"Nie jesteśmy nerwowi"
Duńska grupa Aqua w zaskakujący i szybki sposób podbiła świat. Jej wielki przebój „Barbie Girl” nucił niemal każdy, a dotarł on na pierwsze miejsce list przebojów w 35 krajach! Zespół ma na koncie 22 miliony sprzedanych egzemplarzy albumów i singli, a niedawno wydał swój drugi album „Aquarius”. Czy płyta odniesie równie wielki sukces? Adam Czerwiński (RMF FM) spotkał się z wokalistką Lene Nystrom i Rene Difem.
Czy nie czujecie ciśnienia po sukcesie pierwszego albumu – ten drugi musi być przecież lepszy.
Na początku wmawialiśmy sobie i innym, że nic takiego się nie dzieje, ale tak jednak jest. Przed nagraniem tego nowego albumu nie wiedzieliśmy, w jakim kierunku pójść, nie mieliśmy od razu pomysłu na piosenki. Dlatego jedyne co mogliśmy zrobić, to zabrać się do pracy i pracować tak długo, aż będziemy zadowoleni z przygotowanego materiału. Nowe utwory musiały dobrze brzmieć. To było dla nas bardzo ważne. Nie chodzi przecież tylko o to, aby nagrać kolejne „Aquarium”. Musiało to być coś nowego. Pierwszym utworem, który nagraliśmy, był „Cartoon Heroes”. Brzmiał dobrze i po tym wiedzieliśmy już, w którą stronę zmierzamy. Mogliśmy się nieco wyluzować. Wszystkie piosenki powstały w okresie od marca do lipca zeszłego roku. To był naprawdę wspaniały czas w naszym życiu. I teraz jesteśmy bardzo dumni z tego materiału.
Co z koncertami? Nie boicie się ich?
Nie jesteśmy nerwowi, gdy myślimy o wykonywaniu tych utworów na żywo. Przez cały ostatni rok mocno to ćwiczyliśmy. Dlatego myślimy, że uda nam się bez problemu przebrnąć przez tą kolejną trasę koncertową. Jesteśmy podnieceni myślą, że będziemy mogli znów występować. Jesteśmy ciekawi reakcji ludzi na ten album. Jak na razie zbiera on dobre recenzje i dziennikarze wyrażają się o nim generalnie bardzo dobrze.
Czy ciężko było wam zdecydować się na wybór singla promującego nową płytę?
Nie, od początku wiedzieliśmy jaki będzie pierwszy singel. „Cartoon Heroes” to może nie jest najlepsza i najbardziej chwytliwa piosenka na tej płycie, ale od początku chcieliśmy, aby jako pierwsza została wydana na singlu. Ona w najlepszy sposób pokazuje nasze nowe brzmienie i jest w niej jakaś siła.
Jest to pewnego rodzaju ewolucja waszego brzmienia.
Tak, na pewno. Tym razem podjęliśmy nowe wyzwania, skorzystaliśmy z nowych szans. Lubimy to robić. Podejmować nowe wyzwania i pracować pod napięciem.
Jakie jest wasze podejście do pisania piosenek? Jak one powstają?
W proces tworzenia piosenek jesteśmy zaangażowani wszyscy i czuwamy nad ich powstawaniem od samego początku, aż do momentu, w którym trafiają na płytę. Każde z nas specjalizuje się w czymś i w ten sposób stanowimy zespół, wzajemnie się uzupełniając. Często różnimy się co do konkretnych spraw, mamy różne wizje tego, jak piosenka powinna brzmieć, ale zawsze rozmawiamy ze sobą i dochodzimy do kompromisów. To zawsze jest kombinacja różnych pomysłów i naszych inspiracji. Zawsze stawiamy sobie za zadanie stworzenie utworu, który na swój sposób nie będzie po prostu kolejną zwykłą, popową piosenką. Na przykład „Cartoon Heroes” to piosenka o bohaterach kreskówek, ale tak naprawdę mówi o przemyśle muzycznym. Opowiada historię jakiegoś tam boysbandu, który staje się niezwykle popularny. Każdy z utworów ma w sobie elementy humoru i ironii, ale gdzieś tam pod spodem kryją się jakieś głębsze podteksty. To jest duża różnica w porównaniu do pierwszego albumu.
Powiedzcie teraz coś o najciekawszych piosenkach z „Aquarium”.
Hmmmm... zaczniemy od naszego następnego singla „Around the World”. Jako zespół bardzo dużo podróżujemy i to jest naprawdę niesamowita sprawa, ale zawsze najprzyjemniejszą rzeczą jest powrót do domu. Zawsze można przywieźć tam ze sobą wspomnienia i różne pamiątki, a później usiąść wygodnie na kanapie i mieć wokół siebie kawałki całego świata. Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej.
„Freaky Friday” - to jakby ukłon w kierunku muzyki country. Z dodatkiem humoru. Gdyby puścić jakiś album country od końca do początku, to taki kowboj odzyska swoją żonę, konia, pieniądze i wszystko inne. Ponieważ takie piosenki słuchane normalnie są smutne, oni zawsze wszystko tracą. My chcieliśmy nadać temu trochę inny odcień.
„We Belong To The Sea” - to jest ballada poświęcona pewnemu duńskiemu kolarzowi, który wygrał Tour de France. To także pierwsza piosenka, w której Rene i Lynn śpiewają w duecie. I to naprawdę brzmi bardzo dobrze. Tu musimy zaznaczyć, że oboje zrobili duży postęp, jeśli chodzi o śpiewanie. To jest bardzo ważne, ponieważ chcemy, aby na koncertach wszystko było śpiewane na żywo. Nie możemy sobie więc pozwolić na żadne sztuczki w studio, bo na koncertach to po prostu by nie przeszło. Na koncertach nie będzie żadnych podkładów. Ta płyta jest bardzo zróżnicowana i wszystkie nagrania będzie można usłyszeć na koncertach, bez żadnych sztuczek.
Dziękuję za spotkanie