"Nowa odsłona plugastwa"
Nowe wydawnictwo angielskich tytanów symfonicznego metalu było jedną z najbardziej oczekiwanych płyt 2010 roku. Charyzmatyczny gitarzysta Cradle Of Filth, Paul Allender, zgodził się opowiedzieć o powstawaniu "Darkly, Darkly Venus Aversa", swoim podejściu do tworzenia muzyki, jak również o tym czego możemy się spodziewać po zbliżającej się trasie koncertowej zespołu.
Z gitarzystą Cradle Of Filth rozmawiała Kamila Skoczek z magazynu "Hard Rocker".
Witaj Paul! Jak samopoczucie w związku z nową płytą?
- Fantastycznie. Jestem z niej bardzo zadowolony. Została też dobrze odebrana przez osoby, które ją zdążyły usłyszeć, więc tym bardziej mnie to cieszy.
A jakie opinie słyszałeś?
- Bardzo różne, i zarazem dziwne. Niektórzy twierdzą, że brzmi bardziej agresywnie od poprzednich, inni, że bardziej romantycznie. Spotkałem się również z opinią, że płyta jest niezwykle kobieca (śmiech).
Tak różne opinie świadczą o różnorodności, nieprawdaż?
- Jak najbardziej, dlatego nawet jeśli mnie zaskakują to i tak cieszą.
Mógłbyś coś więcej powiedzieć o płycie, tym którzy jej nie słyszeli? To koncept album, prawda?
Czytaj naszą recenzję płyty "Darkly, Darkly, Venus Aversa" Cradle Of Filth:
- Tak, motywem przewodnim płyty jest bogini Lilith. Poza tym jak zwykle jest wiele różnych wątków, jednak zrobię ci przysługę i oszczędzę szczegółów (śmiech). Niech każdy je pozna i zinterpretuje na własną rękę.
Masz wrażenie, że warstwa liryczna waszych utworów jest często nadinterpretowana?
- Tak, bardzo często się to zdarza.
I co o tym sądzisz?
- Szczerze mówiąc nie zagłębiam się w to zbytnio. Dani jest odpowiedzialny za teksty, i za to o czym będzie album. Ja piszę muzykę w zupełnym oderwaniu od tematyki albumu. Kiedy utwory są skończone pokazuję je Daniemu i dyskutujemy jak dołączyć do nich teksty. Jeśli chodzi o tematykę, to powiem szczerze, że nie rozmawiamy o tym. W zespole jest jasny podział obowiązków, ja piszę muzykę, Dani teksty.
Nie ma potem problemu ze zgraniem tego w jedną całość?
- Nie sądzę. Udaje nam się wszystko tak zaaranżować, że łączy się bardzo dobrze. Czasem trzeba dopisać jakiś fragment muzyki, żeby utwór mógł zmieścić tekst, który Dani napisał, ale nie jest to problemem.
Macie bardzo rozbudowany wizerunek sceniczny. Uważasz, że stanowi on istotną część Cradle Of Filth, czy może czulibyście się równie dobrze rezygnując z niego?
- Uważam, że nasz wizerunek jest bardzo istotny. Stanowi on całość z pozostałymi elementami Cradle Of Filth, jak warstwa liryczna i muzyka. Bez tego jak wyglądamy na scenie, nasz przekaz nie byłby tak wyrazisty. Poza tym, teatralny efekt, jaki osiągamy poprzez nasz wizerunek pozwala oderwać się od rzeczywistości, a przez to odbierać muzykę na zupełnie innym poziomie, niż gdybyśmy tego nie robili.
Wnioskuję, że możemy się spodziewać ciekawego show, promującego nową płytę?
- Myśleliśmy o tym, żeby zagrać dwa koncerty dzień po dniu, z zupełnie innym setem. Z jednej strony to dość ryzykowne, jednak wiem z doświadczenia, że ludzie chętnie przychodzą na obydwa i odpowiada im ta formuła, dlatego poważnie to rozważamy. Jednak koncerty w ramach najbliższej trasy koncertowej, będą złożone z trzech części, które analogicznie do teatru nazywamy trzema aktami. Każdy z nich będzie się charakteryzować innym oświetleniem i rzecz jasna setlistą. Będą nam towarzyszyć wizualizacje, oddające nastrój przedstawienia. To będzie duże wyzwanie, ale bardzo chcemy to zrobić, i wierzymy, że wyjdzie fantastycznie.
Szykuje się ogromne i rozbudowane przedstawienie. Czy w takiej formule przewidujecie supporty?
- Jasne. Tu się nic nie zmienia. Na pewno znajdziemy zespoły, które podniosą jakość całego wydarzenia.
Co jeśli chodzi o udział utworów z nowej płyty na koncertach?
- Mamy cztery różne setlisty, które będziemy grać. Z nowej płyty zagramy 3-4 utwory, reszta to będą starsze kawałki.
Masz już ulubione utwory na płycie?
- Tak, bardzo lubię "Forgive Me Father (I Have Sinned)", "Lilith Immaculate" i "The Cult Of Venus Aversa".
Myślisz, że wyszły lepiej niż pozostałe?
- Nie, nie o to chodzi. Owszem, zwykle mam ulubione utwory, ale preferencje często zmieniają się na korzyść innych. Na pewno nie umieszczałbym na płycie kawałków, które moim zdaniem byłyby gorsze od innych. Pod tym względem, na pewno nie wartościuję swojej muzyki. Chociaż, nie ukrywam, że wolę swoje nowsze utwory, bo jestem po prostu lepszym muzykiem, niż wcześniej. Cały czas uczę się nowych rzeczy i staram się przelewać je na płytę.
Jesteś perfekcjonistą?
- O, zdecydowanie. Dlatego nie mam dziewczyny (śmiech).
Rozumiem (śmiech). Podobno podczas nagrywania płyty nie słuchasz niczego związanego z metalem, to prawda?
- Jak najbardziej. Metalu słucham, kiedy nie pracuję. Podczas nagrywania słucham wszystkiego innego. Nie chcę się zbytnio sugerować tym, czego słucham w danym momencie. Chcę, by moja muzyka była jak najbardziej autorska i to mi pomaga.
Niektórzy twierdzą, że w metalu już wszystko było. Zgodzisz się?
- W pewnym sensie na pewno. To jest gatunek kierujący się określonymi, jasnymi zasadami, i trudno w tym momencie go jakkolwiek zrewolucjonizować. Zawsze jest tak, że ktoś już stworzył coś podobnego, do tego co grasz. Często zdarzało mi się, że pisałem riff, a potem ktoś mi pokazywał identycznie brzmiący fragment u innego zespołu. To się zdarza. Nie znaczy to, że nie można przekazać czegoś własnego w metalu. W każdym razie myślę, że nam się udaje.
Swojego czasu byliście porównywani do Dimmu Borgir...
- Tak, nadal jesteśmy, a ja zupełnie nie wiem dlaczego. Oni grają zupełnie inaczej niż my. Nie wiem gdzie ludzie widzą te oczywiste podobieństwa. Mieliśmy podobne blasty w pewnym momencie i to wszystko. Być może mamy podobny image, ale to akurat żaden powód jak dla mnie.
Trwa na ten temat równie ożywiona dyskusja, jak ta, czy i dlaczego odeszliście od black metalu. Utożsamialiście się kiedykolwiek z tym gatunkiem?
- Jeśli pod tym pojęciem rozumiemy, to co grały takie zespoły jak Immortal, albo Darkthrone, to w oczywisty sposób nie. Dla mnie black metal to właśnie te zespoły i nigdy nie uważałem, że gramy taki rodzaj muzyki. Nasza muzyka łączy w sobie tyle wpływów, że trudno ją w ogóle wkładać do ściśle sprecyzowanej szufladki. Jesteśmy po prostu zespołem metalowym. Nasze brzmienie można nazwać po prostu brzmieniem Cradle Of Filth.
Więcej w magazynie "Hard Rocker".