Reklama

Ujawnił, że przechowuje prochy lidera Motörhead w swoim domu. "Nigdy go nie zapomnimy"

28 grudnia mija osiem lat od śmierci Lemmy'ego Kilmistera, niezapomnianego lidera zespołu Motörhead. Raptem kilka dni wcześniej, w święta Bożego Narodzenia, dowiedział się o agresywnym raku prostaty. Prochy muzyka trafiły nie tylko na cmentarz, ale również do jego przyjaciół.

28 grudnia mija osiem lat od śmierci Lemmy'ego Kilmistera, niezapomnianego lidera zespołu Motörhead. Raptem kilka dni wcześniej, w święta Bożego Narodzenia, dowiedział się o agresywnym raku prostaty. Prochy muzyka trafiły nie tylko na cmentarz, ale również do jego przyjaciół.
Lemmy Kilmister był liderem Motörhead - na zdjęciu w Londynie w listopadzie 2015 r., niewiele ponad miesiąc później już nie żył /Jo Hale /Getty Images

W 2021 r. ujawniono, że część prochów Lemmy'ego (na jego prośbę wyrażoną przed śmiercią) zostały umieszczone w nabojach i wysłane do przyjaciół. Lista nazwisk obdarowanych nietypową przesyłką stopniowo się powiększa. Wiadomo, że wśród odbiorców znaleźli się m.in. Rob Halford (wokalista Judas Priest), Doro Pesch, Whitfield Crane (lider Ugly Kid Joe), Michael Monroe (Hanoi Rocks) i Riki Rachtman (w latach 90. prowadzący kultowy program MTV "Headbangers Ball").

Reklama

Część trafiła też na teren festiwalu Wacken Open Air w Niemczech. W specjalnej uroczystości w formie parady pod hasłem "Lemmy Forever" uczestniczyli muzycy ostatniego składu Motörhead - gitarzysta Phil Campbell i perkusista Mikkey Dee (obecnie muzyk Scorpions). Urna z prochami została umieszczona w gablocie w gospodzie Landgasthof Wacken, gdzie stworzono izbę pamięci na cześć Lemmy'ego.

"Powrót Lemmy'ego do Wacken to dla nas ogromny zaszczyt - trudno wyrazić słowami, jak ogromny. (...) Między Motörhead i Wacken Open Air zawsze istniała szczególna więź. Chyba żaden zespół nie grał tutaj częściej. Fakt, że jego podróż również tutaj się kończy, na zawsze na zawsze pozostanie czymś wyjątkowym" - powiedział współtwórca festiwalu Thomas Jensen. Grupa Motörhead występowała tam ośmiokrotnie.

Lemmy - legenda Motörhead

Urna z prochami została też złożona na cmentarzu w Los Angeles - to tam odbył się transmitowany w internecie pogrzeb. Z kolei dwie osoby ze sztabu Motörhead wymieszały prochy rockmana z tuszem do tatuażu i zrobiły sobie malunki na ciele.

Teraz kolejny znany muzyk ujawnił, że też otrzymał nabój z prochami Lemmy'ego. To Duff McKagan - basista Guns N' Roses, który opowiedział o tym fakcie w programie "Three Chords & The Truth", który prowadzi razem ze swoją żoną Susan Holmes McKagan w Planet Rock.

"Lemmy żyje wiecznie. Jestem honorowym członkiem Motörhead" - powiedział basista. "To prawda, mamy jego prochy w naszym domu. Nigdy nie opuści naszych serc" - dodała Susan Holmes McKagan.

Ostatni koncert Motörhead odbył się 11 grudnia 2015 roku w Berlinie. Kilka występów na jubileuszowej trasie zostało odwołanych z powodu złego stanu zdrowia Lemmy'ego Kilmistera. Oficjalną przyczyną śmierci rockmana był ekstremalnie agresywny rak prostaty. Ponadto jako powód śmierci podano niewydolność oraz zaburzenia rytmu serca. O nowotworze Lemmy dowiedział się dwa dni wcześniej.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Lemmy | Motorhead
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy