"Nie chcę kusić losu"

Ace Frehley to bez wątpienia ikona muzyki rockowej. Zasłynął jako gitarzysta i współzałożyciel formacji Kiss, i był współtwórcą największych i najpopularniejszych albumów grupy. Słynne logo zespołu, zostało wymyślone właśnie przez Ace'a. Wśród fanów grupy, Frehley cieszy się ogromnym szacunkiem, a dla wielu zespół ten bez niego zwyczajnie nie istnieje. Artysta dwukrotnie odchodził od swojej rodzimej formacji, a w chwili obecnej wznowił działalność solową.

Ace Frehley - fot. Kevin Britton
Ace Frehley - fot. Kevin Britton 

Do sprzedaży trafia właśnie jego pierwszy od 20 lat album solowy zatytułowany "Anomaly" - muzyk nie stracił nic z ducha prawdziwego rockowego grania, i żal ogarnia na samą myśl, że tak długo musieliśmy czekać na tak doskonałe dzieło. O nowej płycie, minionych czasach z zespołem Kiss, i o swoich inspiracjach opowiadał szczerze, i nawet nie próbował kryć się z emocjami.

Z gitarzystą rozmawiał Piotr Brzychcy z magazynu "Hard Rocker".

Ace, od kilku dni słucham próbek twojej płyty i mam ochotę zastrzelić kogoś z twojej wytwórni, za to, że nie udostępnił mi całej płyty. Kawał solidnego, szczerego rocka trafia do mnie w linii prostej i zachwyca od pierwszego strzału. Dlaczego przyszło nam czekać blisko 20 lat na twój nowy solowy krążek?

Wiele powodów, zacząłem nad nim pracować w 1995 roku, chwilę później nagrywałem sesję unplugged z Kiss, mając już na horyzoncie Reunion Tour, które zaczęło się w 1996 roku. Kiedy skończyło się Reunion Tour, zagraliśmy Psycho Circus Tour, a potem przedłużyło się to jeszcze na Farewell Tour do 2002 roku. Potem musiałem trochę odpocząć po współpracy z Genem i Paulem (śmiech).

Z początkiem 2007 roku udało mi się wejść do studia i zacząć nagrywać. Stąd tyle czekania. Potem, w zeszłym roku była kolejna przerwa, w połowie nagrywania, bo byłem w trasie jak pewnie wiesz. Po jej zakończeniu udało mi się wejść znów do studia, dopisać resztę, zająć się produkcją i na końcu znaleźć kogoś, kto zmiksuje utwory. Udałem się z tym do kilku ludzi. W końcu mój wybór padł na Martiego Frederiksena i Anthony'ego Focxa. Jestem naprawdę zadowolony z pracy, którą zrobili. Utwory brzmią świetnie, jest między nimi pewna ciągłość.

Z jakiego okresu pochodzą kompozycje, które znalazły się na "Anomaly"? Czy to są całkowicie nowe utwory?

Zacząłem nagrywać podstawowe ścieżki w 2007 roku, ale większość została napisana już w 2004 roku i później, jak "Genghis Khan" i "Pain In The Neck". Jeden kawałek powstał już nawet w latach 90., to jest "Sister". Najświeższym kawałkiem, który napisałem jest "A Little Below The Angels". Właściwie to podchodziłem do niego 2 razy od samego początku, zmieniałem parę wersów.

A kto zajął się produkcją płyty?

Za całokształt produkcji odpowiadam ja. Marti pomógł mi jedynie w przypadku "Fox On The Run" i myślę, że końcowy efekt jest bardzo dobry.

Opowiedz o zespole muzyków, który cię wspierał w nagrywaniu płyty. Czy to jest jakiś na stałe określony skład, czy z nim będziesz grał koncerty, czy to muzycy sesyjni?

Większość partii perkusji zagrał Anton Fig, z którym pracowałem również na moich poprzednich albumach. Anthony Esposito gra na basie na większości utworów, ja dograłem bas między innymi do utworu "Fox On The Run". Gitary i główne wokale są mojego autorstwa, jedynie na "Outer Space" gra mój gitarzysta koncertowy Derek Hawkins.


Na pozycji czwartej zamieściłeś cover grupy Sweet, zatytułowany "Fox On The Run". Skąd ten pomysł?

Ten pomysł wyszedł od jednego z moich przyjaciół już jakiś czas temu. Dużo osób chciało usłyszeć ten właśnie kawałek w moim wykonaniu. Nagrałem go już w czasie robienia mixów, w Kalifornii wraz z Martim Fredericksonem. Wyszło to bardzo naturalnie.

Kiedy w 1978 roku wydałeś pierwszą solową płytę, singel "New York Groove" zdobył w USA sporą popularność. Jak myślisz, czy w przypadku tej płyty też uda ci się tak namieszać na rynku w USA?

Mam nadzieję, że ta płyta poradzi sobie. Mam już pierwsze pozytywne reakcje na singel "Outer Space", myślę o wydaniu "Fox On The Run" jako drugi singel.

Grałeś w zespole Kiss w latach 1973- 1982 i 1996 do 2002. Który okres był dla ciebie ważniejszy, ciekawszy, bardziej ekscytujący?

Zdecydowanie ten pierwszy okres był najważniejszy. Byłem współzałożycielem zespołu. Wtedy powstał mój wizerunek, głos, makijaż, kostium... Byliśmy wszyscy niesamowicie głodni sukcesu, grupka czterech młodych chłopaków marząca o podboju rynku muzycznego, chcieliśmy wycisnąć od losu tyle ile się da. Za drugim razem, podczas Reunion Tour, było super, ale nie było to już czymś tak wyjątkowym jak na początku.

Powiedzenie mów, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki, ty natomiast złamałeś tą zasadę dając sporo radości wiernym fanom, zarówno twoim jak i zespołu. Czy jest zatem jeszcze jakaś szansa na to, że po raz trzeci zasilisz skład Kiss?

Nie mam dalekosiężnych planów. Skupiam się teraz na pracy nad własnym materiałem. Nie wiem, ale nie wydaje mi się żeby miało do tego dojść w najbliższej przyszłości.

W 1982 roku przeżyłeś poważny wypadek samochodowy, podczas którego twoje Porsche wbiło się w ścianę z prędkością ponad 200km/h. Czy wierzysz w to, że czuwa nad tobą opatrzność? Czy ten incydent zmienił jakoś twoje życie... Życie duchowe?

Miałem kilka wypadków samochodowych. Za każdym razem to było dla mnie jak pewnego rodzaju zimny prysznic, przebudzenie i ostrzeżenie, że może trzeba by trochę nacisnąć na hamulec, zwolnić tempo. Od zawsze wierzyłem, że czuwa nade mną anioł stróż, bo wiele razy byłem na krawędzi zagrożenia i za każdym razem udawało mi się z tego wyjść, nieraz dosłownie cudem. Teraz jestem na takim etapie w moim życiu, że nie chcę kusić losu, jazda samochodem 100 mil na godzinę i temu podobne rzeczy nie wchodzą w rachubę.

Jesteś autorem słynnego logo Kiss, gdzie dwie literki ss do złudzenia przypominają symbol nazistowski. Ten projekt pod względem komercyjnym osiągnął ogromny sukces, choć do dziś są kraje, w których nie można używać tego logo. Czy tworząc charakterystyczne logo z pełną świadomością wykorzystałeś symbol nazistowski, czy to przypadek?

Kompletny przypadek. To miało raczej przypominać pioruny. Zobacz na okładkę mojej nowej płyty, też widzisz piorun. Jak popatrzysz na moje kostiumy, zawsze gdzieś ten piorun się pojawiał. Zawsze lubiłem pioruny, podobają mi się. Niektórzy doszukiwali się jakichś korelacji pomiędzy logo Kiss, a nazistowskim symbolem, ale to nie ma ze sobą żadnego związku. Nawet o tym nie pomyślałem.


W Kiss przybrałeś image nazywany "Space Ace", na twojej stronie tez dużo kosmosu... Interesujesz się science-fiction?

Mój image w Kiss wziął się właśnie z zainteresowania science-fiction. Zawsze fascynowały mnie podróże kosmiczne, kosmos. Kiedy byliśmy na etapie tworzenia zespołu, każdy z nas tworzył swoją postać w nawiązaniu do swoich zainteresowań. Zatem zdecydowanie tak.

Jako mały chłopiec chciałeś był kosmonautą?

Chciałbym być pierwszym rockmanem, który zagra w kosmosie. Chciałbym stanąć i zagrać na księżycu (śmiech).

Więcej w magazynie "Hard Rocker".

Hard Rocker
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas