Reklama

David Garrett w Warszawie: Jak dziś wygląda najprzystojniejszy skrzypek świata?

Album "Iconic" nagrałem w hołdzie skrzypkom z czasów pierwszych nagrań. To mój ukłon dla tych wybitnych skrzypków, którzy przetarli szlaki dla naszego pokolenia - powiedział PAP skrzypek David Garrett. 42-letni muzyk nazywany jest "najszybszym i najprzystojniejszym skrzypkiem świata".

Album "Iconic" nagrałem w hołdzie skrzypkom z czasów pierwszych nagrań. To mój ukłon dla tych wybitnych skrzypków, którzy przetarli szlaki dla naszego pokolenia - powiedział PAP skrzypek David Garrett. 42-letni muzyk nazywany jest "najszybszym i najprzystojniejszym skrzypkiem świata".
David Garrett w 2023 r. zagra w Warszawie /Wojciech Olkuśnik /East News

W ramach promocji płyty "Iconic" David Garrett pojawił się w Warszawie, by udzielić wywiadów. To w tym mieście w hali COS Torwar wystąpi 18 kwietnia 2023 r.

Wirtuoz skrzypiec przyszedł na świat w 1980 r. w Akwizgranie (Niemcy), jako syn amerykańskiej prima baleriny i niemieckiego prawnika. Naukę gry na skrzypcach rozpoczął w wieku czterech lat. Rok później wygrał swój pierwszy konkurs, a jako siedmiolatek zadebiutował przed dużą publicznością. W wieku 13 lat podpisał kontrakt z czołową wytwórnią klasyczną Deutsche Grammophon.

Reklama

W 1999 roku, będąc u szczytu swojej kariery, David Garrett zadecydował o porzuceniu kariery skrzypka klasycznego i przeniesieniu się do Nowego Jorku. W Stanach Zjednoczonych rozpoczął naukę w szkole Julliard School Of Music, studiując pod kierunkiem Itzhaka Perlmana.

"Grając szczerze, spektakularnie i wyraziście oczarował nas jako skrzypek już w czasach, gdy mieliśmy przyjemność go uczyć. Odkryliśmy jego nadzwyczajny dar i niezwykły talent" - przyznał Eric Ewazen, jeden z ówczesnych nauczycieli Garretta.

Po ukończeniu szkoły, Garrett zaczął łączyć muzykę poważną z elementami popu, rocka a także rhythm and bluesa. Największym sukcesem w karierze skrzypka jest sprzedana w ponad milionie egzemplarzy płyta "Rock Symphonies" zawierająca nowe interpretacje ulubionych rockowych przebojów Garretta, pochodzących z repertuaru takich zespołów jak U2, Nirvana, Metallica, Led Zeppelin, czy Aerosmith.

David Garrett o nowej płycie "Iconic". Kiedy koncert w Polsce?

Do Garretta należy wpisany do Księgi Rekordów Guinessa tytuł "Najszybszego Skrzypka Świata". Poza muzyką realizuje się także jako model (pojawiał się m.in. na wybiegach The Fashion Week) i aktor (zagrał tytułową rolę w filmie "Paganini: Uczeń diabła").

Na albumie "Iconic" David Garrett prezentuje 20 nastrojowych utworów m.in. Johanna Sebastiana Bacha, Antonina Dvořáka, Christopha Glucka, Fritza Kreislera, Felixa Mendelssohna i Roberta Schumanna. Skrzypkowi towarzyszą gitarzysta - Franck van der Heijden, który również dyryguje Orchestrą The Prezent, były nauczyciel Itzhak Perlman, tenor Andrea Bocelli, flecistka Cocomi i trębacz Till Brönner.

Twój nowy album "Iconic" powstał w hołdzie największym wirtuozom skrzypiec.

David Garrett: - Wielu młodych skrzypków potrzebuje inspiracji, więc słuchają nagrań wybitnych skrzypków, aż do dzisiaj skrzypkowie z najbardziej różnorodnym podejściem do muzyki, najbardziej unikalnym dźwiękiem, to ci z czasów pierwszych nagrań, tacy jak Zino Francescatti, Arthur Grumiaux, Jascha Heifetz, Fritz Kreisler i Yehudi Menuhin, Henryk Szeryng. Każdy z nich ma unikalny dźwięk, ale też swój wyjątkowy sposób interpretacji.

Najlepszym przykładem jest wiolonczelista Pablo Casals, który interpretował utwory Bacha na swój oryginalny sposób. Wielu ludzi może uważać, jego wykonania Bacha jako zbyt romantyczne, charakterystyczne dla starej szkoły gry na instrumentach smyczkowych, jednak pokazują unikatowość jego osobowości, to, że ryzykował. Aby odnaleźć swoje muzyczne ja, dźwięk, artystyczną osobowość, trzeba ryzykować. Więc nawet jeśli słucha się wykonań największych muzyków, należy pamiętać o swojej drodze. Należy inspirować się, a nie naśladować. "Iconic" jest oczywiście nagrana jako hołd dla skrzypków z czasów pierwszych nagrań. To mój ukłon dla tych wybitnych skrzypków, którzy przetarli szlaki dla naszego pokolenia.

Kiedy słuchamy XX-wiecznych skrzypków np. Dawida Ojstracha, Jaschy Heifetza ich gra brzmi bardziej emocjonalnie. Czy teraz gramy bardziej sterylnie?

- Nie sądzę, że raczej angażujemy w grę inne emocje. Jak powiedziałem, chodzi o to, ile jesteś w stanie zaryzykować, jak daleko zamierzasz pójść w wyrażeniu swojej osobowości poprzez dzieło. Tak, teraz mamy pewne zasady, standardy, w jaki sposób gra się utwory z danych epok. Inaczej zagrasz Bacha, inaczej Mozarta a jeszcze inaczej Beethovena. Jednak czuję, że zawsze jest miejsce dla tożsamości wykonawcy i to właśnie jej należy szukać.

Miałeś szczęście, że twoimi nauczycielami byli muzycy właśnie z tej złotej epoki wiolinistyki, między innymi Ida Haendel i Ithzak Perlman. Czy ten album jest dedykowany również im?

- Tak. Miałem honor pracować z przedstawicielami pokolenia, któremu zadedykowałem mój album. Mówimy o Menuhinie, Isaacu Sternie, Idzie Haendel, Perlmanie. Idę Haendel wiele łączyło z Fleschem i Ionesco. Czuję się częścią podróży, jaką przebywa muzyka oraz wiolinistyka. Przekazuję to czego się nauczyłem, młodszym, którzy może są lepsi ode mnie.

Stradivarius, Guadagnini, teraz Guaneri. Grałeś na skrzypcach wybitnych lutników, czy czujesz różnice pomiędzy nimi?

- Oczywiście, mogę zagrać na drogim instrumencie i wciąż będę brzmieć jak ja, ale można powiedzieć, że świetny instrument uczy ciebie. Świetny Stradivarius lub del Gesu otworzy przed tobą możliwości w sposobie gry, o których nie myślałeś, że są możliwe. Jeśli umiesz je wykorzystać, wtedy posiadanie go ma sens.

Czym kierowałeś się przy wyborze artystów, którzy grają z tobą na nowej płycie?

- Kiedy nagrywasz album, współpraca musi pojawić się w naturalny sposób. Myślenie o współpracy należy zacząć, kiedy twoja własna praca nad albumem jest prawie skończona. Kiedy znasz już dobrze repertuar z albumu, możesz zacząć myśleć, co do nich dodać. Nie chodzi o to, żeby mieć na płycie znane nazwiska jak Andrea Bocelli, Till Brönner lub Ithzak Perlman, ale to musi mieć muzyczny sens.

Rozmawiała: Olga Łozińska (PAP)

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: David Garrett
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy