Krzysztof Krawczyk nie żyje. Maria Szabłowska: Miał prawdę w głosie

Krzysztof Krawczyk był w stanie śpiewać wszystko. Miał fantastyczny baryton, mógł sobie pozwolić na wybór różnych gatunków muzycznych i żonglowanie nimi - powiedziała PAP dziennikarka muzyczna Maria Szabłowska. W sobotę w Łodzi i w Grotnikach odbędą się uroczystości pogrzebowe artysty.

Krzysztof Krawczyk miał 74 lata
Krzysztof Krawczyk miał 74 lataAKPA

Krzysztof Krawczyk zmarł 5 kwietnia w szpitalu w Łodzi. Miał 74 lata.

"Z pierwszej strony": Przyjaciel Krzysztofa Krawczyka. Artystę wspomina Andrzej KosmalaSuperstacjaSuperstacja

Jak już informowaliśmy, uroczystości pogrzebowe będą miały charakter państwowy, z zachowaniem reżimu sanitarnego.

Msza święta w intencji zmarłego rozpocznie się o godz. 12.00 w archikatedrze w Łodzi. Poprowadzi ją biskup Antoni Długosz (sprawdź!). Następnie żałobnicy przeniosą się na cmentarz do Grotnik. Tam o godz. 15.00 trumna z ciałem Krzysztofa Krawczyka zostanie złożona do grobu.

PAP: O Krzysztofie Krawczyku mówi się czasem jako o muzycznym kameleonie. Nie bał się repertuaru, którego wcześniej nie wykonywał, w swojej karierze flirtował z najbardziej zaskakującymi gatunkami muzycznymi. Pani też tak go postrzegała?

Maria Szabłowska: - Repertuar Krzysztofa Krawczyka rzeczywiście się zmieniał w ciągu jego kariery, ale też nic w tym dziwnego, skoro trwała ona blisko 60 lat. Nie mógł wiecznie trzymać się bigbitu, od którego zaczynał. A był typem wokalisty, który był w stanie śpiewać wszystko. Miał fantastyczny baryton, który odziedziczył chyba po swoim tacie - śpiewaku operowym. Mógł więc sobie pozwolić na wybór różnych gatunków muzycznych i żonglowanie nimi. Zaczynał, jak wiemy, od bigbitu, potem bardzo chciał zrobić światową karierę...

Dlaczego mu się to nie udało?

- Nie sądzę, żeby stało się to z jego winy. Człowiekowi z PRL bardzo ciężko było zaistnieć na świecie, nie mając żadnych kontaktów ani znajomości. My i Zachód to były dwa osobne światy. Ale przez cały ten czas - od Trubadurów aż po ostatnie nagrania - niezmiennie był niezwykle muzykalnym człowiekiem o przepięknym głosie.

Zakładając Trubadurów razem z Marianem Lichtmanem, Sławomirem Kowalewskim, Jerzym Krzemińskim i Bogdanem Borkowskim, Krzysztof Krawczyk miał inspirować się Czwórką z Liverpoolu. Ale nasza rodzima czwórka wprowadziła własne zasady - z jednej strony zamiłowanie do rock'n'rolla, z drugiej historyczne kostiumy. Połączenie wydawało się nietypowe...

- W latach 60. Trubadurzy, w których wiodącym głosem był Krzysztof Krawczyk, stali się, obok Czerwonych Gitar, najpopularniejszym zespołem bigbitowym w Polsce. Były takie lata, kiedy trudno było powiedzieć, kto ma więcej wielbicieli lub kto cieszy się większą sławą. Zresztą nazwa bigbit jest dość pojemna. To był taki prosty rock'n'roll. Ale ponieważ "rock'n'roll" władzom w czasach PRL wydawał się słowem zbyt zachodnim i kapitalistycznym, Franciszek Walicki genialnie wymyślił, żebyśmy stworzyli własną nazwę powstającego gatunku muzycznego. Żeby dodatkowo osłabić podejrzliwość władz wobec muzyki bigbitowej, często chwytano się na przykład jakichś lin ratunkowych w postaci folkloru. Trubadurzy też do folkloru sięgali. Śpiewali po polsku bardzo fajnie skomponowane piosenki. Do tego wszyscy fantastycznie wyglądali. Nic dziwnego, że publiczność ich pokochała.

Krzysztof Krawczyk i Trubadurzy

Urodzony 8 września 1946 r. w Katowicach Krzysztof Krawczyk zadebiutował w 1963 r. w zespole Trubadurzy. Po 10 latach rozpoczął karierę solową. Ze swoimi kolegami po latach kilkakrotnie wracał na scenę.

Trubadurzy razem ze Skaldami i Czerwonymi Gitarami zaliczani byli do najważniejszych grup bigbitowych. Formacja postała w 1963 r. w Łodzi, a dwa lata później odniosła pierwszy poważny sukces, zgarniając nagrodę za debiut na Krajowym Festiwalu Polskiej Piosenki w Opolu. Na zdjęciu koncert jubileuszowy Trubadurów "Stuknęło nam 50 lat" w Łodzi - 2017 r. Prowadząca koncert prezenterka TVP Anna Popek, Sławomir Kowalewski i Krzysztof Krawczyk.Michał WojciechowskiReporter
Krzysztof Krawczyk był wśród założycieli Trubadurów razem z Marianem Lichtmanem, Sławomirem Kowalewskim, Jerzym Krzemińskim i Bogdanem Borkowskim. W 1967 r. w zespole pojawił się Ryszard Poznakowski. Najsłynniejszy skład tworzyli właśnie Krawczyk, Lichtman, Kowalewski i Poznakowski. Sceniczne stroje dla Trubadurów zaprojektował scenograf, grafik, rysownik i satyryk Szymon Kobyliński, jeden z prekursorów polskiego komiksu. Na zdjęciu Krzysztof Krawczyk na koncercie z okazji 45-lecia Trubadurów - Łódź, 2011 r.Piotr KamionkaReporter
Do największych przebojów grupy należą piosenki "Wojna domowa" (promowała serial o tym tytule), "Znamy się tylko z widzenia", "Kasia", "Przyjedź mamo na przysięgę", "Słoneczniki-kwiaty", "Cóż wiemy o miłości" czy "Ej, Sobótka, Sobótka". Trubadurzy odnosili sukcesy na festiwalach w Opolu i Sopocie, na koncertach odwiedzając takie kraje, jak m.in. NRD, Związek Radziecki, Szwecja, Jugosławia, Bułgaria, Mongolia czy Wietnam. Na zdjęciu Sławomir Kowalewski, Marian Lichtman i Krzysztof Krawczyk podczas 7. Biegu Ulicą Piotrkowską w Łodzi.CEZARY PECOLD/SEEast News
W 1973 r. po nagraniu pierwszej solowej płyty przez Krzysztofa Krawczyka zespół uległ rozpadowi. Trzy lata później wokalista powrócił, by nagrać album "Znowu razem", jednak po trasie promującej Krawczyk ostatecznie rozstał się z kolegami. Na zdjęciu Marian Lichtman, Krzysztof Krawczyk i Sławomir Kowalewski - festiwal Top Trendy w Sopocie, 2008 r. Koncert jubileuszowy 45-lecia pracy artystycznej Krzysztofa Krawczyka.Wojciech OlszankaEast News
Trubadurzy z Krzysztofem Krawczykiem w składzie powracali kilkakrotnie z okazji różnych okrągłych jubileuszy. W 2017 r. muzycy otrzymali od ministra kultury Piotra Glińskiego Złote Medale "Zasłużony Kulturze Gloria Artis".TricolorsEast News
Krzysztof Kowalewski, Krzysztof Krawczyk i Marian Lichtman w 2007 r. podczas 61. urodzin swojego wokalisty.Artur Kraszewski/Agencja SEEast News

Krawczyk był chyba wówczas bożyszczem fanek.

- Oni wszyscy podobali się fankom, ale Krzysiek jako ten pierwszy najważniejszy głos stał się absolutnym idolem. W kioskach Ruchu można było kupić lusterka z podobizną Krawczyka lub Seweryna Krajewskiego na odwrocie. Dziewczyny się w nich kochały. To był czas ich wielkiej popularności, ale wydaje mi się, że Krzysiek zawsze miał większe ambicje i chciał robić karierę solową.

Krzysztof Krawczyk i Ewa Krawczyk: Historia pięknej miłości

Krzysztof Krawczyk nazywał ją swoją Ewunią. Zobaczcie wspólne zdjęcia zmarłego 5 kwietnia 2021 r. piosenkarza i jego trzeciej żony Ewy Krawczyk.

Krzysztof Krawczyk był trzykrotnie żonaty. Jego pierwszą miłością była Grażyna Adamus, z którą rozwiódł się, gdy wdał się w romans z wokalistką Amazonek Haliną Żytkowiak (to z nią ma syna Krzysztofa). Ten związek ostatecznie też nie przetrwał próby czasu, a wokalista związał się ze swoją obecną żoną Ewą Krawczyk (byli ze sobą prawie 40 lat).AKPA
Krzysztof Krawczyk poznał młodszą o 13 lat Ewę Trylko w 1982 r. - za jej namową udał się na mszę do kościoła w Chicago i stał się od tego momentu osobą ponownie wierzącą. Trzy lata później wzięli ślub. Ukochana "Ewunia" była miłością jego życia, choć związek przeszedł poważny kryzys.AKPA
"Nigdy nie byłam jego fanką. W telewizorze wydawał się gruby, mały, no i tak jakoś jedno oko miał dziwne, wyglądało jak sztuczne. Ale jak zobaczyłam go na żywo, pomyślałam: 'Co za ciacho. I jak śpiewa!'" - wspominała Ewa Krawczyk swoje pierwsze spotkanie z przyszłym mężem.AKPA
Nie wszyscy pamiętają, że Krzysztof Krawczyk i Ewa Krawczyk w 2002 r. zdecydowali się na rozwód! "Daliśmy się ponieść emocjom. Bo to są nasze słowiańskie, niepokorne charaktery. Sytuacja została doprowadzona do takiego absurdu, że myśmy sobie na złość wzięli rozwód. Na dodatek źli ludzie wzięli w tym udział" - opowiadał później Krawczyk. Według artysty ktoś spreparował zdjęcia, które pokazywały, że zdradza żonę z inną kobietą.AKPA
Krzysztof Krawczyk i Ewa KrawczykAKPA
Krzysztof Krawczyk i Ewa KrawczykAKPA
Krzysztof Krawczyk wielokrotnie podkreślał, że Ewa jest miłością jego życia. To dla niej odstawił alkohol i narkotyki oraz został monogamistą. "Nie jestem wymagająca i to, czego potrzebowałam do szczęścia, Krzyś mi dał. Jeśli o cokolwiek proszę Boga, to o zdrowie dla mnie i mojego męża" - mówiła Ewa Krawczyk w "Fakcie".AKPA
Po powrocie z Ewą z USA okazało się, że zawarte tam małżeństwo jest nieważne. Najpierw Ewa i Krzysztof wzięli ślub cywilny, a w 1988 r. w Warszawie odbył się ich ślub kościelny.AKPA
Para szybko wróciła do siebie - kolejne zaręczyny odbyły się w Paryżu, a czwarty ślub Ewy i Krzysztofa w otoczeniu najbliższej rodziny i przyjaciół w Parzęczewie. "Teraz do życia nie brakuje nam niczego. Wychodzę rano na taras. Śpiewają ptaki, żaby kumkają. Patrzę na brzozy i sad i mówię do żony: 'Ewuniu, nie wierzę, że to wszystko nasze'. I wydaje mi się, że gram w amerykańskim filmie z happy endem" - mówił Krzysztof Krawczyk w jednym z wywiadów.AKPA
Krzysztof Krawczyk i Ewa Krawczyk adoptowali trzy córki - dzieci siostry Ewy Krawczyk (Kasia, Sylwia i Beata).AKPA

Który etap kariery Krzysztofa Krawczyka ceni pani najwyżej?

- Podobnie jak ja, Krzysztof był wielkim fanem Elvisa Presleya i ze względu na te wspólne zainteresowania, bardzo cenię te wszystkie na poły presleyowskie nagrania Krawczyka. Ale ponieważ od lat znałam jego możliwości wokalne i estradowe, najbardziej mnie ucieszyło to, co się działo ostatnio, kiedy zaczęli z nim współpracować muzycy znacznie od niego młodsi, jak Andrzej Smolik, Edyta Bartosiewicz i Muniek Staszczyk. To pozwoliło pokazać jego umiejętności w nowoczesnym aranżu.

Niedawno poprowadziłam audycję z artystami młodszego pokolenia, którzy zetknęli się w pracy z Krzysztofem Krawczykiem. Okazało się, że oni wszyscy - czy to Andrzej Piaseczny, czy wspomniany Andrzej Smolik - podkreślali jego niezwykłą wrażliwość muzyczną i to, że doskonale się z nim pracowało. Równie dobrze mógłby już przecież osiąść na laurach, ale on nigdy tego nie planował.

Potrafił być bardzo liryczny...

- Utwór "Trudno tak" nagrany w duecie z Edytą Bartosiewicz to dla mnie jedna z najpiękniejszych piosenek ostatnich dziesięcioleci. Nie było żadnej bariery pokoleniowej. Muzykalność Krawczyka, jego podejście do piosenki, do rock'n'rolla zostały docenione przez następne pokolenia.

Podkreśla pani jego ogromną wrażliwość, tymczasem miał aparycję dużego, pogodnego faceta...

- Bywał bardzo wrażliwym mężczyzną, z drugiej strony był też bardzo bezpośrednim, miłym, zabawowym człowiekiem. Miał świadomość swoich umiejętności i tego, ile jest wart. Do współpracy z innymi artystami podchodził bez kompleksów. Nawet, kiedy robiło się z nim audycję, zawsze mówił "ale zróbmy tak, żeby było jak najlepiej".

Kariera Krzysztofa Krawczyka nie była jednak usłana różami. Były wzloty, były też bolesne upadki.

- Na jego drodze pojawiało się wiele porażek. Jedną z nich był wyjazd do Stanów Zjednoczonych z nadzieją, że zrobi tam karierę. Próbował i w Nashville, i innych amerykańskich miastach. Nic z tego nie wyszło. Skończyło się na śpiewaniu w klubach nocnych. Ale jak sam mówił, największą porażką był powrót do Polski w latach 90., kiedy ludzie już trochę o nim zapomnieli, a on nie bardzo miał z czego żyć. Wtedy poszedł w disco polo. Nie wszyscy mu to wybaczyli. Ale on wielokrotnie mówił potem, że nie miał się z czego utrzymać, a umiał tylko śpiewać. Na szczęście to odium disco polo udało mu się jakoś zrzucić.

Jaką rolę odegrało w tym spotkanie z Goranem Bregoviciem?

- To był prawdziwy przełom. Goran Bregović pojawił się akurat wtedy, kiedy Krzysiek nie mógł się odnaleźć, nie miał piosenek, nie koncertował. Bregović postanowił nagrać płytę z polskim wokalistą, ale ponieważ nie znał tutejszego rynku, poprosił swoich współpracowników, żeby dostarczyli mu nagrania różnych, najlepiej znanych, polskich głosów. Na tej podstawie miał dokonać wyboru.

Wybór był trudny?

- Miałam okazję porozmawiać z Goranem Bregoviciem, kiedy płyta już się ukazała. Zapytałam go, czy długo wybierał, bo przecież mamy kilka dobrych męskich głosów. Odpowiedział: w ogóle nie wybierałem. Nagranie Krawczyka odsłuchał jako jedno z pierwszych i nie miał wątpliwości, że to musi być on. Zadałam więc drugie pytanie: co zaważyło na tym wyborze. W odpowiedzi usłyszałam, że Krzysztof ma taką prawdę w głosie. To też jest fakt. Ta prawda, kiedy Bregovic go słuchał, wynikała ze wszystkich przeżyć życiowych, które Krzysztof miał za sobą. Nagrali nawet piosenkę pod tytułem "Daj mi drugie życie". Ja uważam, że Goran dał mu drugie życie i był dla Krawczyka niezwykle ważną postacią.

Krzysztof Krawczyk (1946 - 2021)

Krzysztof Krawczyk zmarł 5 kwietnia 2021 rok. Miał 74 lata.

Krzysztof Krawczyk (1946 - 2021)Marek BroniarekAgencja FORUM
Krzysztof Krawczyk (1946 - 2021)Lech PempelAgencja FORUM
Krzysztof Krawczyk (1946 - 2021)Marek KarewiczAgencja FORUM
Krzysztof Krawczyk (1946 - 2021)Marek KarewiczAgencja FORUM
Krzysztof Krawczyk (1946 - 2021)Jerzy PlonskiAgencja FORUM
Krzysztof Krawczyk (1946 - 2021)Jacek BarczAgencja FORUM
Krzysztof Krawczyk (1946 - 2021)Artur SzczepańskiReporter
Krzysztof Krawczyk (1946 - 2021)Paweł Lacheta/Polska PressEast News
Krzysztof Krawczyk (1946 - 2021)Kamil Piklikiewicz/DDTVNEast News
Krzysztof Krawczyk (1946 - 2021)TricolorsEast News
Krzysztof Krawczyk (1946 - 2021)Mieczysław WłodarskiReporter
Krzysztof Krawczyk (1946 - 2021)Natalia DobryszyckaEast News
Krzysztof Krawczyk (1946 - 2021)VIPHOTOEast News
Krzysztof Krawczyk (1946 - 2021)Wojciech Olszanka/Dzień Dobry TVNEast News
Krzysztof Krawczyk (1946 - 2021)Piotr FotekReporter
Krzysztof Krawczyk (1946 - 2021)PRUSEast News
Krzysztof Krawczyk (1946 - 2021)Wojciech OlszankaEast News
Krzysztof Krawczyk (1946 - 2021)Robert SzwedowskiEast News
Krzysztof Krawczyk (1946 - 2021)Marcin SmulczyńskiEast News
Krzysztof Krawczyk (1946 - 2021)Mieczysław WłodarskiReporter
Krzysztof Krawczyk (1946 - 2021)Krzysztof WojdaReporter
Krzysztof Krawczyk (1946 - 2021)Mieczysław WłodarskiReporter

Podobno podczas nagrania albumu "Daj mi drugie życie" Goran Bregović z zapałem krzyczał "more Krawczyk!". Stanowczo domagał się, by z polskiego wokalisty wydobyć jak najwięcej.

- Tego akurat nie wiem, ale to bardzo prawdopodobne. Bregović musiał słyszeć potencjał wokalny Krzyśka. W interesie Gorana było jak najbardziej ten głos wydobyć.

Odchodzi coraz więcej wybitnych muzyków złotej ery polskiej piosenki, a wtedy dość mechanicznie mówi się, że "skończyła się pewna epoka". Nie będzie już takich muzyków jak Krzysztof Krawczyk i jego znakomici rówieśnicy epoki bigbitu?

- Zawsze będą następcy. Zawsze będą zdolni ludzie, zdolni kompozytorzy. Mamy w Polsce bardzo dobrych kompozytorów muzyki rozrywkowej. I zawsze się będą pojawiały nowe gwiazdy. Fantastycznie byłoby jednak, gdyby nie odkrywali wysp już dawno odkrytych, tylko czerpali z dorobku polskiej piosenki. Ale jest bardzo dużo młodych, w których ja pokładam ogromne nadzieje - i kobiet, i mężczyzn.

Rozmawiała Malwina Wapińska.

W sobotni wieczór (początek godz. 21:10) Polsat przypomni jubileuszowy koncert Krzysztofa Krawczyka "Życie jak wino" z Sopotu z 2008 r.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas