"Bliżej alternatywy niż metalu"
Zespół Guess Why założony został we wrześniu 1993 r. w Buku koło Poznania, przez Przemysława "Perłę" Wejmanna (gitara, głos, teksty) oraz Romana 'Kostka' Kostrzewskiego (perkusja), grających jednocześnie w metalowej kapeli Repostor. Po paru dniach skład nowej kapeli uzupełnili: basista Paweł "Paulus" Czubek z zespołu Delirium Tremens oraz Piotr 'Piciu' Przybylski (klawisze, chórki). Pierwsze dwa lata działalności to liczne próby i wiele koncertów u boku różnych zespołów na terenie całego kraju. W październiku 1998 Perła dołączył do Acid Drinkers zastępując Licę (który zdecydował się odejść z zespołu), nie miało to jednak negatywnego wpływu na działalność Guess Why, a wręcz odwrotnie, nagle dużo ludzi zwróciło na niego uwagę. Wiosną 1999 roku ukazał się debiutancki album zespołu zatytułowany "Coffee Time". Dwa lata później rozpoczął się nowy rozdział w historii Guess Why. Formacja, wykorzystując nabyte doświadczenie, rozpoczęła pracę nad swą kolejną płytą "Road To The Horizon", która spotkała się z bardzo dobrym przyjęciem fanów i krytyków.
Z okazji premiery albumu Konrad Sikora rozmawiał z Perłą o porównaniach z Toolem, terroryzmie i fascynacją The Beatles.
"Road To The Horizon" to wasz drugi album, ale licząc kasetę to właściwie trzecie wydawnictwo...
Faktycznie, wydaliśmy kiedyś kasetkę "Gift", ale było to bardziej demo. Ja traktuję wydawnictwa na takiej zasadzie, że jeśli wejdę do sklepu muzycznego i jestem w stanie znaleźć płytę na półce, to znaczy, że jest to rzecz oficjalna. Kaseta "Gift" krąży w tzw. podziemnym obiegu i jest raczej czymś, co należy traktować jako demo.
W takim razie czy uważasz, że z tym drugim albumem, zgodnie z zasadą, że świadczy on o klasie artysty, pokazaliście, że wasza muzyka naprawdę zasługuje na uwagę?
Mam nadzieję, ze tak. Wydaje mi się, że jest to dobra muzyka, że nie jest to jakaś kopia albo kalka czegoś. Nie jest to granie takie dla siebie, gdyż naprawdę staraliśmy się tą płytą coś przekazać.
Jak długo zajęło wam zebranie materiału na "Road To The Horizon"?
Tak naprawdę pracowaliśmy regularnie przez dwa lata. W przypadku Guess Why praca wygląda zupełnie inaczej niż to jest w Acid Drinkers. Tam spotykamy się raz na jakiś czas i spiętrzamy się bardzo, robimy kilkanaście prób i gotowe. W Guess Why mamy regularne próby, co tydzień. Robienie takiej muzyki wymaga czasu na przemyślenie, zebranie pomysłów, aranżacje i nabranie dystansu do niej. Najczęściej jest tak, ze ja jestem zapłonem, który przynosi pomysły, pierwsze riffy, linie melodyczne ale całą resztą zajmujemy się wspólnie.
W ostatnim czasie parę razy natknąłem się na porównania waszej muzyki do dokonań zespołu Tool. Moim zadniem jednak bardziej trafne byłoby określenie jej ostrzejszą wersją ostatnich płyt King Crimson. Co o tym sądzisz?
Rzeczywiście nie zgadzam się z opiniami mówiącymi, że można nas porównywać do Toola. Oczywiście jest to dla mnie komplement. Bez wątpienia bliżej ta płyta leży King Crimson niż Toola, chociaż przyznaję, że słucham obu tych wykonawców. Słucham także A Perfect Circle i choćby Pink Floyd, ale nie chciałbym, aby to, czego słucham, miało bezpośredni wpływ na to, jak brzmi Guess Why. Nie chcę, aby fakt, że obecnie jestem pod wrażeniem "ConstruKtion Of Light" [ostatni album King Crimson - przyp. Interia.pl.] oznaczało, że teraz tak będziemy grać i tak będzie brzmiała kolejna płyta Guess Why. Podświadomie człowiek pewne rzeczy przemyca do swoich kompozycji i nie mam zamiaru się wypierać tego, że nie można się w naszej muzyce doszukać elementów kojarzących się z KC lub Toolem. Nie jest to jednak bezpośrednie zżynanie.
Płyta trafiła na sklepowe półki do różnych działów - muzyka alternatywna, metal lub rock. A gdzie ty byś ją umieścił?
Zdecydowanie w rocku. Ale na pewno jest jej bliżej do alternatywy niż do metalu. Dlatego na pewno nie umieściłbym jej w działce z metalem. Pozostałe dwie kategorie są mi bardziej bliższe, ze wskazaniem na rocka.
Chciałbym cię zapytać o utwór "Die at 7 (Timothy)". Jego klimat, ale przede wszystkim tytuł, nasuwa mi skojarzenia z postacią Timothy McVeigha, terrorysty skazanego na śmierć za zamach na budynek agencji rządowych w Oklahoma City. Czy są one trafne?
Jak najbardziej. Tekstowo na pewno, muzyka powstała bowiem o wiele wcześniej, kiedy jeszcze nie miałem pomysłu na tekst. Był to utwór w swoim brzmieniu bardzo mroczny, niemal apokaliptyczny i wiedziałem, że muszę do niego napisać jakiś wyjątkowy i poważny tekst. Pewnego dnia, a raczej nocy, zacząłem surfować sobie po Internecie, aby zobaczyć, co ciekawego dzieje się na świecie. Przeglądając sobie serwis CNN natknąłem się na informację, że za kilkanaście godzin zostanie wykonany wyrok na Timothym McVeighu. Postanowiłem więc wczuć się w jego rolę, skazańca oczekującego na śmierć. Śmiertelny zastrzyk wykonano dokładnie o siódmej rano dlatego nadałem piosence taki tytuł. Nie wiem, o czym myślał tamtej nocy, starałem się to sobie jakoś wyobrazić.
Nie jest to jednak w żadnym wypadku hołd dla niego?
Nie. Tak jak mówię, interesowało mnie tylko to, co myślał przed wykonaniem wyroku. W ogóle nie zajmowałem się tym, co zrobił, jego zbrodnia była dla mnie nie istotna podczas tworzenia. Jestem pod wrażeniem filmu "Dead Man Walking", który we wspaniały sposób pokazuje podobną sytuację. Nie pokazano tam, jak przestępca przeżywa swą zbrodnię, ale jak przeżywa to, że zostanie stracony, jak przygotowuje się do odejścia z tego świata. Podobne klimaty czuję oglądając "Tańcząc w ciemnościach".
Zastanawiałeś się kiedyś nad tym, że gdybyś poczekał z tekstem miesiąc dłużej, mógłby on dotyczyć czegoś całkiem innego - zamachów w Nowym Jorku i w Waszyngtonie?
Nie, nie myślałem na ten temat. Pisząc ten tekst nawet do głowy mi nie przyszło, że coś takiego, co spotkało Amerykanów 11 września, może się wydarzyć. Z drugiej jednak strony, nawet gdybym pisał akurat w tym czasie, to nie zdecydowałbym się na ten temat. Myślę, że to jest w tej chwili już tak modna rzecz, że wolę tego unikać. Byłoby to podpinanie się pod głośną sprawę i stwarzanie sztucznego powodu, aby ludzie zainteresowali się naszą muzyką. Wolałbym tego uniknąć. W przypadku Timothy'ego u nas w kraju o jego straceniu wiedzieli tylko nieliczni, ci którzy się tym interesowali, a sprawa zamachu była już dawno za nami. Tak czy inaczej, choć bez naszej woli, "Die at 7 (Timothy)" stał się utworem na czasie. O Twin Towers wołałbym nie pisać, to zbyt przerażające.
Nie wiem czy wiesz, ale na "Road To The Horizon" znalazł się jeszcze jeden utwór bardzo na czasie...
Który?
"I Want You" z repertuaru The Beatles. Dziś w nocy zmarł George Harrison...
Niemożliwe... nie słyszałem jeszcze o tym. Wiedziałem, że jest chory, ale nie sądziłem, że tak się to skończy. To bardzo smutne. Z genialnej czwórki została już tylko dwójka.
Jak to się stało, że nagraliście ten utwór?
Co tu dużo mówić. Ta piosenka wygrała z nami, a nie my z nią. Wchodząc do studia zakładaliśmy, że nie będzie na płycie żadnych coverów. Mniej więcej w tym samym czasie, a nawet trochę wcześniej, zacząłem zagłębiać się w dyskografię The Beatles. Kiedy usłyszałem tę piosenkę, chwyciłem za gitarę i z ciekawości zacząłem ją grać. Pokazałem chłopakom na próbie i stwierdziliśmy, że możemy ją sobie dla jaj raz czy dwa zagrać, tak po prostu się z nią zmierzyć. Kiedy jednak zaczęliśmy grać, opętała nas i nie było już odwrotu, musieliśmy ją nagrać. Aby było jeszcze ciekawiej, zaśpiewał w niej Cheniu z Funny Hippos. Moim zdaniem The Beatles to zespół w pewnym sensie bardzo niedoceniony. Większość ludzi kojarzy go z piosenkami typu "She Loves You", a oni nagrali wiele bardzo dobrych, poważniejszych utworów, jak choćby "I Want You".
Czy ostatnio zauważyłeś na naszej scenie młode zespoły, które w jakiś sposób cię zainteresowały, którym wróżysz karierę?
Według mnie sprawa wygląda tak, że w sumie jest kilka fajnych kapel, tylko pieniędzy w tym kraju nie ma... Od ludzi na koncertach dostaję często tzw. demówki. Zdarzają się wśród nich prawdziwe "rodzynki". Jednak tylko pod względem muzyki, ponieważ produkcja jest często makabryczna. To się wiąże z kasą. Ceny w normalnych studiach są tak wysokie, że ludzi na to nie stać. Do czego zmierzam: jakość nagrań jest nie do przejścia, co powoduje, że nikomu (np. ludziom w wytwórniach płytowych) nie chce się tego słuchać. Temat jest obszerny. Można by się tu dwoić i troić, ale myślę, że nie ma sensu.
Co według ciebie jest największą słabością młodych polskich zespołów?
Wtórność i brak własnego charakteru.
Jak myślisz, dlaczego utworów Guess Why można posłuchać co najwyżej w Radiostacji i ewentualnie w rozgłośniach lokalnych? Czy duże stacje są wrogo nastawione do ciężkiego grania?
Nie są wrogo nastawione, tylko mają takie a nie inne profile muzyczne, narzucone "z góry". Umówmy się - ludzie nie chcą słuchać ostrej muzy, a radia chcą być słuchane, więc sprawa jest prosta. Nie ma co filozofować. gdyby istniał popyt na czadowe rytmy, to zapewniam, że nawet Napalm Death by włączyli.
Chyba ostatnią rzeczą, o jakiej myślą zespoły z waszego kręgu, są teledyski. Czy wy o nich myślicie?
W sumie zrobiliśmy taki teledysk "za pięć złotych", bardzo niskobudżetowy, bo nie stać nas na kręcenie wideoklipów za grube tysiące. Trafił on na płytę - na "Road To The Horizon" mamy specjalną część multimedialną, gdzie dodatkowo umieściliśmy galerię zdjęć. Oprócz pieniędzy istnieje jeszcze problem z teledyskami - nie ma ich gdzie prezentować. Stacje telewizyjne otrzymują obecnie sporą ilość wideoklipów hiphopowych i popowych. Metalowe czy hardrockowe występują w śladowych ilościach.
Co z koncertami promującymi płytę?
Nie przymierzamy się do trasy koncertowej, bo jestem realistą i wiem, jak to wszystko wygląda. Bez dużych pieniędzy nie da się niczego na poziomie zorganizować. Być może jednak uda nam się zagrać trochę koncertów w małych klubach. Ta muzyka potrzebuje odpowiedniego klimatu, a taki można uzyskać jedynie w niewielkich miejscach. Przymierzamy się do zatrudnienia menedżera, bo jak dotąd nie mieliśmy takiej osoby. Mam nadzieję, że to przyniesie jakieś efekty i Guess Why będzie koncertowo aktywne.
A co słychać u Acid Drinkers?
Zespół jest obecnie bardzo zapracowany. Mamy już 100 procent materiału na nowy album. Teraz będziemy go już tylko ogrywać i dodawać jakieś smaczki. Do studia wchodzimy w styczniu. Realizatorem ponownie będzie Jacek Chraplak. Mamy nadzieję, że płyta pojawi się w sklepach w okolicy kwietnia.
Możesz coś więcej o niej powiedzieć...
Myślę, że będzie to bardzo dobra płyta - taka "do przodu, ale w bok" (śmiech)
Czy nie odczuwasz jakiegoś dyskomfortu grając w dwóch różnych stylistycznie kapelach?
Nie. Ja tak samo lubię Slayera, jak King Crimson. (śmiech)
Jaki masz stosunek do plików mp3 i czy sądzisz, że Internet może pomóc w promocji muzyki?
Jeżeli chodzi o mp3, to z jednej strony cieszę się, że coś takiego powstało, gdyż bardzo to ułatwia promowanie się np. w Internecie, ale gdy np. słyszę, jak ktoś się chwali, że ma 5000 empetrójek i z tego słucha muzy w domu, to jest mi bardzo przykro. Pomijam sprawę zarabiania, jako twórca tej muzyki, ale przede wszystkim jest to fatalna jakość! Nie chcę, żeby ludzie słuchali muzyki w okrojony sposób.
Dziękuję za rozmowę.