Ukazał się nowy album Marianne Faithfull. "She Walks in Beauty" to jej ostatnia płyta?

Niektórzy uważają ją za nieśmiertelną. Po walce z koronawirusem ma problemy z płucami, pamięcią i głosem. Nie może już śpiewać – ale może recytować klasyków angielskiej poezji. Czy płyta "She Walks in Beauty" będzie ostatnią w dorobku Marianne Faithfull?

Marianne Faithfull przeszła zakażenie koronawirusem
Marianne Faithfull przeszła zakażenie koronawirusemDominique Charriau/WireImageGetty Images

Kiedy ludzie mówią jej, że jest niezniszczalna, krzywi się z dezaprobatą. Jak mówi, nie miała w życiu ani więcej szczęścia, ani więcej pecha niż inni. Jest po prostu człowiekiem. Koronawirus, przez który rok temu spędziła trzy tygodnie w szpitalu, wyrządził straszliwe spustoszenia w jej organizmie. Nawet lekarze byli przekonani, że tym razem nie zdoła pokonać choroby, choć przeżyła już uzależnienie od heroiny, próby samobójcze, życie w bezdomności, raka piersi i żółtaczkę typu C.

Jak mówi, moment zakażenia koronawirusem zupełnie zatarł się w jej pamięci. "Wiem tylko, że znalazłam się w bardzo ciemnym miejscu - prawdopodobnie była to śmierć" - opowiadała w wywiadzie dla "Guardiana". Nawet, jeśli 21. solowy album "She Walks in Beauty" jest ostatnim w jej karierze, nagranie go musiało być nieopisanym wysiłkiem.

A jednak w dźwiękach wykreowanych przez wieloletniego współpracownika Faithfull, multiinstrumentalistę i kompozytora Warrena Ellisa i w głosie samej artystki nie słychać ani wysiłku, ani rozpaczy, ani zmagania się z własnymi ograniczeniami. Kompozycje grającego przede wszystkim na syntezatorze i fortepianie Ellisa przypominają niekiedy twórczość Vangelisa.

Faithfull przez chorobę częściowo utraciła pamięć i głos. Nie jest już w stanie śpiewać, ale zachowała swoją niepowtarzalną artystyczną osobowość. "Nie wierzyłam, że uda się nam to zrobić" - mówiła w wywiadzie udzielonym wspólnie z Ellisem o nowym albumie. Skoro nie mogła już zaśpiewać, melorecytuje wiersze swoich ukochanych poetów XIX-wiecznych. Jak wspominała: "Niewiele osób o tym wie, ale miałam w szkole wspaniałą nauczycielkę angielskiego - panią Simpson. Wprowadziła mnie w świat poezji Shelleya, Wordswortha, Byrona i Keatsa. Miałam wkrótce pójść na uniwersytet i wierzyłam, że te wiersze opowiadają o mnie".

Faithfull recytuje piękną, nienaganną angielszczyzną, ale w jej zniszczonym, zmęczonym głosie słychać silne, chwilami nieobliczalne emocje. "Teraz, kiedy czytam te wiersze, widzę wieczność. Są jak rzeka albo góra. Są piękne i kojące. Zrozumiałam że wcale nie są o mnie" - opowiadała dziennikarzowi "Guardiana".

Marianne Faithfull kończy 70 lat

Marianne Faithfull kilkakrotnie występowała w Polsce. Zaśpiewała m.in. podczas Przeglądu Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu w 2002 roku oraz osiem lat później w uroczystym koncercie w reżyserii Roberta Wilsona pod hasłem "Solidarność, Twój anioł Wolność ma na imię", zorganizowanym w Gdańsku z okazji 30. rocznicy podpisania Porozumień Sierpniowych i powstania SolidarnościPascal Le SegretainGetty Images
Marianne Faithfull spełniała się nie tylko jako wokalistka. Brytyjka występowała w takich filmach, jak: "Hamlet" (1969), "The Girl on a Motorcycle" (1968), "I'll Never Forget What's'isname" (1967), "Anna" (1967), a także w sztukach teatralnych: "Trzy siostry" i "Hamlet" (1967). Na srebrny ekran powróciła w latach 90. Mogliśmy oglądać ją w takich produkcjach jak "Moondance" (1995), "Shopping" (1994), "Intymność" (2001), "Far from China" (2001), "Zakochany Paryż" (nowela Gusa Van Santa (2006), "Maria Antonina" (2006) oraz "Irina Palm" (2007) Barnes/Daily ExpressGetty Images
Marianne Faithfull w trakcie swojej kilkudziesięcioletniej kariery współpracowała z licznymi muzykami. Wśród nich wymienić można Davida Bowiego, Becka, Nicka Cave'a, PJ Harvey, Billy'ego Corgana, Seana Lennona, Toma Waitsa, Rogera Watersa czy Patricka Wolfa. W 1997 roku wzięła gościnny udział w nagrywaniu płyty grupy Metallica "Reload". Jak określił perkusista grupy Lars Ulrich, pijany i zniszczony głos Faithfull idealnie pasował do melancholijnego utworu upadłej gwiazdy "Memory Remains". Marianne pojawiła się także w teledysku do piosenki Evening Standard/Hulton ArchiveGetty Images
Brytyjska wokalistka, autorka tekstów i aktorka Marianne Faithfull przyszła na świat 29 grudnia 1946 roku. W czerwcu 1964 roku Brytyjka poznała menedżera The Rolling Stones, Andrew Loog Oldhama, dzięki któremu dwa miesiące później zadebiutowała piosenką "As Tears Go By”, którą napisał dla niej Mick Jagger i Keith Richards. Utwór dotarł na 9. miejsce brytyjskiej listy przebojów. Sporym powodzeniem cieszyły się również jej kolejne single: "This Little Bird", "Summer Nights" i "Come and Stay With Me"Stephan C Archetti/Keystone Features/Hulton ArchiveGetty Images
Marianne FaitfullKeystoneGetty Images
Lata 70. nie były łaskawe dla Brytyjki. Marianne wciąż zmagała się uzależnieniem i anoreksją i aż do końca dekady wycofała się z życia publicznego. Wróciła w 1979 roku dobrze przyjętym albumem "Broken English", a w następnych latach regularnie wydawała nowe płyty. W 1979 roku Faithfull wyszła za Bena Briefly'ego. Ich małżeństwo rozpadło się po siedmiu latach. Trzecim mężem wokalistki był Giorgio Dellaterza. Marianne była jego żoną w latach 1988 – 1991. Na zdjęciu z Mickiem Jaggerem William Lovelace/ExpressGetty Images

Być może to ta dwoistość natury Marianne Faithfull - szlachetność sposobu bycia w połączeniu z nieposkromionym szaleństwem, skromność w połączeniu z wielkością, nieustanne poszukiwanie wcieleń i sposobów wyrazu, stanowią o niezwykłości scenicznej osobowości artystki. Jako córka arystokratki i filologa (oraz brytyjskiego szpiega) Roberta Glynna Faithfulla, była panienką z dobrego domu, mającą otrzymać odpowiednie wykształcenie.

Plany ukończenia uniwersytetu zniweczyła jedna impreza, na którą zabrał ją jej przyszły mąż, John Dunbar. Byli na niej Stonesi razem ze swoim menagerem Andrew Loog Oldhamem. To on dostrzegł w młodziutkiej blondynce o dziecinnych i delikatnych jeszcze rysach materiał na gwiazdę. Zadebiutowała w 1964 napisaną przez Micka Jaggera i Keitha Richardsa piosenką "As the Tears Go By". Śpiewała ją czysto i niewinne, tak samo jak inne ówczesne przeboje, m.in. singel "Come and Stay With Me", który w 1965 roku dotarł na 4. miejsce listy przebojów.

Nie opowiada o tym czasie z goryczą. W świecie muzyki znalazło się parę osób, które o niej pamiętały i pomogły wrócić do śpiewania. "Myślałam, że umrę, a to ostatnia szansa, by nagrać płytę. Chciałam pokazać tym dupkom, kim jestem" - powiedziała o nagraniu przełomowej w jej karierze płyty "Broken English" z 1979 roku. To był jej wielki powrót. Przeklinała swój wizerunek "kociaka lat 60.". Teraz była zupełnie inna. Nosiła punkowe ciuchy, prowokowała, jej głos stał się niski, po anielskiej urodzie nie zostało śladu.

Album okazał się jednak wielkim sukcesem i punktem zwrotnym w karierze Faithfull. Dowiódł, że jest artystyczną osobowością, inną niż ta, którą chciał dotąd widzieć świat. Piosenki na "Broken English" były mocne, bezkompromisowe, do bólu szczere. Dzięki nim stworzyła na scenie nową Marianne Faithfull.

Nagrany w 2018 roku album "Negative Capability" miał być gorzką medytacją nad starzeniem się, samotnością, umieraniem. Marianne wspomina na nim swoją przyjaciółkę i wieloletnią partnerkę Keitha Richardsa Anitę Pallenberg, która odeszła w 2017 roku. Album zawiera współczesne nagranie piosenki "As the Tears Go By" i jest po trosze nostalgiczną podróżą w czasie. Ale Marianne Fathfull już dawno odcięła się od czasów, kiedy była jedną z ikonicznych postaci świata artystycznej bohemy lat 60. Zdjęcie, na którym śpiewa z Jaggerem, trzymając go za rękę powiesiła w toalecie. "To najlepsze dla niego miejsce" - żartuje.

Współpracowała z najróżniejszymi artystami, m.in. Nickiem Cave'em, Angelo Badalamentim, Jarvisem Cockerem, Tomem Waitsem, Rogerem Watersem. Najbardziej zaskakująca okazała się jednak być może jej kooperacja z grupą Metallica. Występując w teledysku do piosenki "Memory Remains" miała trupio blady makijaż, jarmarczny kapelusz na głowie i grała na starej, tandetnej katarynce. Trudno było się zorientować, czy jest kobietą czy mężczyzną. Ale najważniejsze było to, jak śpiewała.

"Jej pijany i zniszczony głos genialnie pasował do melancholijnego utworu upadłej gwiazdy" - powiedział Lars Ulrich, perkusista Metalliki. Udział Marianne Faithfull sprawił, że teledysk miał osobliwy mrok i przerażał. Wypowiadane w finale przez Faithfull słowa "Say yes - at least say hello", były inwencją samej artystki i okazały się strzałem w dziesiątkę. Powodowały, że słuchacza przechodziły ciarki.

Zaczęła też odnosić sukcesy jako aktorka filmowa. W ostatnich latach zagrała z powodzeniem w takich filmach, jak "Intymność" Patrice'a Chéreau (2001) i "Maria Antonina" Sofii Coppoli (2006). Jednym z największych jej sukcesów aktorskich okazała się jednak rola główna w docenionej na Berlinale 2007 "Irinie Palm" w reżyserii Sama Garbarskiego. Faithfull gra w nim starzejącą się gospodynię domową z angielskich przedmieść, która pragnąc zdobyć pieniądze na operację wnuka, w desperacji trafia do agencji towarzyskiej. Jej praca polega na masturbowaniu mężczyzn, którzy nie widzą jej twarzy. Ta słodko-gorzka, niejednoznaczna opowieść o upadku, który okazuje się wybawieniem, w jakiś przewrotny sposób może zdać się analogiczna do życia Marianne Faithfull. Może dlatego jej rola rzuca na kolana.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas