Reklama

Steve Harwell ze Smash Mouth: "Zostało mu parę dni życia"

Lekarze opiekujący się Steve'em Harwellem potwierdzili, że 56-letni wokalista rockowego zespołu Smash Mouth jest umierający i zostało mu raptem kilka dni życia. Muzyk mający od dłuższego czasu poważne problemy zdrowotne został umieszczony w hospicjum.

Lekarze opiekujący się Steve'em Harwellem potwierdzili, że 56-letni wokalista rockowego zespołu Smash Mouth jest umierający i zostało mu raptem kilka dni życia. Muzyk mający od dłuższego czasu poważne problemy zdrowotne został umieszczony w hospicjum.
Steve Harwell (Smash Mouth) trafił do hospicjum - zdjęcie z 2018 r. /Bobby Bank /Getty Images

Steve Harwell zakończył swoją muzyczną karierę w październiku 2021 r. To wówczas wokalista Smash Mouth (posłuchaj!) razem ze swoją grupą wystąpił podczas festiwalu piwa i wina - The Big Sip w Bethel w Nowym Jorku. Kilka dni po koncercie zachowanie frontmana zespołu - zaczęło obiegać sieć.

"To najbardziej chaotyczny występ, jaki widziałam w życiu" - stwierdziła autorka nagrania. Wokalista bełkotał do mikrofonu, groził fanom pod sceną, przeklinał i pokazywał w ich stronę obraźliwe gesty, a nawet zataczał się. Nie był w stanie też śpiewać.

Reklama

W sieci wybuchła burza, a muzyk wystosował oświadczenie, w którym zapowiedział, że odchodzi z zespołu i kończy karierę.

"Od dziecka chciałem być gwiazdą rocka i występować na wyprzedanych stadionach. Przyznam, że miałem okazję przez chwilę żyć jak we śnie. Przyjemnością było występować z moimi kolegami przez te wszystkie lata i nie przychodzi mi do głowy nikt inny, z kim mógłby wyruszyć w tę szaloną podróż" - czytamy w oświadczeniu przekazanym TMZ.com.

Dziennikarze serwisu ujawnili natomiast, że taką decyzję Harwell podjął już jakiś czas temu, a jego wstydliwy występ tylko ją przyśpieszył. Chodziło o poważne problemy zdrowotne wokalisty. W 2013 r. zdiagnozowano u niego kardiomiopatię, czyli chorobę mięśnia sercowego, która doprowadziła do poważnych konsekwencji, m.in.: niewydolności serca. Muzyk przez lata zmagał się też z uzależnieniem od różnych substancji, w tym od alkoholu. Te problemy doprowadziły u niego do wystąpienia encefalopatii Wernickiego, czyli zaburzeń neurologicznych związanych z niedoborem witaminy B1 (choroba występuje często u alkoholików). Symptomami choroby są m.in. zaburzenie ruchów, mowy i pamięci oraz nadmierne pobudzenie.

"Steve od ośmiu lat zmaga się z poważnymi problemami zdrowotnymi, które można było zaobserwować na ostatnim koncercie. Są one powiązane z jego obecnym stanem" - przekazał później zespół w komunikacie dla "The New York Post".

W sierpniu 2016 r. Harwell upadł na scenie podczas koncertu w miejscowości Urbana w stanie Illinois, a karetka zabrała go do szpitala. Zespół dokończył wówczas występ bez swojego wokalisty, a jego partie wykonał basista Paul De Lisle.

Od zakończenia kariery stan zdrowia 56-latka jeszcze bardziej się pogorszył. Menedżer potwierdził, że mężczyzna trafił do hospicjum w związku z ostatnim stopniem niewydolności wątroby. Lekarze uznali, że Harwellowi pozostało raptem kilka dni życia. Przedstawiciel wokalisty poprosił o uszanowanie jego prywatności i najbliższych, w szczególności opiekującej się nim narzeczonej.

Kim jest Steve Harwell?

Steve Harwell to jeden z założycieli grupy Smash Mouth. Formacja powstała w 1994 roku, a ogromną popularność przyniosły im hity "All Star" oraz "I'm A Believer" (cover przeboju The Monkees). Oba zostały wykorzystane w filmie animowanym "Shrek" (2001). Łącznie skład nagrał siedem płyt, a przez niemal 30-letnią karierę sprzedał 10 milionów płyt na całym świecie.

Po rozstaniu z Harwellem nowym wokalistą został Zach Goode. Z nim w składzie zespół nagrał m.in. piosenki "4th of July", "Underground Sun" i cover przeboju Ricka Astleya - "Never Gonna Give You Up".

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Smash Mouth | Steve Harwell
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy