"Nigdy nie wydam albumu w internecie"

Cieszę się, że w dobie internetowych MC's (którzy modlą się o kolejne zera na liczniku ściągnięć ich ostatniego krążka) istnieje jeszcze ktoś taki jak Rolba. Jego "Demo" z 2008 roku powinno być "mentalnym" wzorem i bodźcem dla tych, którzy ograniczyli się do wydawania płyt jedynie w formie folderów z mp3 wrzuconych na serwer. Czy walka o świadomość słuchaczy i samych raperów ma jakikolwiek sens? Przekonajcie się, czytając wywiad z raperem, DJ-em, producentem i niebywałym zajawkowiczem, jakim niewątpliwie jest bohater poniższego wywiadu...

Rolba
Rolba 

Z Rolbą rozmawiał Filip Rauczyński ("Magazyn Hip Hop").

MC Rolba aka DJ Sens. Powiedz, na dzień dzisiejszy bardziej czujesz się raperem czy DJ-em?

Rymuję niedługo, bo od 2004 roku. A DJ-ingiem i produkcją zajmuję się bardziej - że tak powiem - z zajawki, i to od dosyć niedawna. Na dzień dzisiejszy czuję się bardziej jak Rolba aka DJ Sens.

Wiem, że w dużej mierze jarasz się oldskulem, dlatego ciekawi mnie, czy połączenie tych obu zajawek to czysty przypadek, czy też po części miałeś na względzie okoliczności, w jakich narodzili się pierwsi MC's?

To nie przypadek, tak miało po prostu być! Jaram się DJ-ingiem dosyć długo. Niedawno, bo jakieś dwa, trzy lata temu, siedząc w Szczecinie na studiach, wałkując setny raz X-Ecutioners, DJ-a Davida, Rectangle'a, Scratcha, Qberta, Mix Master Mike'a - długo by wymieniać... postanowiłem po prostu kupić swój pierwszy profesjonalny gramofon i mixer, by szurać woskami. Nie myślałem wtedy o tym, że kupię sobie drogi sprzęt i będę DJ-em. Chciałem po prostu ciachać te dźwięki do bitu, ruszając plackiem - i tyle. Przez 2 lata mixowałem sobie kawałki, freestyle'owałem, bez większych akcji. Dopiero w 2008 roku zrobiłem mixtape "Wyszedł mixtape" z moim człowiekiem Hajkiem, na którym to pokazaliśmy klasyczne nowojorskie kawałki ze złotego okresu. Dograłem również trochę dobrego gówna na traki moich ludzi z miasta. Wtedy, gdy to wszystko zaczynało się dziać, narodził się kolejny żołnierz hip hopu - DJ Sens. Klasyczne skrecze, cuty, break beaty - to tym się jaram, to czuję i tym się chcę zajmować.

Zauważyłeś, że dziś w rapie coraz częściej spycha się DJ-ów na dalszy plan? Kiedyś to było nie do pomyślenia - DJ był integralną i niemniej ważną niż raperzy częścią zespołu, MC's nagrywali nawet kawałki będące dla DJ-ów hołdem. Dzisiaj DJ to tylko dodatek, współpracownik - coraz rzadziej na płytach słychać skrecze, coraz trudniej znaleźć klipy, na których pojawiają się DJ-e... Jak myślisz, dlaczego tak się dzieje?

Dokładnie wiem, o czym mówisz. Nie raz, nie dwa razy zastanawiałem się nad tym, dlaczego DJ-e to już praktycznie tylko kilku- lub kilkunastosekundowy skrecz bądź cut na kawałku. Przecież od nich to wszystko się zaczęło - wiadomo. Dużo jest takich, którzy grają rapowe imprezy, a nie udzielają się na żadnych kawałkach. Wielu tylko skreczuje, a nic nie produkuje. Z kolei niektórzy produkują, grają imprezy i skreczują na trakach. To już nie jest taki DJ-ing jak kiedyś. Wszystko poszło do przodu, ja to rozumiem i szanuję, ale nie można zapominać o korzeniach. Brakuje mi takich mixów, krótkich setów, breaków na płytach od DJ-ów. Nie wiem, czy to może już nie w modzie, czy nikt tego nie robi, ale na płytach rapowych w Polsce za mało jest tych klasycznych aktów. Są naprawdę dobrzy goście, którzy robią rzeźnię, i chwała im za to. To zależy od podejścia, stylu, pojęcia tego wszystkiego. Dlatego nie oceniam tego za bardzo. Po prostu robię swoje.

Czy w twoim rodzimym Słupsku również można zauważyć powszechnie panujący - zarówno w polskim, jak i światowym hip hopie - "kult rapera"? Z tego, co zaobserwowałem, na dzień dzisiejszy ludzie kojarzą Słupsk przede wszystkim z Jimsonem. Jak myślisz, czy macie w mieście reprezentantów pozostałych elementów hip hopu, którzy mogliby zmienić ten stan rzeczy?

W Słupsku jest trochę ludzi, którzy malują i robią naprawdę konkretne wrzuty. Mamy takie ekipy jak BHK, TFP, ITE czy INS. Dużo MC's od nas zaczynało w ogóle od bazgrania, jak np. Dibo, bądź od break dance'u, jak mój człowiek Da Teknyx. Jeśli chodzi o taniec, jest ekipa, która zbiera laury i cieszy się ogólnym szacunkiem na scenie. Kult rapera? Wydaje mi się, że szkopuł w tym, by wszystkich zgrać ze sobą. Potrzebne są koncerty, jamy, spotkania, a tego jak na lekarstwo. Ludzie muszą widzieć, że ta kultura to nie tylko rap, ale też break dance i graffiti. Hip hop ma za zadanie łączyć to wszystko, w tym jest siła i magia tych dwóch wyrazów. Mam nadzieję, że jak najszybciej z pomocą wszystkich prawdziwych zaczniemy to pokazywać.


Parę miesięcy temu wydałeś swoje demo na fizycznym nośniku, totalnie olewając przy tym media - szczególnie internet. Każdy, kto przesłuchał twój album, wie, że stoi za tym pewna ideologia nawiązująca do starych dobrych czasów, kiedy kupowało się oryginalne płyty, a nie ściągało mp3 z sieci. Co chciałeś osiągnąć taką postawą? Myślisz, że twój materiał coś zmieni - da ludziom do myślenia?

Płyta, winyl, kaseta - fizyczny nośnik. Coś, co pozostawiasz po sobie w materialnym świecie, masz na półce, znasz, wiesz jak wygląda, pamiętasz okładkę. Co innego czujesz, trzymając w ręku dobrze wydane CD czy inny nośnik, a co innego, patrząc w monitor, na folder w Windowsie, obok którego masz setki innych albumów, które notabene wyglądają tak jak twój (śmiech). Na ten temat nawet nie ma co dyskutować. Albo idziesz za modą, za masą i pchasz to po najniższych kosztach tam, gdzie najłatwiej to wcisnąć, albo oprawiasz swoją pracę najlepiej, jak możesz, i dajesz ją tym, którzy naprawdę tego chcą i właśnie na takie coś czekają, bo mają dosyć internetowego rapu i internetowych MC's. Znowu przytoczę swój wers: "Je*** internet jako formę wydawania / moje CD to CD, a w necie jedynie reklama" - i tego się trzymam. Wielu zajawkowiczów tylko czeka na powrót do korzeni. Back to the oldschool! Są ludzie, którzy kontaktują się ze mną i mówią o tym, jak elegancko się stało, że taki album wyszedł i że wyszedł w taki sposób. Mówią mi, że mają takie same zdanie jak ja i też chcą, by to powróciło. Zmieniając zdanie słuchaczy pierwszym albumem, choćby nawet było ich pięciu - dla nich warto. To już tych pięciu jest świadomych i oni będą przekazywać to dalej.

Ze względu na wymowę twoich kawałków bardzo zależało ci na tym, aby demo nie przedostało się do netu - co niestety nie do końca się udało. Skoro już mówisz o fizycznym nośniku, o powrocie do oldskulu - nie pomyślałeś o tym, żeby wydać ten album na kasecie? Popatrz, nie tylko nakreśliłbyś grubą linią przekaz, jaki niesie ze sobą twój materiał, ale również miałbyś gwarancję na to, że krążek tak łatwo nie zamieni się w mp3.

No właśnie, początkowo "Demo" miało wyjść i na CD, i na kasecie. Już wszystko miałem - że tak powiem - obcykane. Zajawka na to była, jest i będzie, po prostu szczerze powiem - w tamtym momencie zabrakło po prostu funduszy, żeby ten pomysł zrealizować. To dopiero początek, dlatego możesz się spodziewać, że w niedalekiej przyszłości na pewno coś ode mnie wyjdzie na kasecie. A z tym ripem masz rację, może byłoby trudniej, aczkolwiek znalazłby się człowiek, który postarałby się to zripować, dlatego nie myślę nawet o tym. Tego zjawiska nie powstrzymasz. Ja zrobiłem swoje, tak jak chciałem, i jestem z tego zadowolony. Sam ogarniałem temat wydania "Dema". Nikt nie zapłacił za moje płyty, za poligrafię i tego typu rzeczy. Uczciwe zarobiłem hajs i wpakowałem go w moje dzieło.

Podejrzewam, że chciałbyś, aby jak najwięcej ludzi przesłuchało twój materiał i wyciągnęło z niego odpowiednie wnioski, sam chyba jednak przyznasz, że w dzisiejszych czasach bez internetu, bez darmowych mp3, jest to w zasadzie niemożliwe. Jaki masz zatem sposób, aby dotrzeć do ludzi? Ile osób zdecydowało się nabyć Twoje demo na fizycznym nośniku?

Było 100 płyt, zdecydowało się 97 osób, a ja mam 3 egzemplarze dla siebie. Chciałbym zrobić to na większą skalę, np. 300 płyt, jakaś promocja, singel na wosku, koncerty - wiadomo. Tylko nie kosztem zmiany mojego podejścia do tego wszystkiego - wtedy robiłbym to wbrew sobie. Wszystko w swoim czasie. Ludzie muszą to poznać, oswoić się, zrozumieć, docenić. Bo na razie to są przyzwyczajeni do forów, spakowanych płyt. Internet - tam to wszystko się rozgrywa i tam przeniósł się tak naprawdę rap w Polsce.

A czy mając taki "patent" na rap, nie czujesz, że coś cię omija? Konfrontacja twórczości z szerszym spektrum odbiorców to niewątpliwie jeden z ważniejszych punktów na drodze każdego artysty.

Konfrontacja twórczości? Ja jestem najlepszy, tu nie ma konfrontacji, mój styl jest najlepszy. A tak dla niekumatych - "wszystko w swoim czasie". To moje pierwsze "Demo". Ludzie słyszą, o czym nawijam, jakie mam podejście i jakim rapem będę karmił ich uszy. Według mnie to właśnie ci ludzie, którzy nie kupują płyt na żadnym nośniku, a konsekwentnie z wygodnego przyzwyczajenia gromadzą je na dysku twardym, tracą najwięcej. To oni nie mają dyskografii, pokazując tym faktem brak szacunku dla artystów. Nie pomagają im w żaden sposób (śmiech). Tworzą wirtualną historię. Mnie nic nie omija, to właśnie tak ma się dziać. Tak jak mówisz, to i tak weszło do internetu. Wiadomo również, że bez odpowiedniej promocji, nagłośnienia sprawy, nie da się teraz dotrzeć od razu do szerszej widowni. Ale zaznaczam: "od razu". Dobre gówno będzie dobrym gównem zawsze. Ludzie znudzeni kserami, tą monotonią, zaczynają szukać prawdziwego hip hopu i już powoli wiedzą, gdzie go szukać.

To teraz powiedz, zastanawiałeś się już jak będzie z twoimi kolejnymi płytami? Ta sama polityka?

No pewnie - CD, kasety, a w przyszłości woski. Winyle - o tym marzę. Ale nigdy nie wydam albumu w internecie.


Zastanawiam się, dlaczego opier***asz Polaków za kserowanie i o wspomniane wcześniej ściąganie albumów z sieci, a nie na przykład o to, że mają mylne pojęcie o hip hopie i jego korzeniach. Walka z kserującymi MC's i potępianie złodziei albumów to w zasadzie syzyfowa praca, natomiast uświadamianie ludzi, co to jest prawdziwy hip hop, i przypominanie im, jak wyglądał kiedyś - już niekoniecznie. Dlaczego zatem walczysz o świadomość słuchaczy tylko na jednej płaszczyźnie?

Idealnie tutaj mogę przytoczyć wers z RHX: "Znać dokładnie swe korzenie, mieć styl i rozpoznawalne brzmienie, to właśnie sobie cenię". Jak kserujesz drugiego gościa, to jesteś nikim. Nie masz swojego stylu, kradniesz flow, patenty, tzn. że jesteś za słaby, by wyszlifować coś swojego, co będzie jeszcze lepsze niż to, co kserujesz - proste. Piszę o tym, co czuję, więc jeśli tak bardzo wkurwia mnie kserowanie i wydawanie płyt tylko w sieci, to będę o tym nawijał. A najważniejsze: moje "Demo", mój styl, bity, to, jak zostało wydane i przyjęte przez ludzi, którzy posłuchali materiału - przypomina właśnie o tym, jak to się powinno robić. Walczę o to na wielu płaszczyznach. Zawsze reprezentuję prawdziwy hip hop. Rymując, grając rap, produkując bity, ciągle szerząc zajawkę w każdym aspekcie mojego życia. Nawijam otwarcie, jak według mnie to powinno wyglądać, nawijam o tym w kawałkach, a na mixtape'ach przypominam o korzeniach, starych trakach, undergroundzie. Cały czas reprezentuję, potrzeba nas po prostu więcej - i będzie nas coraz więcej. Gdybym nie był pewny tego, co robię, i nie wierzył w to, że tak będzie, to po prostu bym tego nie robił i nie byłbym taki, jaki jestem.

W jednym z kawałków na twoim demie obrywa się ludziom, którzy mówią, że hip hop umarł. Często, rozmawiając ze starszymi DJ-ami czy producentami, słyszę stwierdzenie, że "hip hop umarł już dawno, bo przestał się rozwijać". Dlaczego nie zgadzasz się z taką opinią? Myślisz, że hip hop nas jeszcze czymś zaskoczy?

To zależy od tego, czego oczekujesz od hip hopu i jak go spostrzegasz. To kultura, która jest tak wszechstronna i ma taką siłę, że zaskakuje mnie osobiście cały czas. Nie zawsze pozytywnie (śmiech), ale to olewam i patrzę na dobre strony. Jeśli ktoś nawija, że hip hop umarł, to jako reprezentant tej kultury powinien zapaść się pod ziemię, a wcześniej najlepiej strzelić sobie w łeb. Ja tu jestem, czyli hip hop żyje, ja reprezentuję godnie tę kulturę. Jestem ja, jest mój koleżka DJ, następny, co bazgrze po murach, kolejny wykręcający bary na sali... Człowieku! Póki są ludzie, którzy tym żyją, to nigdy to nie umrze. A fakt, że większość leci w komercję, biegnie za modą, że coraz więcej chały nas zalewa, to inna bajka. Trzeba to olać, za parę lat oni znikną, a my zostaniemy. Konsekwencja w dążeniu do celu to podstawa. Goście, co gadali tylko o tym, jacy to oni nie są prawilni, prawdziwi, a teraz wypuszczają jakieś śmieszne gówno, bo tamto już się nie sprzedaje, gdyż popyt jest na co innego... Takim gościom mówię: "wack MC's must die", jak nawinął Guru.

Woski masz, MPC masz, dlaczego w takim razie pozostałeś stosunkowo bierny w kwestii bitów na swoim krążku? Nie czujesz się jeszcze pewnie w tej materii?

Tak serio to bity robię od końcówki 2008 roku, czyli jak już "Demo" praktycznie było w całości zarejestrowane. Czyli jestem świeżak (śmiech). A robię, standardowo jak to u mnie - bo się tym jaram i tyle. Są dwa krótkie instrumentale, bo tyle chyba wtedy zrobiłem... Aaa, i jeszcze skrecze na "Track 3". Wcześniej coś kiedyś klepałem, raz na pól roku z zajawki i ciekawości, ale to do tzw. szuflady. Dlatego temat bierności opada - wtedy po prostu dopiero zacząłem je kleić (śmiech). Woski zbieram od 2004, jakąś tam kolekcję posiadam (śmiech). Najwięcej mam płyt z okresu 90-98. Dodatkowo zbieram funk, jazz, disco z lat 80. Po prostu wszystko, czym się jaram, muszę mieć na winylu! Teraz robię troszeczkę podkładów i niedługo na pewno jakieś moje produkcje będzie można usłyszeć.

Dobrze, to już na koniec naszej rozmowy powiedz, czym masz zamiar zaskoczyć słuchaczy w najbliższym czasie? Odzew na twoje demo zmotywował cię jakoś do pracy nad kolejnym materiałem czy teraz robisz sobie dłuższą przerwę?

Umotywował konkretnie. Zresztą odkąd robię hip hop nie było tak, żeby coś mnie nie motywowało. Zajawka cały czas, nie ma mowy o żadnej przerwie. Dzień w dzień robimy to gówno. Wraz z moją ekipą Check Yo Style planujemy wydać krążek w tym roku, konkretne klasyczne LP, będzie gorąco. Z moim człowiekiem Da Teknyxem powoli przymierzamy się do mojej płyty długogrającej, która będzie rejestrowana w DEFEKSIE - klasyczne gówno. Oczywiście najlepszy producent Da Teknyx na bitach, DJ Sens na gramofonach i Rolba on tha mic. Tak z gościnnych misji to bity, cuty pojawią się na kilku produkcjach moich ludzi z 76-200, większość dla ludzi z DEFEKS Studio i Stamtąd Prodakszyn. Dokładniej dla chłopaków z ESI Kru brygady (Hajka, Cobera, Komesa i Grzerza), dla Zioła, Diba, KCZ-a, Chińskiego Zwiadowcy, Wubasa, na płytę ZTR - czekajcie, bo będzie konkretnie. Cały czas coś się tworzy, sprawdzajcie po prostu słupskie podziemie, bo tutaj naprawdę się dzieje, a to dopiero początek.

A na myspace.com/rolba możecie przeczytać o tym, co jest aktualnie produkowane, w jakie projekty jestem zamieszany itp.

To chyba wszystko z mojej strony, dzięki za wywiad. Czy na koniec chciałbyś coś przekazać ludziom, którzy po nowe rap płyty chodzą do tzw. "rapid shopu"?

Również wielkie dzięki. Wystarczy, że powiem: "Keep it real".

Magazyn Hip Hop
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas