"Nie tylko dla maniaków"

W połowie czerwca 2012 roku do księgarń trafią "Konkwistadorzy Diabła", pierwsza, oficjalna biografia pomorskiego Behemotha, spisana ręką Łukasza Dunaja.

Nergal (Behemoth) w żywiole koncertowym - fot. Paweł Skraba
Nergal (Behemoth) w żywiole koncertowym - fot. Paweł SkrabaReporter

O kulisach jej powstawania z Nergalem, liderem Behemotha, rozmawiał Bartosz Donarski.

Czy namówienie was do powstania tej książki było ciężkie? Podejrzewam, że sama idea pojawienia się takowej chodziła ci po głowie od dawna.

- Szczerze mówiąc... nie pamiętam, czy mocno się opierałem. Tak naprawdę idea pojawiła się kilka lat temu i padła ze strony Kasi, byłej dziewczyny Łukasza. Bardzo entuzjastycznie przedstawiła tą wizję książki i ją łyknąłem... po jakimś czasie. Nie wiem kiedy temat wrócił na tapetę, ale dałem Łukaszowi zielone światło. Jestem podekscytowany. Czegoś takiego w rękach jeszcze nie miałeś, gwarantuję.

Ujawnianie pewnych faktów, wybryków, dziwnych, zakulisowych akcji bywa czasami kłopotliwe i nie każdy decyduje się na taki ekshibicjonizm. Jak podeszliście do tych kwestii? Były opory?

- Wiesz co, każdy z nas odczuwa jakąś odpowiedzialność za swoje i kolegów czyny. Są rzeczy, które zrobiłem i czasem jest mi wstyd przed samym sobą... niektóre rzeczy przeszły cenzurę, nie powiem. W niektórych historiach byliśmy anonimowi, choć opowiadaliśmy o nich tak, żeby nie skrzywdzić rodziny na przykład (śmiech). Nie wspominamy np. o seksie grupowym, bo nie... To zostawię na swoją własną książkę, ale też kolegów z nazwiska wymieniać nie zamierzam, bo i po co (śmiech).

Biografie bywają różne, jaki zatem był wasz pomysł na tę książkę?

- Chcieliśmy, żeby była ciekawa. Nie tylko dla maniaków, die-hardów, którzy będą chłonąć każdą anegdotę, studiować każdą stroniczkę, każde zdjęcie, każdy podpis pod nim. Zależało nam na stworzeniu atrakcyjnego gadżetu ubranego w ponadprzeciętną grafikę oraz ciekawą treść, którą się będzie świetnie czytać. Jedno i drugie zadanie wykonane na medal. To moja opinia, jestem dumny z tej książki, ale chciałbym, żeby ludzie tzw. postronni, którzy nie mają za bardzo pojęcia, czym jest zespół, kiedy sięgną po nią, zostali wciągnięci w nasz świat, który zainteresuje, zaintryguje ich, na pewno czasem obrazi, czasem rozbawi. To ciekawa lektura, tak obiektywnie powiem.

Archiwizowanie pewnych rzeczy bywa pomocne nie tylko w sprawach sądowych, ale i choćby przy powstawaniu takich książek jak ta. Czy korzystałeś z tego rodzaju artefaktów próbując przypomnieć sobie np. zamierzchłe czasy?

- Całkowicie. Z Łukaszem jeździliśmy w różne miejsca, które były strategiczne dla historii zespołu. Odwiedzałem kolegów, których nie widziałem od wielu lat, tylko po to, żeby siąść i zrobić tą wiwisekcję, przypomnieć sobie, usłyszeć te historie z wielu ust, z różnych kątów. Dla mnie było to ciekawe doświadczenie, taki nostalgiczny trip, sentymentalna podróż.

Jak oceniasz trud Łukasza? Przeżył?

- Przeżył, ale nie zazdroszczę mu (śmiech). Taka praca wymaga nie lada determinacji. Musisz naprawdę być fanem, przyjacielem zespołu, żeby zrobić coś z takim sercem i zaangażowaniem. Jestem mu bardzo wdzięczny. Jest z nami prawie od początku. Widział wiele, a wie prawie wszystko o nas.

Pośmiejemy się trochę przy drzewnych rycinach i nieobyczajnych zdjęciach z młodości? Dokopaliście się do takich rzeczy?

- Ha, ha, tak. Mnóstwo świetnego materiału znalazło się już na "Demonica", ale "Konkwistadorzy" to prawdziwa biblia polskiego black metalu! Ma w sobie wszystko, co prawdziwa biografia mieć powinna: powaga spotyka się ze smutkiem, brutalny żart i dowcip z żenadą... nie kryliśmy się za bardzo. Myślę, że książka też pozwoli nam, jako ludziom, zrozumieć siebie nawzajem jeszcze lepiej, bo przecież cały czas się uczy siebie nawzajem. Kopałem w moich archiwach i myślę że niewiele już zostało stuffu, którego nie pokazałem światu. Ta książka jest najeżona absolutnie kultowym materiałem zdjęciowym! Gwarantuję ci, że umrzesz, jak będziesz czytał fragmenty moich pierwszych listów do Tomka Krajewskiego... ze śmiechu oczywiście!

Detale "Konkwistadorów Diabła"?

- Prawie 500 stron! Piękne, przebogate wydanie. Świetnej jakości papier, rzecz w czerni i bieli. Skład, którego autorem jest Qras robi piorunujące wrażenie! Tekst jest jednością z obrazkiem, a każda strona to małe dzieło sztuki. Gwarantuje tobie, że jak położysz ją u siebie obok kibla, będzie ci umilać posiedzenia przez pół roku minimum (śmiech).

Dzięki za rozmowę.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas