"Muzyka to zabawna rzecz"
Niemiecka grupa RPWL kiedyś określana była mianem najlepszego cover bandu Pink Floyd. Fascynacja muzyką legendarnych Brytyjczyków wciąż jest słyszalna w dokonaniach zespołu z Monachium. RPWL jednak z podziwu godną konsekwencją buduje powoli swój własny styl. Albumy "God Has Failed" i "Trying To Kiss The Sun" zyskały RPWL sporą popularność wśród polskich fanów, do czego przyczyniły się także znakomite koncerty zespołu w Polsce.. Wydany w lutym 2003 r. nakładem Wydawnictwa Rock-Serwis trzeci album Niemców, zatytułowany "Stock", na pewno przysporzy zespołowi kolejnych miłośników, pomimo tego, że ta płyta ma nieco inny charakter od dwóch pozostałych. Jaki? O tym Lesławowi Dutkowskiemu opowiedział Yogi Lang, klawiszowiec RPWL.
Z tego co wiem kawałki z płyty 'Stock" zostały skomponowane trochę czasu temu i zamierzaliście je zamieścić na albumie "Trying To Kiss The Sun", ale uznaliście, że do niej nie pasują. Nadal tak myślicie?
W przypadku płyty "Stock" wzięliśmy wszystko to, co nie pasowało do płyt "God Has Failed" i "Trying To Kiss The Sky". Co wcale nie znaczy, że uważamy te piosenki za gorsze. Jeśli weźmiesz taki na przykład "Sun In The Sky", który początkowo miał być utworem tytułowym na "Trying To Kiss The Sun" ze względu na linijkę w tekście Trying To Kiss The Sun, to przecież nie można powiedzieć, iż jest to gorszy kawałek.
Pomyśleliśmy sobie, że "Stock" ma być swego rodzaju kompilacją, a nawet podsumowaniem. Chcieliśmy po prostu mieć na niej wszystko, co zrobiliśmy do tej pory. I teraz możemy zrobić coś zupełnie nowego. Musieliśmy nagrać na nowo partie niektórych instrumentów w kilku kawałkach, tu gitary, w innym miejscu perkusję. Gdy zasiadaliśmy już do miksów powiedzieliśmy sobie: To przecież coś więcej niż płyta kompilacyjna. Całość brzmi tak, jakby wszystkie kompozycje zostały napisane specjalnie z myślą o tej płycie. Zdecydowaliśmy się dodać do tego materiału DVD, aby każdy z odbiorców mając nową płytę i dwie poprzednie miał też wizję tego, jak RPWL rozwinął się od początku istnienia. Jesteśmy bardzo zadowoleni ze "Stock", bo wyszło to nam naprawdę ciekawie.
Z tego, co powiedziałeś wynika, że jest to podsumowanie dotychczasowej kariery RPWL. Czego więc można się spodziewać dalej? Czym zaskoczycie fanów?
(śmiech) Doskonale wiem, o co ci chodzi. Takie samo pytanie zadawaliśmy sobie tuż przed sesją nagraniową albumu "Trying To Kiss The Sun". Siedzieliśmy i mówiliśmy do siebie: Czego teraz ludzie się po nas spodziewają? Co powinniśmy zrobić? Potem rozeszliśmy się na miesiąc i po tym czasie umówiliśmy się na spotkanie. Rozluźniliśmy się i zrobiliśmy to, co znalazło się na płycie. Czy to była niespodzianka, czy nie? To już zależy od tego, jakie ktoś miał wobec nas oczekiwania. Moim zdaniem wyszło to bardzo dobrze. Podobnie myślę o tym, co zrobiliśmy na płytę "Stock". Lubimy to grać na żywo. "Opel" na przykład był regularnie grany przez nas podczas próby dźwięku przed koncertem.
Z tym kawałkiem jest ciekawa sprawa, bo aż do płyty "Stock" on egzystował tylko w wersjach demo i graliśmy go na próbach przed koncertem. Nigdy nie myśleliśmy o tym, aby go jakoś specjalnie zaaranżować. To jedyna piosenka, która w całości została zarejestrowana na tę płytę.
"Stock" jest krótszą płytą, zawiera takie bardziej relaksujące piosenki. Zrezygnowaliście też na przykład z tych orientalnych wstawek, które znalazły się na "Trying To Kiss The Sun". Powiedziałbym, że jest to bezpośredni rock z delikatnymi progresywnymi elementami.
I to jest na przykład dowód na to, że nie masz do czynienia z zupełnie nową płytą RPWL. Piosenka "Gentle Art Of Swimming" miała się znaleźć na "Trying To Kiss The Sun", ale przegrała rywalizację z "Waiting For A Smile". Po prostu zdecydowaliśmy, że ten kawałek pasuje nam bardziej, gdyż jest oparty na podobnych do całej reszty emocjach. "Gentle Art Of Swimming" przedstawia tylko pewne obrazy i dlatego nie pasował do naszej drugiej płyty. Z kolei doszliśmy do wniosku, że "The Way It Is" jest zbyt prosta jak na płytę "God Has Failed". Podobnie z "Forgive Me".
Styl RPWL polega na tym, że jest jakiś podstawowy pomysł, który jest naprawdę bardzo prosty w zestawieniu z tym, co robią inne zespoły progresywne. My należymy do tych, którzy uważają, że nie zawsze należy za bardzo mieszać. Raczej obstajemy przy tym, że lepiej zagrać jedną nutę, ale poprawną niż dziesięć, które zupełnie nie pasują.
Moim zdaniem "Stock" nie jest bardzo odległy od naszych wcześniejszych płyt. Ducha poprzedniej płyty też można tu odnaleźć. To jest kompilacja, ale też jest oparta na pewnych emocjach, które są konsekwentnie rozwinięte.
Mówiłeś o graniu zbyt wielu nut. Akurat w przypadku "Stock" nie ma ich za wiele, ale za to jest specyficzna atmosfera. Dzięki temu przy tej muzyce można się znakomicie zrelaksować.
To prawda. I o to właśnie chodzi. Jeśli tylko jesteś na tyle otwarty i zechcesz zanurzyć się w te dźwięki i poczuć te emocje, możesz się zrelaksować. Mogę powiedzieć krótko, że o to chodzi w muzyce RPWL. O ten relaks właśnie.
To będzie podchwytliwe pytanie i dotyczy Pink Floyd. Wolisz głos Syda Barreta czy Rogera Watersa?
(śmiech) Z moim podejściem do Pink Floyd sprawa wygląda tak, że Roger Waters sprawił, że znaleźli się na kartach historii, ale moje serce otwiera się gdy śpiewa David Gilmour. Doskonałą próbką tego jest "Comfortably Numb". Natomiast jeśli chodzi o samo komponowanie tu Syd Barrett zawsze będzie miał swoje wielkie miejsce. Co zresztą mogę o nich powiedzieć? Grali przecież doskonałą muzykę.
Wspomniałeś piosenkę "Sun In The Sky". Słychać w niej piękny kobiecy głos. Do kogo on należy?
Do mojej serdecznej przyjaciółki z Monachium. Ona akurat znalazła się w studiu kiedy nagrywaliśmy tę piosenkę. Kiedy kawałek rozwija się w studiu i ten proces się ciągnie przez jakiś czas, dochodzisz do takiego momentu, w którym musisz zachowywać się jak mały dzieciak i poeksperymentować trochę. Czasem myślisz, że potrzebny jest ci jakiś DJ, czasem, że powinieneś na przykład iść na dworzec i nagrać odgłos przejeżdżającego pociągu. My poczuliśmy, że tym, czego nam brakuje w tej piosence jest kobiecy głos.
O ile się nie mylę, nagrywaliśmy to z nią późno w nocy i było to wspaniałe doświadczenie. Głos Connie Keitmeier pasuje doskonale do piosenki. Sam do końca nie wiem, dlaczego się na coś takiego zdecydowaliśmy. Po prostu czuliśmy, że tak trzeba. Ona znalazła się w studiu w odpowiednim czasie, a potem sama powiedziała, że wyszło to wspaniale. Poza tym wykorzystaliśmy jej głos również w "Forgive Me".
Wspaniale jest mieć takie przeczucia skoro daje to takie rezultaty. Zapewniam cię jednak, że nie tylko moi starzy przyjaciele grają na płycie "Stock"> (śmiech)
Chciałem cię zapytać o kawałek "Forgive Me / Part 3", który znacznie się różni od pozostałych. Jak on powstawał?
Ta piosenka miała się znaleźć na samym końcu płyty "God Has Failed". Jednak mieliśmy od samego początku wrażenie, że ona nie pasuje do tego, aby znaleźć się w tym miejscu, że potrzebujemy tam bardzo prostego kawałka, który oddawałby ducha tej płyty. Z tego właśnie powodu "Forgive Me" została w całości odrzucona. Piosenka podobała nam się, bo w pierwszej części ma fajną partię gitarową, a w drugiej fajny klimat. W "Stock" najciekawszę jest właśnie to, iż tu taki kawałek mógł zostać bez problemów wykorzystany.
Kto wpadł na pomysł, aby na drugim dysku do płyty "Stock" dołączyć DVD? Czy nie byłoby lepiej, aby ukazało się ono jako osobne wydawnictwo?
Pamiętam pierwsze rozmowy na ten temat z facetem z naszej wytwórni płytowej. On powiedział nam: Pamiętajcie, że to ma być taki mały prezent dołączony do CD, bo z prawdziwym DVD jest masa roboty. Musze przyznać teraz, że miał całkowitą rację. Było z tym mnóstwo pracy.
Plan był taki, aby dzięki temu DVD ludzie mogli głębiej wczuć się w naszą muzykę. Na żywo używamy systemu kwadrofonicznego, a płyty można posłuchać tylko w stereo. Dzięki DVD można nas posłuchać w systemie surround. Można oczywiście także przekonać się, jak się zmienialiśmy, jak zmieniała się nasza muzyka.
Jest więc szansa, że w niedalekiej przyszłości przygotujecie DVD z pełnym koncertem i specjalnymi dodatkami? Sądzę, że byłby to bardzo miły prezent dla waszych fanów.
To prawda. Myśleliśmy o tym. Dostajemy jednak wiele emaili od polskich fanów na nasz adres ze strony internetowej, w których piszą, że niestety nie mają odtwarzaczy DVD. Zdecydowaliśmy więc - choć nie mogę w stu procentach zapewnić, że to zrobimy - przygotować obszerny materiał na wideo, poszerzony w porównaniu z zawartością DVD. W takiej sytuacji, jeśli ktoś nie ma odtwarzacza DVD będzie mógł się zapoznać z materiałem z płyty DVD. Zaletą naszego DVD dołączonego do "Stock" jest to, iż jest ono w cenie normalnej płyty CD. (śmiech)
Podkreślam jednak, iż "Stock" jest dla nas pewnym podsumowaniem. Kiedy zaczniemy przygotowywać nową płytę wiele może się zmienić. Na pewno będziemy musieli to przedyskutować. Mamy trochę nowego materiału i zobaczymy, jakie będą jego dalsze losy. Reakcji nigdy nie jesteś w stanie przewidzieć. Czasami wydaje nam się, że mamy coś wyjątkowego, a potem reakcje są powiedziałbym powściągliwe. Innym razem wydaje nam się, że właściwie zrobiliśmy to samo, a wszyscy wokół krzyczą: Wow!. (śmiech)
Na tym jednak polega urok muzyki, że wszystko zależy od emocji jakich w danej chwili doświadcza słuchacz. Jeśli trafisz go w serce, wygrałeś. Muzyka to bardzo zabawna rzecz. (śmiech)
Wspomniałeś przed chwilą o nowych kawałkach. Kiedy planujecie rozpocząć nagrania tych nowych piosenek?
Już zaplanowaliśmy, że pierwsza sesja odbędzie się w kwietniu. Musimy poczekać, jak to wszystko się potoczy, w jakim kierunku rozwiną się nasze pomysły. Jest kilka idei, na których ma się opierać cały album. Z płytą zawsze jest masa pracy, więc nie potrafię na pewno powiedzieć, że będzie ona gotowa jesienią. Bezpieczniej będzie powiedzieć, że może się ona ukazać pod koniec 2003 roku lub na początku 2004. Cały czas pracujemy nad nowymi kompozycjami.
Dziękuję ci bardzo za rozmowę i mam nadzieję, że znowu zagracie kiedyś w Krakowie.