Andrzej Stasiuk: O, Matko Boska! [WYWIAD]

Adam Drygalski

"Opla Stasiuk Trzaska" - to tytuł wspólnej płyty projektu za którym stoją duet Opla, pisarz Andrzej Stasiuk i saksofonista jazzowy Mikołaj Trzaska. - Polska bez niej nie istnieje - mówi Interii Andrzej Stasiuk o Matce Boskiej, której kobiecość jest jednym z tematów przewodnich albumu.

Andrzej Stasiuk wziął udział w nagraniu kolejnej płyty
Andrzej Stasiuk wziął udział w nagraniu kolejnej płytyŁukasz DejnarowiczAgencja FORUM

W czerwcu 2020 r. ceniony saksofonista jazzowy Mikołaj Trzaska (m.in. Miłość, Łoskot, Shofar, muzyka do filmów Wojciecha Smarzowskiego) wraz z tworzącymi duet Opla gitarzystą Piotrkiem Bukowskim (m.in. Stwory, Xenony, Javva) i perkusistą Hubertem Zemlerem (m.in. Magneto, Mitch&Mitch, Piętnastka, CEL z Felixem Kubinem) meldują się w tzw. "szałasie" - letniej chacie Andrzeja Stasiuka, na górskiej łące Beskidu Niskiego.

Rozstawiają perkusję, podłączają gitarę, szykują saksofon. Stasiuk bierze w rękę stary, sczytany modlitewnik. Nowenna. Uderzenie perkusji, dźwięk z pieca gitarowego, płynie rzewny saksofon. "Różo Duchowna, Wieżo Dawidowa, Domie Złoty"... Nagrywają płytę. Mocną, wyzywającą. Osobistą. O pamięci dziecka, o niewygodnych myślach, pytaniach.

W "szałasie" śpią, jedzą, piją i grają. A była to Noc Świętojańska, przenikanie światów, sfer sacrum i profanum. Równolegle do muzyki powstawał obraz, który w formie dokumentalnego filmu zapisuje zmagania muzyków i pisarza z materią i duchem. Film, płyta - audio i wideo.

Opla Stasiuk Trzaska (płyta ukazała się nakładem Mystic Production) to sześć utworów, trzy żeńskie, trzy męskie. To mieszanka ducha polskiej prowincji, opornie odchodzącej w przeszłość i tematu tabu - kobiecości Maryi.

Adam Drygalski, Interia: Skąd się wzięła u ciebie Matka Boska?

Andrzej Stasiuk: - Z dzieciństwa. Spotykaliśmy się w każdą niedzielę. Przecież jestem Polakiem. Matka Boska jest u nas obecna właściwie wszędzie.

Naprawdę? Jak byłem mały, tata zabierał mnie na Legię.

- A mnie do kościoła przy placu Szembeka. Wychowałem się w rodzinie, która przeniosła się do miasta w boomie chłoporobotniczym zabierając swój katolicyzm do Warszawy. Dzieciństwo miałem więc przesycone wizytami w kościele. I w tym całym kościele Matka Boska była najlepsza. Dominująca, podniecająca, fantastyczna postać. Stąd się wzięła Matka Boska.

Mało kto powie, że Matka Boska jest podniecająca. To nie są kategorie, w których się ją ocenia.

- Mnie to zawsze ciekawiło. Boskość pokazana od zupełnie innej strony. Bo niby dlaczego mamy nie zbadać erotycznego tropu w kulcie Matki Boskiej?

Pewnie możemy go zbadać, ale pewnie też średnio wypada to robić. To w końcu Matka Boska.

- No tak, ale pomijając już to całe mitologiczne zadęcie, czemu mielibyśmy nie mówić o jej kobiecości? W jej gotyckich, czy renesansowych przedstawieniach ta kobiecość była jeszcze obecna. Nie to co teraz, gdzie stworzono kobietę bez bioder i piersi. Przepraszam, nie kobietę a wręcz dziewczyneczkę. To jest wizerunek wręcz pedofilski.

Może jej kobiecość została po prostu zmarginalizowana? Znak czasów. Nic więcej.

- Czy ja wiem, czy Matka Boska została zmarginalizowana? Nie w Polsce. Powiem ci, że ona jest u nas ważniejsza od samego Boga. I od Jezusa. Pan Bóg jest jednak jakąś postacią z kosmosu. Tego wyśle do piekła, tamtemu pogrozi, ale ostatecznie przebaczy. Z kolei Duch Święty... Jakaś gołębica. Też trudno się z nim utożsamiać. Chrystus jest już bliżej, bo to człowiek. Z ciałem, z ranami, ale to ona, Matka Boska dominuje.

Matka Boska kocha nas najbardziej. To chcesz powiedzieć?

- Albo my ją kochamy! Jak byłem dzieciakiem, to ona mnie po prostu jarała. Stałem w kościele zaprowadzony tam za karę. Zimno, piździ a w dodatku ktoś opowiada jakieś kompletnie niezrozumiałe historie. Widząc wizerunki tej kobiety na ścianie, zaczynałem kombinować. Zastanawiać się, co skrywają jej szaty. I ta msza jakoś przelatywała na takich nie do końca typowych rozmyślaniach.

Pamiętasz, kiedy spotkałeś ją pierwszy raz?

- Dziadek ze strony matki był w komunistycznej Polsce sołtysem a jednocześnie - jako ten sołtys - organizował nabożeństwa majowe u siebie w chacie. Przychodziło ze dwadzieścia bab a on jako jedyny facet w całej izbie przewodniczył tym modłom przed ołtarzykiem.

Z jednej strony był to taki strasznie twardy chłop, z całym dobrodziejstwem inwentarza, wliczając w to jakieś historie z przemocą domową w tle a z drugiej przed tą figurą przepoczwarzał się w klęczącego potulnego sługę. Pieścił słowa litanii o domu złotym, o wieży z kości słoniowej. Robił się zupełnie inny. Twarz mu się zmieniała jak wyruszał w tę mistyczną podróż razem z tymi dwudziestoma bosymi kobietami. Jak masz siedem, czy osiem lat, takie obrazy wchodzą ci na stałe do głowy.

Masz swoją własną Matkę Boską?

- Mam taką, którą kupiłem w Licheniu! Wpadłem zobaczyć to szaleństwo i stała tam taka jedna Matka Boska przy straganie. "Proszę pana! To ostatnia taka ładna! Polska i gipsowa! Reszta to jakieś plastikowe badziewie z Chin! Niech pan ją kupi"! No i posłuchałem tej sprzedawczyni. Kupiłem Matkę Boską. Nawet byliśmy razem w hotelu, bo do domu miałem kawał, więc ją w łóżku położyłem. Recepcjonistka aż zaniemówiła z wrażenia, ale wytłumaczyłem że Matki Boskiej na noc w aucie zostawiać nie będę. Niech śpi obok mnie. I tak jest ze mną do dziś. Taka w starym stylu. Jak się jej bliżej przyjrzałem to dojrzałem nieporadność artysty, który ją stworzył. Ma ewidentnie platfusa. Obok niej wije się jakiś wąż. Ale to moja Matka Boska.

Andrzej Stasiuk: W łóżku z Matką BoskąINTERIA.PL

Ale dlaczego ty o tej Matce Boskiej w taki sposób?

- Kiedyś po spotkaniu autorskim podszedł do mnie chłopak. Miał łzy w oczach. Dlaczego pan tak pisze o Matce Boskiej? Jak tak można? Odpowiedziałem mu, że to musiała być potężna kobieta, skoro urodziła swojego syna wśród dziczy. Musiała być super babką, że sobie z tym wszystkim poradziła. Dlatego tak ją sobie wizualizuję.

O co jeszcze pytają na takich spotkaniach?

- Ostatnio ktoś mnie na jakimś spotkaniu autorskim zapytał, czy wstydzę się za Polskę?

I co, wstydzisz się?

- A co ja, za Góry Świętokrzyskie mam się, k**wa, wstydzić? Za Bieszczady? Odwaliło wam wszystkim? To że paru facetów uzurpuje sobie władzę władzę w tym kraju to od razu to jest cała Polska? Ni ch**a!

To jest bardzo mały wycinek historii kraju, który zdecydowanie więcej zniósł i jeszcze więcej zniesie. Też mam z nią kłopot, ale nigdy nie chciałem wyjechać. Obrazić się na nią na zawsze. Zresztą wiem, co by było gdybym wyjechał. Zacząłbym tęsknić i pić. Ja mam swoją Polskę. Mam swoje góry.

Okładka płyty "Opla Stasiuk Trzaska"materiały prasowe

No dobrze, zostawiamy Polskę, wracamy do Matki Boskiej. To po co nam ona tak naprawdę?

- No jak to po co? Żeby uciec od monoteizmu. System gdzie istnieje tylko jeden bóg, jest w sumie potwornie nudny. Muszą być też szczeble pośrednie, które tego boga jakoś uczłowieczają. Więc jest Matka Boska, która jest jednocześnie matką nas wszystkich. Te wszystkie rzesze świętych w katolicyzmie to jest tak naprawdę furtka ucieczki od mocnej wiary w jednego, jedynego boga. Człowiek lubi mieć pośredników, więc taka udziewczynkowiona kobieta jest pewnie dla wielu jakimś pośrednikiem. Ochroni, przytuli, uratuje przed boskim gniewem. No i przede wszystkim faceci potrzebują nie tylko boga, ale i bogini.

Poza tym, kobiety występujące w Biblii sprawiają, że katolicyzm jest cudownie podszyty perwersyjną seksualnością. Ostatnio wpadły mi w ręce dzienniki błogosławionej siostry Faustyny. I one też są przesycone erotyzmem. Czytałeś?

Nie. Przyznam szczerze, że nigdy w życiu nie przyszłoby mi to do głowy, że jest tam jakiekolwiek pożądanie.

- Przeczytaj. Jak ona mówi o swoich spotkaniach z Chrystusem, to masz wątpliwości, czy to w ogóle są spotkania, czy zbliżenia. To jest przepiękna tłumiona erotyka. To jak ją Chrystus przepełnia... Kurcze, nie wiem, czy my się za to nie weźmiemy następnym razem?

Tak mi mów o religii. Jakbyś był katechetą mojej córki w szkole, to by na nią chodziła! Tyle że pewnie ktoś takie interpretacje może podciągnąć pod obrazę uczuć religijnych. Bóg, Matka Boska, siostra Faustyna i seks - trudno będzie wylansować to połączenie.

- Nie jesteśmy filmem Smarzowskiego, na który się wszyscy rzucą. Działamy w obrębie sztuki niszowej, czy jak wolisz - offowej. Poza tym, o jakiej obrazie uczuć tu mowa?

Nergal też działa w offowym sektorze i trochę kłopotów z tego tytułu miał.

- Myślę, że Nergal bawi się trochę tą całą konwencją. Trochę gra.

A ty jesteś prawdziwy diabeł!

- A skąd! Gdzie mi do diabła? Interpretuję to wszystko po swojemu, ale niczego nie drę. Każdy może patrzeć na Boga i Matkę Boską jak chce. No więc i ja patrzę. Mam w domu dużo modlitewników. Całą kolekcję. Wolę te starsze, bo mają coś z dzieł sztuki. Zwłaszcza te ze starymi pieśniami. Dopracowanymi poetycko. Sto razy lepszymi niż ta kiczowata "Barka", napisana zresztą przez gościa oskarżonego o pedofilię.

U nas zrobili z tego utworu w dodatku kato-polo.

- I to była ulubiona pieśń papieża! Wyobraź sobie, jaki musiał mieć gust muzyczny? A te stare pieśni są poruszające. Jak na przykład ta o męce chrystusowej grana przy okazji wielkiego postu. Prawdziwa ludowa poezja z głębi duszy tworzona wtedy, gdy naród jeszcze wierzył. Ma to duże pie**olnięcie.

Skoro naród wtedy wierzył, to teraz nie wierzy?

- Pewnie wierzy. Tylko że ja nie wiem, w co on wierzy.

Może potrzebuje nowego boga?

- To przecież ma. Konsumpcję.

Bez przesady z tą konsumpcją. Jakby Robert Lewandowski miał cechy Diego Maradony, to ten kraj byłby zupełnie inny. To by się dało tak pięknie poskładać...

- Masz rację, ale on nie ma on cech Maradony, a my nie potrafimy wierzyć jak w Argentynie. Jest doskonałym piłkarzem i nic poza tym. A Maradona to był taki dziki wieprz - koka, balanga i na boisko. U nas taki bóg by nie przeszedł. Polski Maradona? Nie widzę tego. Inny mental, inny naród.

Czyli zostaje nam jednak Matka Boska.

- Polska bez niej nie istnieje. Jasne, że pewne środowiska chciałyby mieć na wyłączność, ale wiesz - każdy ma swoją polskość. i wszyscy mamy do niej święte prawo.

No dobra, ale od fascynacji Maryją do nagrania płyty o niej jest daleka droga.

- Zaczęło się od tego, że jechaliśmy autem z Piotrkiem Bukowskim i puściłem mu takie wiejskie oberki. Starzy muzykanci grający gdzieś nad grobem odszukani przez Andrzeja Wieńkowskiego. Malarza, który ponagrywał tysiące godzin tej ich muzyki. I Piotrek jak tego posłuchał, to po prostu odjechał. To jest taka muzyka, jakby ludowy Hendrix grał na skrzypcach. Kompletnie niewyszlifowana, dzika i obłędna. Zaczęliśmy o tym myśleć. Potem do tych podstaw polskości dołączyłem litanię.

Koncerty będą trochę jak msze? Tylko nie takie, jak miałeś okazję obserwować w kościele przy placu Szembeka?

- Za każdym razem to będzie trochę inna opowieść. Przesycona czymś ciemnym, czymś szalonym. Erotycznym a czemu nie? Każdy koncert będzie inny. Przecież ani Mikołaj ani Piotrek tego samego dwa razy w życiu nie zagrają. To jest taki oberek pożeniony z free jazzem. I z tą potężną perkusją, której do szczęścia nie potrzeba nawet basu. Matka Boska powinna być zadowolona.

Andrzej Stasiuk: Jak ludowy Hendrix na skrzypcachINTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas