"Irytować też trzeba umieć"

- Nie pozwolę komukolwiek lub czemukolwiek stanąć na drodze do realizacji moich zamierzeń - taki już jestem - mówi nam Gienek Loska, niepokorny laureat pierwszej edycji "X Factora".

Gienek Loska Band - fot. Rafał Masłow
Gienek Loska Band - fot. Rafał MasłowSony Music

Wraz ze swoim zespołem Gienek Loska Band w połowie kwietnia wydał drugi album "Dom". To właśnie jego zawartość była głównym tematem rozmowy z Michałem Boroniem. Pytania nawiązują do tytułów poszczególnych piosenek z płyty.

Jak myślisz, "Jak długo" będziesz postrzegany jako zwycięzca telewizyjnego programu? Czy "X Factor" miał dla ciebie jakieś negatywne skutki?

- Jak daleko bym nie zaszedł, w tak zwanym "show biznesie", to i tak ludzie będą mnie kojarzyć z pierwszą edycją "X Factora". Uważam jednak, że wszyscy - zarówno reżyserzy, jak i widzowie, po cichu liczyli, że wyniknie z mojego śpiewania coś niebanalnego... i mam nadzieję, że ich nie zawiodłem. Z negatywnych skutków wymienię tylko: coś za coś... A ja po prostu się na to nie godzę i nie pozwolę komukolwiek lub czemukolwiek stanąć na drodze do realizacji moich zamierzeń - taki już jestem...

"Na dachu świata". Czym dla ciebie jest muzyczny szczyt, zawodowy odpowiednik Himalajów i jak widzisz swoją drogę ku temu celowi?

- Mam już swoje lata i jeśli mamy użyć twojej "himalajowej" metafory, to będzie to już chyba wyprawa w jedną stronę... Droga długa i ciężka, w której są odcinki bez asekuracji. A jeśli po drodze na szczyt uda mi się stworzyć coś ponadczasowego - to będę dumny. Ale też nie chcę przez cały czas zasypiać i budzić się z myślą, że jestem w drodze na jakiś szczyt.

"Będzie dobrze". A nie jest? Wydawałoby się, że możesz o sobie powiedzieć, że jesteś spełniony - wygrana w "X Factorze", płytowy debiut sprzedał się chyba więcej, niż przyzwoicie...

- "Hazardzistą" pokazaliśmy że "nie warto zostawiać za sobą zamkniętych drzwi ", że tak naprawdę nikt nie wie, nawet ja, co mi przyjdzie do głowy za rok, dwa, pięć... A czy ludzie zechcą tego słuchać? Można tworzyć na smutno i na wesoło, ale ja na szczęście jestem fachurą (śmiech), i kiedy dostanę tekst lub chociaż tylko puentę piosenki, staram się uchwycić to ze swojej perspektywy i nie przesadzić z patosem lub z nieuzasadnioną radością. Jednak głos mam specyficzny, który wielu może irytować... ale cóż - irytować też trzeba umieć (śmiech).

"Nic więcej się nie liczy". Co jest dla ciebie najważniejsze?

- Śpiewanie - kiedy jest źle i wtedy, kiedy jest dobrze... I to, co mam w sercu.

"Funky". Płyta może być pewnym zaskoczeniem dla osób, dla których jesteś ulicznym grajkiem, bo mam wrażenie, że bluesa tu stosunkowo niewiele, a "Dom" stylistycznie elementy takich gatunków, jak m.in. hard rock, soul, funky czy southern rock.

- Po pierwsze: masz zadziwiającą definicję "ulicznego grajka " - nigdy o sobie nie myślałem w tym kontekście, nie siedziałem pod sklepem z gitarą i kartką z napisem (np. "zbieram na piwo"). Przeciwnie, zawsze miałem zupełnie inne aspiracje. Ludzie, którzy słuchali i nadal słuchają mnie na ulicy, mają po prostu okazję uczestniczyć w próbach. Poznać zarysy pomysłów i alternatywne interpretacje - takie "jądro" mojej twórczości - ale dopiero na płytach dostają to, co naprawdę mam do powiedzenia.

- Spójrz też na to z innej strony - o ile łatwiej jest zagrać w sali koncertowej, gdzie z definicji ma się status "artysty", niż na ulicy, która absolutnie bezlitośnie weryfikuje - no i ilu uznanych już artystów byłoby gotowych się z tym zmierzyć? A co do wymienionych w pytaniu gatunków muzycznych - dla mnie to tylko kolejne odcienie bluesa (no, może czasem dość ekstremalne). (śmiech)

"Dom". Jeszcze w trakcie "X Factora" mówiłeś, że twoim marzeniem jest budowa domu. Na jakim etapie jest to marzenie?

- Mówiłem o domu w sensie mentalnym, płyta "Dom" jest konsekwencją moich dawnych przemyśleń na ten temat... A mój rzeczywisty dom już jest.

"Jednego serca". Od dawna słychać, że Czesław Niemen jest osobą bliską twemu sercu - zastanawiam się, co cię skłoniło, żeby sięgnąć akurat po ten utwór z jego repertuaru? Dla wielu Niemen to "Dziwny jest ten świat" i "Sen o Warszawie", ewentualnie "Pod Papugami".

- Masz absolutną rację, Czesław Wydrzycki "Niemen" jest osobą bliską mojemu sercu, bo tworząc i żyjąc w dziwnych czasach studenckich klubów, big bitu, rocka, super "elytarnego" jazzu - manewrując pomiędzy opinią publiczną, a zdaniem "znafcuff tematu", potrafił do końca zachować i wyśpiewać swoje smutki i radości. Ale jestem pewien, że w jakimś sensie do końca uważał siebie za człowieka z zewnątrz...

"Zostań z nami". To jeden z trzech tekstów (dwa pozostałe to "Nic więcej się nie liczy" i "Dom"), które na płytę napisał Michał Zabłocki, współpracownik m.in. Czesława Mozila i Grzegorza Turnaua. Jak na siebie trafiliście, to efekt znajomości z Czesławem? I jak wygląda sprawa ewentualnego duetu z Czesławem, o którym kilkakrotnie wspominałeś?

- Michał to wspaniały, niezwykle wrażliwy człowiek, na współpracę z którym liczę także w przyszłości. Jest profesjonalistą, ale przede wszystkim ważne jest dla mnie jego subtelne balansowanie pomiędzy klasyką a codziennością. Jeśli zaś kiedykolwiek zadzwoni do mnie Czesław M. i poprosi mnie, po przyjacielsku, czy nie chciałbym towarzyszyć w którejś z piosenek, spojrzałbym na zegarek i zapytał o której jest próba. Ja naprawdę uważam, że brew swojemu pozornemu nieuporządkowaniu, wiele spraw w programie "X Factor" ogarnął właśnie Czesław, za co bardzo mu dziękuję.

Zobacz teledysk "Zostań za nami":

"Tramwaj". W tekście pada stwierdzenie o "gościach, którzy nie dają nam śpiewać". Można to poniekąd odebrać jako swego rodzaju przytyk do producentów programów telewizyjnych, którzy próbują "naginać" uczestników do swoich wizji, wybierając im repertuar, czy dobierając stylizacje. Zgoda czy to nadinterpretacja?

- Nadinterpretacja, ponieważ to jest tekst Makara, nie mój, więc proszę raczej jego o to zapytać. Jeśli jednak wspomniane sugestie, dobór repertuaru i stylizacji miałyby mi w czymś pomóc, nie mam oporów, doskonale wiem, czym jest format TV... to w żaden sposób nie wpływało i nadal nie wpływa na to, kim prywatnie jestem.

Płytę kończy "It's a Man's Man's Man's World" Jamesa Browna, który wykonywałeś w "X Factorze". Ta wersja jest moim zdaniem dużo lepsza od telewizyjnej, ale jednak zastanawiam się, do czego ona ci była potrzebna?

- To między innymi dzięki tej piosence przez "X Factor" przeszedłem jak burza i do tej pory ludzie na koncertach o nią proszą. Mnie także stała się bardzo bliska, dlatego chciałem, by znalazła się właśnie na tej płycie, jako podziękowanie dla tych, którym wcześniej nie zdążyłem podziękować, a dzięki którym jestem tu, gdzie jestem - uważam że właśnie teraz jest dobry czas by to zrobić. Wiem też, że w przyszłości wykonywane przeze mnie piosenki także będą z myślą o nich.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas