"Kiełkujące ziarno ciekawości"
W połowie czerwca 2006 r. ukazała się debiutancka płyta grupy Village Kollektiv, zatytułowana "Motion Rootz Experimental 2006". To projekt łączący elektroniczne dźwięki z folkową muzyką tradycyjną tworzą muzycy związani z takimi grupami, jak: Kapela ze Wsi Warszawa, Masala Sound System, Yerba Mater, Swoją Drogą i Stara Lipa. Wśród nich są m.in. Maciek "Cierlik" Cierliński (lira korbowa), Weronika Grozdew-Kołacińska (bułgarskie struny głośne), Rafał "Praczas" Kołaciński (samplery, syntezatory, programowanie), Magda Sobczak-Kotnarowska (cymbały huculskie, polski śpiew z pola, jojk) i Sylwia Świątkowska (fidel płocka, suka biłgorajska, skrzypy). Z okazji wydania płyty, Emilia Chmielińska spotkała się żeńską częścią Village Kollektiv - Weroniką Grozdew-Kołacińską i Magdą Sobczak-Kotnarowską, by porozmawiać m.in. o tym, co to jest jojk i śpiew z Tuwy oraz o łączeniu tradycji z nowoczesnością.
Jak doszło do powstania Village Kollektiv? Skąd pomysł na takie połączenie folkloru z muzyką elektroniczną?
Weronika Grozdew-Kołacińska: Inspiratorem pomysłu Village Kollektiv był Maciek Szajkowski [członek Kapeli ze Wsi Warszawa - przyp. red.], który namawiał nas do wejścia w ten projekt, bo zbierał ludzi z innych zespołów. Początkowo chodziło o robienie remiksów Kapeli ze Wsi Warszawa. Wcześniej przed Rafałem Kołacińskim, który zajmował się produkcją komputerową, było parę osób, które zrobiły remiksy Kapeli. Ale chodziło o stworzenie jakiejś nowej jakości - połączenie brzmień Rafałowych, komputerowych z akustycznymi instrumentami i śpiewem.
Cały projekt powstał cztery lata temu, ale to była praca z przerwami - praca nad utworami, zbieranie pomysłów, aż doszliśmy do efektu, który słychać na pierwszej płycie Village Kollektiv.
Występujecie również w innych zespołach, m.in. Kapela Ze Wsi Warszawa, Masala, Yerba Mater. Czy traktujecie Village Kollektiv jako jednorazowy projekt poboczny? Czy materiał z płyty "Motion Rootz Experimental 2006" będziecie prezentować na koncertach?
Magda Sobczak-Kotnarowska: Przez te cztery lata zawiązał się podstawowy skład tego projektu. Tworzą go ludzie z Kapeli, Yerby Mater, Masala Sound System, Starej Lipy, Swoją Drogą. Wydaje mi się, że nie traktujemy tego projektu pobocznie, z tym, że na pewno priorytetowe są dla nas koncerty i występy w tych zespołach matkach. Te koncerty mają dla nas pierwszeństwo, więc projekt Village Kollektiv musi się jednak uelastycznić na nasze plany związane z innymi kapelami.
Jednak nie traktujemy tego pobocznie, bo chcemy go rozwijać. Na przełomie listopada i grudnia będziemy grać koncerty, chcielibyśmy się spotkać, poćwiczyć i pograć razem, zobaczyć jaki będzie oddźwięk publiczności na naszą muzykę. Przypuszczam, że będzie to jakaś wskazówka na przyszłość co powinniśmy z tym zrobić, czy iść w tym kierunku, czy może jednak obrać jakieś inne drogi rozwoju?
Weronika Grozdew-Kołacińska: Jest to gatunek muzyki, który na całym świecie jest bardzo dobrze odbierany. Chcielibyśmy bardzo, żeby i w Polsce się on jakoś zakorzenił i zaszczepił, żeby można było w taki czy inny sposób taką muzykę propagować.
Magda Sobczak-Kotnarowska: Ale też myślę, że nawet jeśli nie będzie szerokiego oddźwięku u nas w Polsce, to dalej będziemy eksperymentować, bo to dla nas bardzo duża zabawa, odskocznia od tych brzmień, które szlifujemy na co dzień. Tu jest wielka zabawa, ciekawość. Drogi eksperymentu są niezliczone - komputery stwarzają coraz więcej możliwości. Będziemy tego próbować.
Co dla was jest fascynujące w muzyce tradycyjnej, że staracie się ocalić ją od zapomnienia, przenosząc w nowoczesność?
Weronika Grozdew-Kołacińska: Na to pytanie musi sobie każdy odpowiedzieć, bo muzyka tradycyjna dla każdego to jest troszeczkę inny odbiór i inne źródło. Dla mnie to przede wszystkim źródło inspiracji. Owszem, są grupy ludzi bardzo zaangażowanych w zbieranie i ocalanie od zapomnienia, ale to trochę na czymś innym polega.
Magda Sobczak-Kotnarowska: Nie mamy jakiejś szczególnej misji żeby ocalić od zapomnienia te dźwięki. Ja bardziej chcę pokazać szerszej publiczności to, co mnie interesuje w muzyce ludowej i żeby ona się tą muzyką zaciekawiła, żeby być może sięgnęła do korzeni. Ale to tylko zapodanie pewnej próbki po to, żeby gdzieś to ziarno ciekawości wykiełkowało w kimś. Nie chcę pokazywać tej muzyki tradycyjnej w oryginalnej formie.
Weronika Grozdew-Kołacińska: My tą muzykę przetwarzamy, a nie pokazujemy w tradycyjnej formie. Niektórzy z nas owszem zajmują się taką działalnością - ja zajmuję się zbieractwem muzyki ludowej, ale to ocalanie odbywa się na innej płaszczyźnie, w innej sferze.
Gdybyście mogły przybliżyć co to takiego śpiew gardłowy z Tuwy i jojk ludu Sami, który wykorzystujecie w twórczości Village Kollektiv.
Weronika Grozdew-Kołacińska: Wykorzystujemy tradycyjne techniki śpiewu - polski śpiew ludowy, czyli śpiew na krzyku, bardzo surowy. Drugi to śpiew bułgarski, bardzo płaska emisja głosu, jeśli to coś komuś może przybliżyć (śmiech). Ale najciekawsze są te egzotyczne śpiewy - np. tuwiński polegający na wydobywaniu na podstawie jednego dźwięku alikwotów, czyli jeden człowiek śpiewa na dwa głosy.
Magda Sobczak-Kotnarowska: Jojk to śpiew ludu Sami zamieszkującego na północy Skandynawii. Polega to na tym, że w polarnych krainach ludzie zaklinają rzeczywistość, opisując ją śpiewem. Tak pokrótce to wygląda. Każdy śpiew ma inną technikę, inną emisję głosu - najlepiej posłuchać tego na płycie.
Czy przy tworzeniu materiału na płytę Village Kollektiv inspirował was tylko folklor z Polski?
Magda Sobczak-Kotnarowska: Nie, chociaż połowa materiału jest oparta na folklorze z Kurpiów, na tradycyjnej muzyce i tradycyjnych tekstach. Druga połowa oparta jest na muzyce z Bułgarii, z regionów szopskich i nie tylko. Weronika jest w połowie Bułgarką i to jej tradycja. Oprócz tego tradycja śpiewów z Tuwy.
Weronika Grozdew-Kołacińska: Bartek Pałyga, który się fantastycznie wyspecjalizował w tej technice śpiewu, prezentuje właściwie dwa rodzaju śpiewu - sygyt i kyrgyra. A oprócz tych inspiracji są też nasze własne pomysły, które wyrosły na gruncie słuchania muzyki z różnych obszarów - i muzycznych i geograficznych.
Magda Sobczak-Kotnarowska: Jesteśmy kosmopolityczni...
Weronika Grozdew-Kołacińska: ... choć zależy nam, żeby polskie pokazywać gdzie indziej.
Dziękuję za rozmowę.