Śmierć Jacksona: Kto kłamie?
Adwokat doktora Conrada Murray'a, oskarżonego o nieumyślne spowodowanie śmierci Michaela Jacksona, skrytykował przeciek zeznań świadka.
Alberto Alvarez, dyrektor logistyczny Michaela Jacksona, który był świadkiem śmierci artysty, przedstawił śledczym sprawozdanie z tragicznej nocy. Alvarez oświadczył, że Conrad Murray zatrzymał reanimację i opóźnił wezwanie sanitariuszy. Lekarz zajęty był bowiem zbieraniem fiolek po podanych piosenkarzowi lekach, które potem próbował ukryć.
Alvarez zeznał, że kiedy wszedł do pokoju Jacksona, ten leżał na łóżku bez oznak życia ze strzykawką wbitą w nogę. Murray próbował ratować artystę, m.in. stosując sztuczne oddychanie metodą usta-usta. Przerwał jednak tę czynność, aby zebrać fiolki będące dowodami lekarskiego błędu.
Ed Chernoff, adwokat Murray'a, ogłosił, że oświadczenie jest niezgodne z rzeczywistością, gdyż zostało złożone dwa miesiące po śmierci Jacksona. Prawnik podkreśla, że zeznania są sprzeczne z oświadczeniem Alvareza, które złożył policji, gdy piosenkarz został zabrany do szpitala. Adwokat ma nadzieje, że uczciwy proces ujawni prawdę.
Doktor Murray nie przyznał się do nieumyślnego spowodowania śmierci Michaela Jacksona.
Artysta zmarł 25 czerwca ubiegłego roku, w wieku 50. lat. Podejrzewa się, że jego śmierć nie była naturalna, głównie przez duże dawki leku znieczulającego propofol, obecnego w jego organizmie.
Kolejna rozprawa została wyznaczona na 5 kwietnia.