"Nie ma na co czekać"
Seweryn Krajewski podbijał serca fanek już w latach 60., jako muzyk najpopularniejszego wówczas w Polsce zespołu Czerwone Gitary. To on jest autorem takich przebojów grupy, jak "Anna Maria", "Nie zadzieraj nosa" czy "Takie ładne oczy". Pod koniec następnej dekady rozpoczął karierę na własny rachunek. Ma na swym koncie współpracę m.in. z Agnieszką Osiecką i Marylą Rodowicz (dla której napisał wielki przebój "Niech żyje bal"). Wśród innych powszechnie znanych piosenek autorstwa Krajewskiego, warto wymienić takie tytuły, jak: "Uciekaj moje serce", "Ciągle pada", "Nie spoczniemy" oraz "Remedium (Wsiąść do pociągu)". 25 sierpnia 2003 roku ukazała się nowa płyta Seweryna Krajewskiego, zatytułowana "Jestem". I to właśnie głównie o tym wydawnictwie artysta opowiada w tym wywiadzie.
Co oznacza tytuł nowej płyty?
Nowa płyta nosi tytuł "Jestem", ponieważ chciałem podkreślić, że nastąpiła długa przerwa pomiędzy płytą, która wydałem przed nią, a tą. Chciałem podkreślić, że jestem, że to była tylko przerwa.
A co tę przerwę spowodowało?
Czekałem, ponieważ jest tak ogromny napór tandety na rynku fonograficznym i w ogóle na rynku medialnym. Pomyślałem, że odczekam pewien czas, a może znowu przyjdzie taki moment, że wzrośnie zapotrzebowanie na piękne teksty. Z muzyką jest lepiej, natomiast z tekstami zdecydowanie fatalnie. Emitowane są takie a nie inne piosenki. Ale widzę, że nic się nie zmieniło i nie ma co dłużej czekać.
Czy to czasy się zmieniły czy ludzie?
Czas sobie płynie, ale to ludzie się zmieniają i zmieniają gusta. Tylko ludzie.
Do kogo w takim razie adresowana jest nowa płyta?
Moja płyta powinna trafić do wrażliwych słuchaczy. Do słuchacza, który lubi skupić się nad tekstem - o czym to jest napisane, o czym zaśpiewane. Dla takiego, który ma czas, żeby pochylić się nad każda piosenką i wysłuchać w spokoju całej płyty.
Co przede wszystkim różni "Jestem" od wcześniejszych płyt?
Nowa płyta różni się od poprzednich między innymi tym, że do tej pory zawsze sam produkowałem swoje nagrania. To jest pierwsza płyta, której produkcję powierzyłem innemu muzykowi. Chodzi o aranżację, która jest jednym z ważniejszych elementów piosenki - oprócz tekstu i melodii. Czwarty element to techniczna strona nagrania.
Komu zostały powierzone aranżacje?
Aranżacje powierzyłem Adamowi Abramkowi. Ja sam nagrałem jedynie melodie i bardzo skromny szkic. Trudno nawet powiedzieć, że to był szkic - melodia z gitarą albo z fortepianem. Tylko dlatego, żeby nic nie sugerować. Żeby aranżer wiedział, jaka jest melodia, harmonia i jakie jest, mniej więcej, tempo. Żeby sam opracował każdą piosenkę, bez moich sugestii. Spośród kilku muzyków, z którymi uważałem, że warto nawiązać współpracę, wybrałem Adama Abramka, ponieważ uznałem, że jest mi najbliższy, jeśli chodzi o wrażliwość muzyczną. Pomyślałem, że najlepiej wczuje się w te melodie i w mój przekaz, bardzo skromny. I że doda coś od siebie, co w sumie zda egzamin. Uważam, że zrobił to z taką wrażliwością, na jaką liczyłem.
Na pewno dochodziło jednak do pewnych konsultacji.
Moja sugestia była tylko taka, żeby po ostatniej płycie, "Lubię ten smutek" (2000), która była wypełniona bardzo bogatym instrumentarium, ta była bardziej "gitarowa". Teraz jest skromniej, ale za to aranżacje są przejrzyste i wszystko jest dobrze wyważone.
Kto jest najważniejszym muzykiem na albumie "Jestem"?
Rolę pierwszoplanową na tej płycie zagrał Maciej Gładysz, grający na wszystkich gitarach - elektrycznych i akustycznych. To było dla mnie najważniejsze. Gościnnie wystąpił pianista Krzysztof Herdzin, na gitarze basowej zagrał Wojtek Pilichowski.
W utworze "Co to jest czułość" słychać tylko pianistę.
Krzysztof Herdzin bardzo ładnie zagrał w tym utworze. Ja bym to zagrał podobnie. Nie identycznie, bo on jest pianistą, ale też chodziło, żeby tam nie było "pianistyki".
Inaczej niż dotychczas wykorzystano głosy kobiece.
W dwóch piosenkach śpiewa ze mną tekst Polka, ale w pozostałych chórkach, tam gdzie nie ma tekstu, śpiewa Murzynka. Zostało to nagrane w Ameryce, w Nowym Jorku, gdzie Adam Abramek aranżował część utworów i tam zaprosił do chórków Murzynkę. Po to, żeby uzyskać inne brzmienie, specyficzną barwę. To się różni.
Można chyba powiedzieć o instrumentalnym potraktowaniu głosu.
Trzeba się w to wsłuchać, bo to nie są typowe chórki, gdzie jest akord, trójdźwięk i odpowiedź do melodii głównej. Są one potraktowane - ten wokal właściwie, który wykonuje Murzynka - jak instrument. Inaczej więc, niż tradycyjnie wykorzystuje się głosy kobiece. Po prostu na tej płycie nie ma konwencjonalnych "chórków".
Jak narodził się materiał na tę płytę?
Materiał na tę płytę powstawał na przestrzeni roku. Część piosenek przeznaczona była dla mnie, część zaś dla innych wykonawców, między innymi dla... tenora. Pokazałem piosenki firmie Sony i okazało się, że są zainteresowani, ale chcieli żebym zebrał materiał na całą płytę dla siebie. I zaczęliśmy myśleć o nowym albumie.
Co było najpierw - muzyka czy słowa?
Piosenki powstawały typowo - po części teksty do muzyki, po części muzyka do tekstów. Na tej płycie w większości powstawały jednak teksty do muzyki. Dla mnie kolejność nie ma znaczenia. Wygodniej jest dla mnie, kiedy mam muzykę i to autor tekstu się męczy - albo nie męczy. Ale jedynie wygodniej. Kiedy jest wspaniały tekst, to właściwie posiada on w sobie muzykę i tylko trzeba ją wyłowić.
Które z nowych piosenek powstały do gotowych tekstów?
Tak na przykład powstała piosenka "Co to jest czułość". Najpierw był tekst do sztuki teatralnej. Tekst tak wspaniały, że uznaliśmy, że ta piosenka powinna znaleźć się na albumie. Muzyka powstała do słów i to jest najlepszy przykład, że kiedy tekst jest tak napisany, muzyka pisze się sama. I to jest najpiękniejsze, to jest takie prawdziwe...
W ten sposób powstała piosenka "Co to jest czułość" do tekstu Magdy Czapińskiej.
Ale nie był to wyjątek?
Taka sama była kolejność przy kołysance "Zaśnij duszko", pierwszej mojej kołysance napisanej przez mężczyznę. Czuje się, że napisał to mężczyzna (Marek Biszczanik).
Wcześniej napisałem tylko kołysankę do tekstu Agnieszki Osieckiej, "Kołysanka dla okruszka". Ale tam się czuło, że jest to napisane kobieca ręką. A tutaj jest różnica.
Marek Biszczanik to nowe odkrycie wśród autorów tekstów?
Marek Biszczanik, nie jest moim odkryciem - jest odkryciem Maryli Rodowicz. Na jej ostatniej płycie znalazło się dziewięć jego tekstów. Maryla przyniosła je do mnie i napisałem do nich muzykę. Poprosiłem, żeby pokazał więcej piosenek i udało mi się wyłowić jeszcze dwie. Dowiedziałem się, że "Zaśnij duszko" - kołysankę dla syna - on napisał już trzy lata temu, specjalnie dla mnie, ale nie miał odwagi mi jej pokazać. Z powodów wiadomych... Nie miał śmiałości pokazać mi tego tekstu. Pokazał go więc Maryli, ona też go jakiś czas przetrzymała, aż w końcu udało się go odsłonić. Maryla również śpiewa ten tekst, ale prosiła mnie, żebym napisał dla niej inną muzykę i na płycie Maryli ta piosenka nagrana jest z inną muzyką. Tam to zupełnie inna piosenka. A tu jest kołysanka. Uważam, że bardziej adekwatna muzyka jest na mojej płycie.
Brakuje Agnieszki Osieckiej, prawda?
Bardzo brakuje Agnieszki, bardzo... Każdy jest inny - pewnie, że jest niezastąpiona. Ale są wspaniali autorzy i niech nam żyją jak najdłużej. Bo uważam, że powinni być pod ochroną! Takie jest moje zdanie: są wspaniali autorzy tekstów, którzy powinni być pod ochroną.
Kto jeszcze pisał teksty do nowych piosenek?
Prócz autorów, których już wymieniłem - Magdy Czapińskiej i Marka Biszczanika, który jest dla mnie nowym autorem, autorem wspaniałym, nie mogło zabraknąć Jacka Cygana. Jest też Jacek Bukowski, z którym niedawno nawiązałem współpracę. Jest Jagoda Hass, z którą napisałem kiedyś sporo piosenek, ale długo nie mieliśmy nowej. Na tej płycie Jagoda pojawiła się znowu i uważam, że jest w dobrej formie.
Jeden z tekstów Jacka Cygana wydaje się znany.
Jest to "Tkanina", która została napisana do serialu telewizyjnego, jednak na prośbę reżysera musiałem zmienić tempo. Reżyser prosił, żeby piosenka była żywa, chociaż tekst do tego nie inspiruje. Ja napisałem muzykę do tekstu i postanowiłem tę piosenkę włączyć do nowego repertuaru, ponieważ ten tekst nie jest znany w całości. W serialu jest tylko pierwsza zwrotka i kawałek refrenu. I tylko tyle, a tam są piękne słowa i mało komu znane, więc postanowiliśmy, żeby znalazła się na płycie "Jestem".
Jacek Cygan jest także autorem pierwszego singla.
Druga piosenka Jacka Cygana, "Miętowe pocałunki", zaczynała się od tekstu ?Chałwowe pocałunki..." Ale to było tak trudne do zaśpiewania, że zadzwoniliśmy ze studia do Jacka, żeby coś zrobił z tym jednym słowem. I po pięciu minutach Jacek oddzwonił i powiedział: "Miętowe". I rzeczywiście, to słowo zmieniło cały rytm tekstu, nadało mu inna barwę. Postanowiliśmy wszyscy, że piosenka "Miętowe pocałunki" będzie zapowiedzią płyty "Jestem".
Aż cztery piosenki napisał Daniel Wyszogrodzki.
Było tak, że z Danielem Wyszogrodzkim napisaliśmy kiedyś kiedyś kilka piosenek. Z tego, co pamiętam, to był debiut Daniela. Właściwie długa przerwa była w naszych kontaktach, jeśli chodzi o pisanie, ale wiem, że Daniel pisał dla innych wykonawców i pomyślałem, że powinien pojawić się na mojej nowej płycie, po tak długiej przerwie. Tym bardziej, że tamte piosenki były napisane bardzo dobrze i - jak na tamte czasy - nawet za nowocześnie. Tak uważam. One już wtedy były ponad tamten czas.
Jest jeszcze Andrzej Poniedzielski.
Andrzej Poniedzielski to autor, którego szalenie cenię i dlatego poprosiłem go o napisanie tekstu do melodii. Tak powstała piosenka "Złota jabłoń".
Czy to dobrze, że w dzisiejszej muzyce tak się wszystko miesza?
Fajnie, bo mieszanie gatunków, to są nowe doświadczenia. Z tego może się wyłonić coś jeszcze innego, co nada kierunek muzyce rozrywkowej. I to jest znakomite. Ale myślę, że to co jest niezmienne w muzyce rozrywkowej, to fakt, że ładna melodia będzie się zawsze podobała.
Dziękuję za rozmowę.
(Na podstawie materiałów promocyjnych Sony Music).