W "The Voice of Poland" odwróciła fotel i oniemiała. Nie mogła uwierzyć, że to Polak
Oprac.: Daniel Kiełbasa
Tobiasz Staniszewski w szóstej edycji "The Voice of Poland" tak mocno zaskoczył trenerów programu, że ci byli przekonani, że stoi przed nimi obcokrajowiec. "To wykracza poza granice normalnego śpiewania i występowania. Porywasz" - zachwycał się Tomson uczestnikiem. Co stało się po programie ze Staniszewskim?
Podczas przesłuchań w ciemno w szóstej edycji "The Voice of Poland" Tobiasz Staniszewski wykonał utwór Gnarlsa Barkleya "Crazy" i odwrócił trzy fotele. Niewzruszony pozostał jedynie Andrzej Piaseczny. Ogromnie zaskoczona wykonaniem była Edyta Górniak.
Zobacz również:
- TVP pręży muskuły. "Sylwester z Dwójką" lepszy niż koncert The Rolling Stones?
- Baron i jego miłosne historie – z kim spotykał się juror "The Voice of Poland"? Nazwiska zaskakują
- Finalistka "The Voice of Poland" walczy o start w Eurowizji 2025. Nie będzie jednak reprezentować Polski
- Oficjalny komunikat Barona w sprawie "The Voice". Co gwiazdor planuje dalej?
"Chcemy cię jak jasna cholera, choć do nas" - mówił Tomson. Baron natomiast kpił z Piasecznego, że nie poznał się na talencie uczestnika. "Andrzej, a ty masz zepsuty ten guzik, że się nie odwróciłeś?" - pytał.
"Bo ja się z nimi nie zgadzam, ale życzę ci jak największego sukcesu w tym programie. I będę ci kibicował. Przekonaj mnie na którymś etapie. To jest bardzo cenne, jak ktoś kompletnie się z nimi nie zgadza i dziś jestem to ja" - zwracał się do Staniszewskiego trener.
"Myśleliśmy, że nie jesteś polskojęzyczny. Bo to wykracza poza granice normalnego śpiewania i występowania. Porywasz" - komplementował uczestnika Tomson.
"Na początku myślałam, że kurczę, to na pewno jest ciemnoskóry człowiek, bo ma taki feeling. (...) Tobiasz masz niesamowity potencjał, aby wygrać ten program. Mówię bardzo serio" - zachwalała go Górniak.
Tobiasz Staniszewski. Jak potoczyły się losy finalisty "The Voice of Poland"?
Staniszewski zdecydował się dołączyć do drużyny Tomsona i Barona, stając się niemal natychmiast faworytem do zwycięstwa całego programu. Uczestnik bezproblemowo przechodził kolejne etapy show, docierając aż do samego finału.
Zachwytów w jednym z odcinków nad Staniszewskim nie krył nawet występujący z Queen Adam Lambert, kiedy ten wykona numer "Too Much Love Will Kill You".
- Jest on bardzo ciekawą osobowością. Ma bardzo specyficzne brzmienie głosu i sposób na realizację piosenek. Można to lubić albo nie lubić. Nie można pozostać obojętnym i to jest jakaś wartość. A to, że mi się niekiedy nie podoba... Porównałbym to do internetu, gdzie każdy szuka swojej ulubionej muzyki i to jest potrzebne. Gdybym jednak miał dokonać rzetelnej oceny, to dziś był dobrze - mówił Interii po jednym z odcinków na żywo Andrzej Piaseczny.
Ostatecznie w finale Staniszewski musiał uznać wyższość Krzysztofa Iwaneczki. Uczestnik po programie wielkiej kariery nie zrobił. Pod skrzydła nie przygarnęła go duża wytwórnia, ciężko też natrafić na jego autorskie numery. Mimo to muzyk do dziś nagrywa i regularnie koncertuje, zwłaszcza w swoim regionie (pochodzi ze Świecia w kujawsko-pomorskim).