Reklama

"Ciężko być w jednej szufladzie"

Podobnie jak kropla, która drąży skałę, tak od ponad ośmiu lat trójmiejska grupa Blindead wgryza się w świadomość polskich fanów, by na własnych zasadach przekonywać o sile muzyki, dalekiej od sztampy, wyświechtanych frazesów i prostych rozwiązań.

- Może wreszcie nastąpi jakiś przełom dźwiękowy i nie będziemy, słuchając radia czy oglądając muzyczną telewizję, wstydzić się za "gwiazdy estrady" - mówią w rozmowie z Bartoszem Donarskim wokalista Patryk Zwoliński alias Nick Wolverine i gitarzysta Mateusz Śmierzchalski vel Havoc, których zespół pod koniec 2010 roku oddał w ręce fanów trzeci duży album "Affliction XXIX II MXMVI".

Gdy rozmawiałem z wami dwa lata temu, zastanawialiśmy się, dlaczego w Polsce niewiele jest takich zespołów jak wasz. Myślicie, że od tamtej pory coś zmieniło się w obrazie krajowego podwórka?

Reklama

Mateusz "Havoc" Śmierzchalski: - Oczywiście, że tak. Spójrz na takie bandy jak Guantanamo Party Program, Echoes Of Yull, Forge Of Clouds, Moanaa, Obscure Sphinx. To według mnie świetne zespoły, które nagrywają coraz ciekawsze materiały. Dodaj do tego jeszcze sukces Tidesów. Jest naprawdę nieźle.

Patryk "Nick Wolverine" Zwoliński: - Nie ma takiego drugiego jak my i nigdy nie będzie (śmiech). A mówiąc poważnie, to wydaje mi się, że z dnia na dzień przybywa nam w kraju ciekawych wykonawców z praktycznie każdego gatunku muzycznego i myślę, że będzie ich coraz więcej. I bardzo dobrze. Może wreszcie nastąpi jakiś przełom dźwiękowy i nie będziemy, słuchając radia czy oglądając muzyczną telewizję, wstydzić się za "gwiazdy estrady".

Nowa płyta z pewnością nie zawiedzie dotychczasowych fanów Blindead, choć bez wątpienia rozwija muzyczny koncept zespołu w stronę psychodelicznych dźwięków i większej awangardy, gdzie ciężar jest swego rodzaju kontrapunktem uwydatniającym inne elementy brzmieniowego obrazu. Jak rozumiem, poszukiwania wciąż trwają?

Havoc: - Tak już z nami jest, że ciężko nam się zagnieździć w jednej szufladzie i tam zostać. Te poszukiwania na pewno będą trwały, a właściwie trwają, bo nie mogliśmy wytrzymać i zabraliśmy się już za pracę nad nowym albumem Blindead.

Nick Wolverine: - Wydaję mi się, że każda następna płyta przyniesie ze sobą coś nowego i nie odkrytego wcześniej. Jest to bardzo wygodne i pasjonujące zarazem, że tak na prawdę możemy grać, co chcemy. I o to chodzi. W końcu granie muzyki ma być przyjemnością, i dla nas na szczęście jest.

Trudno wyobrazić sobie słuchanie tej płyty "na raty". Poprzednie wasze materiały również stanowiły zamknięte koncepty. Wziąwszy pod uwagę muzykę Blindead, taka formuła sprawdza się chyba najlepiej?

Nick Wolverine: - Nikomu nie chciałbym niczego narzucać ani sugerować, ale ma to chyba największy sens, w szczególności w odniesieniu do ostatniej płyty. Dlatego została tak nagrana i dlatego w ten sam sposób jest odtwarzana na koncertach.

Havoc: - Wydaję mi się, że przekazanie emocji, którym dajemy upust w naszej muzyce czy tekstach, w krótszej formie byłoby po prostu niemożliwe. Ciężko jest mi wyobrazić sobie zamknięcie tego wszystkiego, załóżmy w 10 krótkich piosenkach, z czego każda byłaby o czym innym. Myślę, że koncept-albumy to dla nas idealna forma przekazu. Dobrze się czujemy na tej płaszczyźnie, nic nas właściwie nie ogranicza. Tworzymy do momentu, w którym czujemy że w tym miejscu powinniśmy zamknąć dany materiał.

Na poprzednim dużym albumie dowiedzieliśmy się, co to takiego autoskopia. Nowa propozycja mówi z kolei o autyzmie. Przyznam, że tematyka to dość osobliwa. Skąd ta idea?

Nick Wolverine: - Z głowy. Z obserwacji. Z powodu społecznej znieczulicy. Z chęci zmierzenia się z trudnym tematem i przedstawieniem go w dość nietypowej formie, jaką jest nasza muzyka.

W powszechnej świadomości, jak mniemam, autyzm kojarzy się ludziom z głębokim schorzeniem neurologicznym na kształt, dajmy na to, porażenia mózgowego, a to nie jest przecież do końca prawdą, co potwierdza choćby sfilmowana historia życia Temple Grandin. Nie sądzisz, że ten album wraz z opowiadaniem Piotra Kofty, poza artystycznym wymiarem, ma też swój walor edukacyjny?

Nick Wolverine: - Brawo. Wreszcie ktoś zauważył, że można się czegoś dowiedzieć i nauczyć, gdy się zwróci uwagę na pewien temat i problem. Chciałbym, aby ludzie słuchający i rozumiejący ten album zostawili sobie w głowach coś więcej niż super riff czy inne dźwięki wydawane przez zespół. Żeby nie była to kolejna płyta bez znaczenia poza muzyką. Pewnie nie wszystkich to ruszy i nie każdy zrozumie, ale myślę, że warto próbować.

Fani Neurosis, The Ocean czy Cult Of Luna spoza Polski powinni zachłystywać się waszymi dokonaniami, odnoszę jednak wrażenie, że rozpoznawalność Blindead na Zachodzie jest wciąż poniżej oczekiwań. Jak można to zmienić?

Nick Wolverine: - My sami to możemy tylko grać jak najwięcej koncertów i nagrywać dobre albumy. Na świecie jest ogromna ilość ciekawych kapel i naprawdę ciężko jest wybić się w krótkim czasie bez pomocy wytwórni czy innych dobrych wujków. Więc myślę, że cierpliwości potrzeba i dobrych koncertów, a najlepiej dużych festiwali.

Po raz kolejny zmieniliście wytwórnię. Konieczność czy chęć zmiany?

Havoc: - Przede wszystkim chęć zrobienia kroku do przodu w kwestiach wydawniczych i dystrybucyjnych. Wiedzieliśmy, że sami nie będziemy już w stanie zdziałać dużo więcej. Nie byłoby nas stać na nagranie tego albumu w takich warunkach za własne pieniądze. Nie bylibyśmy też w stanie wydać go w takiej formie, w jakiej się ukazał. Dlatego kiedy pojawiła się propozycja od Mystic, zgodnie stwierdziliśmy, że chcemy to zrobić. Związaliśmy się z nimi na kilka następnych albumów i bardzo się z tego cieszymy.

Obok debiutu Morowe, "Affliction" to najpiękniej wydany album z ciężkim brzmieniem, jaki ukazał się ostatnimi laty w Polsce. Trzymając to cacko w rękach musicie być chyba bardzo kontent. Wizja sprostała oczekiwaniom?

Nick Wolverine: - Wydaję mi się, że zrobiliśmy naprawdę świetną robotę, jak na krajowe realia. Mystic stanął na wysokości zadania i chyba wszyscy są zadowoleni. Oczekiwania mieliśmy spore i wierzę, że się udało tak na 95 procent. Natomiast Kasi Sójce sztuka udała się na 200 procent i nie bardzo wyobrażam sobie ten album bez jej prac. To samo tyczy się Piotra Kofty, który porządnie skopał nam tyłki swoim opowiadaniem.

Wizualna oprawa muzyki zawartej na nowej płycie byłaby bardzo pożądana. Słyszałem, że planujecie coś takiego w sferze koncertowej. Zdradzisz coś więcej?

Nick Wolverine: - Strona wizualna już powstała i miała swoją premierę podczas koncertu w Warszawie przed Ulverem. Autorem filmu, bo tak to trzeba nazwać, jest Roman Przylipiak. Zilustrował nasze ostatnie utwory w znakomity, niepokojący i przerażający sposób. Ciężko jest opisać słowami ten nasz wspólny koncertowy twór. Trzeba zobaczyć.

W nowy rok wchodzicie z nowym albumem. Jest szansa, że wysłuchamy go na żywo w ramach trasy po Polsce?

Havoc: - Pod koniec grudnia 2010 zagraliśmy już pierwszą część trasy promującej "Afflicton", a dokładniej pięć koncertów, na których można było usłyszeć nową płytę w całości. Wyjątkiem był koncert przed Ulver, gdzie ze względu na ograniczenie czasowe musieliśmy skrócić set o jeden numer. Pracujemy właśnie nad drugą częścią trasy, która odbędzie się w marcu.

Kilka koncertów jest już potwierdzonych: 11 marca - Warszawa, Progresja; 12 marca - Kraków, Kwadrat w ramach Rock Metal Fest; 13 marca - Rzeszów, Od Zmierzchu Do Świtu; 25 marca - Wrocław, Firlej; i 26 marca - Poznań, Blue Note. Po raz kolejny próbujemy zorganizować też koncert w Szczecinie i wygląda na to, że tym razem się uda. Na większości koncertów będą nam towarzyszyć dwa bardzo dobrze zapowiadające się bandy, czyli Obscure Sphinx i Vidian. Na niektórych sztukach pojawią się też At The Soundawn, HRV, Forge Of Clouds i In Twilight's Embrace.

Obcując z waszą muzyką można by sądzić, że słuchanie rozrywkowych dźwięków jest wam raczej obce. To jednak często mylne wnioski. Nie jest przecież powiedziane, że komik musi być w życiu prywatnym zabawny, a ksiądz wstrzemięźliwy... Ja, dajmy na to, odnajduje się w "Affliction" tuż po wesołych harcach z "Christine Sixteen" Kissów, i nie widzę w tym większego problemu. A jak to wygląda u was?

Nick Wolverine: - Słucham każdej muzyki, która mi się podoba i tyle. Wesołej, poważnej, smutnej, nie ma znaczenia. Wybór jest przeogromny i czasem mam z tym problem, gdyż zdaję sobie sprawę, że nie dam rady poznać wszystkiego.

Havoc:: - Ja mam bardzo podobnie. Zdarza się, że tego samego dnia słucham Deathspell Omega, Hellacopters, Massive Attack, Billie Holiday, Led Zeppelin i np. Death Breath albo ABBĘ. Taka otwartość na różnego rodzaju muzykę jest cechą wspólną w tym zespole. Chyba też dlatego tak dobrze nam się razem gra.

Dzięki za rozmowę.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: ciężka | Blindead
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama