Reklama

"Odznaczona przez królową"


Pochodząca z egzotycznej Nowej Zelandii Bic Runga naprawdę nazywa się Briolette Kahbic Runga. Ma korzenie malezyjsko-chińskie (po matce) i maoryskie (po ojcu). Gdy miała 11 lat, zaczęła grać na... perkusji, a trzy lata później zainteresowała się gitarą i keybordem. Wówczas zaczęła też występować z lokalnymi zespołami jazzowymi.

Bic Runga zadebiutowała singlem "Drive", który szybko stał się Numerem Jeden w Nowej Zelandii. Sukcesem okazała się także pierwsza płyta "Drive" (1997). Jeszcze większą popularność zdobył drugi album "Beautiful Collision" (2002), uzyskując status 11-krotnej Platyny. Kolejna płyta "Birds" ukazała się w ojczyźnie wokalistki w listopadzie 2005 r., w pozostałych krajach świata w roku następnym. Na pierwszym singlu znalazł się utwór "Winning Arrow". W ramach promocji tej właśnie płyty, we wrześniu 2006 roku Bic Runga po raz pierwszy odwiedziła Polskę - dała radiowy koncert w Warszawie i spotkała się z dziennikarzami. Jednym z nich był Paweł Amarowicz, który zapytał Bic jak znosi porównania do jazzujących wokalistek w stylu Norah Jones i Katie Melua. Piosenkarka opowiedziała również o swoich pozamuzycznych zainteresowaniach i medalu Member of the New Zealand Order Of Merit.

Reklama

Co oznacza twoje imię Bic?

Moje pierwsze imię jest chińskie - Kah Bic i oznacza kolor nefrytowy, zielonkawy. Runga po maorysku znaczy "wysoko", "niebo".

Jak ci się podoba w Polsce - czy dla ciebie, jako osoby z Nowej Zelandii, nasz kraj jest egzotyczny?

W Polsce jest fantastycznie, czekałam na tę podróż i przygotowywałam się do niej od kilku tygodni. Nie wiedziałam czego się spodziewać, ale ludzie są bardzo przyjacielscy. Bardzo polubiłam polską kuchnię, ale w czasie takiej wizyty jak moja naprawdę trudno zobaczyć kraj.

Chciałabym tu wrócić na koncerty i zobaczyć inne części Polski. A Polska jest dla mnie bardzo egzotyczna. W Nowej Zelandii mam tylko jednego znajomego z Polski, ale tak naprawdę nic o Polsce nie wiem...

Niedawno wydałaś swój trzeci album "Birds". Jak myślisz co sprawiło, że akurat ta płyta odniosła sukces nie tylko w twojej ojczyźnie, ale także w Europie? Czym ona się różni od poprzednich albumów "Drive" i "Beautiful Collision"?

Nie mam pojęcia... Byłam totalnie zaskoczona, gdy już na lotnisku w Warszawie usłyszałam w radio moją piosenkę "Say After Me" (śmiech). Ta płyta w porównaniu z poprzednimi jest mniej komercyjna, smutniejsza, nie jest tak rozrywkowa jak one, nie mam pojęcia dlaczego tak dobrze jest odbierana... Chyba ludzie lubią takie klimaty.

Porównują cię do takich wokalistek jak Norah Jones, Katie Melua czy Dido. Jak odbierasz takie porównania - cieszysz się z tego czy raczej one cię wkurzają?

To chyba było nieuniknione. Ludzie często porównują jednego artystę do drugiego, muzykę do muzyki, bo inaczej nie potrafiliby czegoś opisać. Mnie to nie przeszkadza, nie mam nic przeciwko takim porównaniom, tym bardziej że Norah Jones i Katie Melua to cudowne, utalentowane artystki.

Co sądzisz o tych piosenkarkach? Czy masz jakiegoś swojego wokalnego idola?

Słucham ich, jasne. Ale na moją twórczość większy wpływ mają inni wykonawcy, muzycy, na przykład Nina Simone, Neil Young, Led Zeppelin, Deep Purple - to wszystko jest bardzo zróżnicowane...

Lubię słuchać różnych gatunków muzycznych, nawet takich których bym nie zaśpiewała.

Opowiedz o singlowych piosenkach "Winning Arrow", "Say After Me" i "Blue Blue Heart" - o czym one opowiadają, co jest głównym tematem twoich tekstów?

"Say After Me" to piosenka o sytuacji w związku, która jest już tak fatalna, że gorzej być nie może i masz dwa wyjścia, albo wpaść w furię i totalnie zniszczyć tę drugą osobą, albo zachować spokój, trzymać nerwy na wodzy i po prostu powiedzieć "żegnaj". Ludzie często długo pozostają w takich związkach i nie mogę zebrać się w sobie, że wyjaśnić sytuację.

"Winning Arrow" to osobista piosenka. Przed ukończeniem albumu zmarł mój ojciec. Chciałam się pozbierać po tej stracie, spojrzeć bardziej optymistycznie w przyszłość...

W nagraniach pomagał ci Neil Finn, muzyk znany przede wszystkim z grupy Crowded House. Jak ci się udało namówić do współpracy tego jednego z najsłynniejszych muzyków z Nowej Zelandii?

Graliśmy razem koncerty w Nowej Zelandii, Australii, USA, ja jako support. Razem byliśmy w trasie, poznaliśmy się. Neil stał się moim mentorem, przyjacielem. Cieszę się, że trafiłam na tak wspaniałego człowieka.

Czym się interesujesz poza muzyką?

Może tego po mnie nie widać, ale moją pasją jest kuchnia. Uwielbiam gotować, ale też jeść... Interesuję się sztuką, wielu moich przyjaciół jest artystami, pisarzami, muzykami. Zawsze mnie pociągała ta artystyczna strona życia.

Za swoje zasługi dla promocji muzyki zostałaś nagrodzona jako Member of the New Zealand Order Of Merit - możesz opowiedzieć co dla ciebie znaczy to wyróżnienie i kiedy je odbierzesz?

No cóż, to wielki zaszczyt. W końcu jesteśmy częścią Wspólnoty Brytyjskiej, więc to wielki honor być odznaczonym przez Królową. To miłe uczucie, choć tak naprawdę nie zmieniło mojego życia (śmiech)

Dziękuję za rozmowę.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: odznaczony | jones | arrow
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy