Reklama

To największy przebój wszech czasów. Jak skomentował ten sukces?

Magazyn "Forbes" uznał utwór "Don't Stop Believin'" z początku lat 80. grupy Journey za "największy przebój wszech czasów". Nagranie właśnie uzyskało status 18-krotnej (!) Platyny.

Magazyn "Forbes" uznał utwór "Don't Stop Believin'" z początku lat 80. grupy Journey za "największy przebój wszech czasów". Nagranie właśnie uzyskało status 18-krotnej (!) Platyny.
Journey w 1981 r. - od lewej: Ross Valory, Steve Perry, Neal Schon, Jonathan Cain, Steve Smith /Chris Walter/WireImage /Getty Images

Na początku lat 80. grupa Journey (założona przez muzyków wspierających wcześniej Carlosa Santanę) cieszyła się sporą popularnością z rzeszą wiernych fanów. Wielka sława jednak była dopiero za rogiem.

W 1980 roku grupę opuścił klawiszowiec Gregg Rolie, który polecił kolegom na swoje miejsce Jonathana Caina. To właśnie ten muzyk wpadł na pomysł utworu "Don't Stop Believin'" (sprawdź!). Cain świetnie pamiętał czasy, kiedy mieszkał w Los Angeles i próbował przebić się w branży muzycznej, ale nic z tego nie wychodziło. Myślał już szukaniu sobie innego zajęcia, ale za każdym razem, kiedy rozmawiał ze swoim ojcem, słyszał w słuchawce: "Nie przestawaj wierzyć. Jeśli to zrobisz, to koniec". 

Reklama

Muzyk opowiedział tę historię nowym kolegom, a oni pomogli stworzyć resztę utworu. Singel opowiada o dwójce ludzi, którzy wsiadają do pociągu i wyjeżdżają ze swojej miejscowości, żeby spełniać marzenia. Co prawda autorzy piosenki nie są internetowymi coachami życia, więc nie ukrywają, że nie zawsze wszystko idzie zgodnie z planem, ale właśnie w tej sytuacji trzeba pamiętać o tym, żeby nie przestawać wierzyć.

Cain był wdzięczny kolegom za to, że pozwolili "nowemu" w zespole się wykazać, a grupa mogła dziękować klawiszowcowi za nieśmiertelny przebój. Do dziś "Don't Stop Believin'" jest jednym z największych hitów w dorobku Journey.

Nagranie było często wykorzystywane podczas zawodów sportowych i w popularnych produkcjach filmowych ("Rock Of Ages"), serialowych (m.in. "Rodzina Soprano") i reklamach.

To największy przebój wszech czasów. "Coś naprawdę dużego się dzieje"

Piosenka właśnie została uznana "największym przebojem wszech czasów". Magazyn "Forbes" podał, że utwór właśnie uzyskał status 18-krotnej Platyny, tym samym wyrównując osiągnięcie "Sunflower (Spider-Man: Into The Spider-Verse)" w wykonaniu Post Malone'a i Swae Lee.

"Bycie częścią takiej chwili skłoniło mnie do refleksji nad moimi rodzicami. Choć straciłam ich oboje wiele lat temu, to im zawdzięczam to, co właśnie się stało. Mój tata był piosenkarzem i obaj byli bardzo muzykalni. Dlatego w imieniu mojej mamy i taty dziękuję każdemu z was za tyle lat wsparcia" - napisał w mediach społecznościowych Steve Perry, który był wokalistą Journey w latach 1977-1987 i po reaktywacji (1995-1998).

Autorami "Don't Stop Believin'" są Jonathan Cain, Steve Perry i gitarzysta Neal Schon, który w obecnym składzie grupy jest ostatnim oryginalnym członkiem. Schon skomentował wpis Perry'ego, przypominając "wspaniały czas, kiedy pisaliśmy tę piosenkę".

"W 1981 wiedziałem, że coś się wokół tego dzieje, ale kiedy usłyszałem utwór w filmie 'Monster' Patty Jenkins [grająca główną rolę Charlize Theron została nagrodzona m.in. Oscarem, Złotym Globem i Srebrnym Niedźwiedziem] zacząłem myśleć: 'O mój Boże, coś naprawdę dużego się dzieje'" - opowiadał Steve Perry.

Śpiewający w Journey od 2007 r. Arnel Pineda przed laty podkreślał, że jeszcze zanim usłyszał ten hit tytułowe słowa ("Nie przestawaj wierzyć w siebie") były jego życiowym mottem. Pochodzący z Filipin wokalista miał ciężkie życie - jego matka zmarła, gdy miał 13 lat, a na skutek długów powstałych na jej leczenie rodzina popadła w biedę. Dwa lata mieszkał na ulicy, śpiąc często pod gołym niebem, często nie dojadając i zarabiając grosze za zebrane butelki i złom.

"Nie przestałem wierzyć, że pewnego dnia spotka mnie w życiu coś magicznego" - opowiadał Pineda, który stopniowo zdobywał popularność w swojej ojczyźnie. W połowie 2007 r. na nagranie coverów w jego wykonaniu trafił Neal Schon, który skontaktował się z Filipińczykiem i zaprosił go do Stanów na przesłuchania do swojego zespołu, a pod koniec roku Pineda został ogłoszony nowym wokalistą Journey.

W lipcu tego roku słynna grupa ruszy w kolejną stadionową trasą razem z Def Leppard po Ameryce Północnej.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Journey
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama