"Uwielbiamy włoską kuchnię"

Gitarzysta Zakk Wylde to postać bardzo dobrze znana w rockowym świecie. Zasłynął w wieku niespełna 20 lat, kiedy trafił do zespołu Ozzy'ego Osbourne'a. Współtworzył takie płyty, jak m.in. "No Rest For The Wicked", "No More Tears" i "Ozzmosis". Działalność na własną rękę Wylde (naprawdę Jeffrey Philip Wielandt) rozpoczął w grupie Pride & Glory, by później założyć formację Black Label Society. Płyta "Mafia", wydana 7 marca 2005 roku, to szóste studyjne wydawnictwo tej grupy. Zakk Wylde odpowiedział z tej okazji Michałowi Boroniowi na kilka pytań. Lider Black Label Society nie należy do gaduł, ale co nieco udało się z niego wyciągnąć na temat nowych nagrań, gangsterskich filmów i zaangażowaniu muzyków w politykę.

article cover
INTERIA.PL

Black Label Society to trio. Czy uważasz, że to najlepszy układ dla rockowej kapeli?

Właściwie gdy występujemy na żywo, to gra nas czterech. Nick Catanese na gitarze, James Lomenzo na basie, Craig Nunemacher na perkusji i ja (gitara i śpiew). A kiedy jesteśmy w studio, wówczas wszystkie partie gitary nagrywam sam. Dubluję je. Tak jest dużo łatwiej i przyjemniej.

Craig i James są tylko muzykami sesyjnymi, czy stałymi członkami Black Label Society?

Są w zespole na stałe. To wspaniali kolesie i świetni muzycy.

A co dzieje się z Nickiem Catanese? Nie grał na "Mafii"

Nick zazwyczaj nie nagrywa z nami albumów. Oczywiście poza płytami koncertowymi i DVD. Tak jak już mówiłem, łatwiej w studiu jest mi zagrać kilka partii gitary samemu. Dlatego ja nagrywam jego partie.

Twój głos przypomina śpiew Ozzy'ego Osbourne'a. Czy takie porównanie to dla ciebie komplement czy raczej zniewaga?

O nie, w żadnym wypadku! To oczywiście komplement. Zawsze, gdy słyszymy takie porównanie, Ozzy i ja wybuchamy śmiechem. Nie robię tego specjalnie. Ozzy Osbourne, Ray Charles, Greg Allman, Ronnie Van Zandt - wszyscy ci wspaniali ludzie to moi nauczyciele. Słuchając ich i śpiewając ich piosenki sam uczyłem się śpiewać.

Tak jak już powiedziałem, to nie jest moja zamierzona intencja. A Ozzy Osbourne to mój ulubiony wykonawca wszech czasów. Dlatego porównanie mnie do niego jest olbrzymim komplementem.

W poprzednim wywiadzie dla INTERIA.PL powiedziałeś, że wystarczy dołożyć do głosu Ozzy'ego twoją gitarę i powstaje gotowy utwór Ozzy'ego. Nie boisz się, że ludzie będą woleli słuchać piosenek Osbourne'a niż Black Label Society?

Nie, nie wydaje mi się. Black Label Society to jest mój zespół i właśnie tak piszę piosenki. To miał być bardziej żart: Hej, dajcie mi tu wokal Ozzy'ego, a z piosenek Black Label Society powstanie jego nowa płyta. Ale na szczęście ja śpiewam w tych piosenkach (śmiech).

Opowiedz o tytule płyty. Kim lub czym jest tytułowa "Mafia"? Lubisz gangsterskie filmy?

Tytuł dotyczy zespołu i fanów. Black Label Society i nasza publiczność stanowią jedną wielką rodzinę. I w pewnym sensie jesteśmy mafią.

Czyli nie oglądasz gangsterskich filmów?

Nie, bardzo lubię "Ojca chrzestnego". A tytuł inspirowany był też po części tym, że uwielbiamy włoską kuchnię (śmiech).

Pierwszym singlem z nowego albumu jest "Suicide Messiah". Dla mnie bardziej reprezentatywnymi nagraniami z tej płyty są "In This River", "Fire It Up" lub "Say What You Will".

To było tak, że zrobiliśmy wideoklip do "In This River". Mam nadzieję, że piosenki przez ciebie wymienione także ukażą się na singlach.


Dlaczego zatem wybraliście "Suicide Messiah"?

Wytwórnia płytowa tak zadecydowała. Jestem zadowolony ze wszystkich piosenek na albumie, więc pozostawiłem im decyzję co do wyboru pierwszego singla. To jest powód, dla którego "Suicide Messiah" jest pierwszym singlem.

"What's In You", druga piosenka na "Mafii", przypomina mi nagrania Alice In Chains. Czy słyszałeś coś o planach reaktywacji tego zespołu, z Patem Lachmanem z Damageplan?

Jestem w dobrych stosunkach z kolesiami z Alice In Chains. Z Mikem Inezem [basistą Alice In Chains - przyp. red.] grałem w zespole Ozzy'ego. Jerry [Cantrell, gitarzysta Alice In Chains - przyp. red.] to świetny kompozytor. Zatem dla mnie to kolejny komplement. To moi dobrzy przyjaciele, nie widzę przeszkód dla tego pomysłu.

Byłeś przyjacielem Dimebaga Darella z Damageplan?

To smutne, co się stało. Ale musimy iść do przodu.

Nagrałeś utwór "I Never Dreamed" na składankę poświęconą Lynyrd Skynyrd. Czy to twój ulubiony zespół grający southern rock?

Tak, to wspaniała grupa, tak samo The Allman Brothers - wspaniali muzycy i kumple. Kiedy poproszono nas o nagranie utworu na album w hołdzie dla Lynyrd Skynyrd, wysłaliśmy "I Never Dreamed". Ale ten numer tak bardzo mi się spodobał, że postanowiłem dołączyć go także do naszej płyty, jako dodatkowy utwór.

Wiesz kiedy ta płyta pojawi się w sklepach?

Nie jestem pewien daty, kiedy pojawi się płyta z utworami w hołdzie Lynyrd Skynard. Ale ten utwór pojawił się również na naszej płycie.

Podczas ostatniej kampanii wspierałeś George'a W. Busha. Wielu amerykańskich wykonawców opowiedziało się za Johnem Kerry'm. Co myślisz o takich akcjach, jak "Vote For Change", "Rock Against Bush" czy "Rock For Vote"?

Wspierałem naszych żołnierzy w Iraku, wspierałem nasze dowództwo. Następne pytanie.

Czy uważasz, że muzycy powinni brać udział w takich akcjach?

Ja po prostu popieram naszego prezydenta. Nieważne, kim on jest. Prezydent jest naszym głównodowodzącym. Chciałem wesprzeć naszych chłopaków, którzy teraz są daleko stąd.

I jeżeli Kerry wygrałby, wspierałbyś również jego?

Oczywiście. Jeżeli wykonywałby swoją pracę jak najlepiej.

Powiedz mi zatem, co sądzisz o tego typu działaniach muzyków?

Nie obchodzą mnie. Przeszkadzają mi grać muzykę, pić piwo i kochać się z moją żoną (śmiech).


Jakie macie plany, jeśli chodzi o koncerty promujące nową płytę? Czy to prawda, że będziecie grać przed Judas Priest w Stanach Zjednoczonych?

Jeszcze nie wiem. Zagraliśmy już kilka koncertów przed nimi. Są świetni, a wszyscy członkowie Black Label Society uwielbiają muzykę Priest. Prawdopodobnie pojawimy się także w Europie [na przełomie maja i czerwca BLS zagra kilkanaście koncertów, głównie w Wielkiej Brytanii i Skandynawii - przyp. red.].

Przyjedziecie do Polski?

Nie wiem, być może.

Dziękuję zatem za rozmowę i do zobaczenia być może w Polsce.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas