Zdzisława Sośnicka i Jerzy Bajer: Dom zamiast "Alei gwiazd"
W 2015 roku, po 17 latach przerwy, wydała płytę. Fani proszą o więcej, ale Zdzisława Sośnicka odpowiada, że w tej chwili najważniejszy jest dla niej dom i mąż Jerzy Bajer. Są już razem 56 lat!
Fani liczyli na to, że wraz z wydaniem nowego krążka Zdzisława Sośnicka będzie koncertować. Jednak tak się nie stało. "Kocham muzykę i publiczność, ale najważniejszy jest dla mnie mój mąż. Wiele lat temu zdecydowałam, że muszę wybrać.
Postawiłam na dom i nie żałuję" - mówi gwiazda.
Strzała amora
Wokalistka poznała Jerzego Bajera w latach 60. w jednym z poznańskich klubów. Pani Zdzisława studiowała wówczas (dokładnie od trzech dni) dyrygenturę chóralną w Wyższej Szkole Muzycznej w Poznaniu. Nie ukrywa, że to była miłość od pierwszego wejrzenia!
Choć skończyła dopiero osiemnaście lat, wiedziała, że to właśnie z tym przystojnym młodym inżynierem chce spędzić resztę życia. Wkrótce się pobrali. Pan Jerzy został menedżerem artystki, a ona rozkręcała wokalną karierę. Dla śpiewu porzuciła grę na fortepianie. Całkowicie poświęciła się szlifowaniu swojego pięknego głosu.
Po udanym debiucie w 1963 roku na Festiwalu Piosenki Radzieckiej w Zielonej Górze, przyszły kolejne sukcesy. Sławna stała się osiem lat później dzięki udziałowi w Międzynarodowym Festiwalu Piosenki w Sopocie. Zdobyła tam nagrodę publiczności oraz III miejsce w konkursie za piękną piosenkę "Dom, który mam" (posłuchaj!).
70. urodziny Zdzisławy Sośnickiej
Cały czas w biegu
Cała Polska nuciła jej przeboje. Wśród tych najpiękniejszych są "Aleją gwiazd" (posłuchaj!), "Julia i ja" (sprawdź!), "Dom, który mam" czy "Uczymy się żyć bez końca" (sprawdź!). To te hity zapewniły jej status gwiazdy w latach 70. i 80. ubiegłego wieku. I to nie tylko w naszym kraju! Artystka z sukcesami koncertowała również za granicą. Śpiewała dla publiczności w Austrii, Japonii i USA. Ciągle była zajęta, stale w drodze. Pewnego dnia zatrzymała się, spojrzała w lustro i pomyślała z żalem: "Nie poznaję tej pani".
Mamy swój azyl
Postanowiła zakończyć karierę. "Miałam dosyć życia na walizkach, w trasie. Zaczęłam myśleć o realizacji dawno zapomnianych marzeń" - wyznała w jednym z wywiadów. Zbliżała się do sześćdziesiątki i było dla niej jasne, że najwyższa pora zacząć żyć dla siebie. Mieli z mężem dość mieszkania w bloku na warszawskich Stegnach. Postanowili, że stworzą swój azyl pod Warszawą. Urządzony ze smakiem dom jest ich ostoją. Pani Zdzisława bardzo rzadko daje się teraz namówić na występy.
Wyjątek zrobiła dla swojego przyjaciela Zbigniewa Wodeckiego. W 2017 roku, gdy on świętował 40-lecie swojej kariery, wokalistka razem z nim zaśpiewała na kilku koncertach. Ze sceny popłynął wtedy m.in. utwór "Z tobą chcę oglądać świat" (posłuchaj!). Pani Zdzisława zaśpiewała wtedy także swoje piosenki z najnowszej płyty zatytułowanej "Tańcz, choćby płonął świat". Mówi, że zawsze będzie kochać muzykę, ale najszczęśliwsza jest w swoim domu i ogrodzie.
Sama dobiera i sadzi rośliny, na które, jak mówi ze śmiechem, wydaje fortunę. Tak bardzo je kocha, że kilka lat temu sprowadziła nawet ratowników wysokogórskich, aby uratowali jej brzozę! Drzewo chorowało i niezbędne były prace w jego koronie. Czy czasem żałuje, że porzuciła estradę? "Nie, ani przez chwilę. To była moja najlepsza decyzja" - mówiła w jednym z wywiadów, podkreślając, że najważniejsze jest jej małżeństwo. Z panem Jerzym są razem już od 56 lat! Mówi, że ma ogromne szczęście: "Mąż mnie ukształtował i nauczył życia. Nigdy nie narzucał mi swojej woli, lecz delikatnie dawał do zrozumienia, co sądzi na dany temat. Ktoś taki dla wrażliwej artystki to prawdziwy skarb!