Siostra Britney Spears przerywa milczenie. Tłumaczy się, dlaczego milczała

30-letnia Jamie Lynn Spears na swoim profilu instagramowym odniosła się do zmasowanych zarzutów internautów, że nie bierze udziału w walce siostry o odzyskanie prawa do samodzielnego decydowania o sobie. W bardzo emocjonalnym wideo opowiedziała swoją wersję wydarzeń, zaprzeczając jednemu z najczęściej pojawiających się oskarżeń, a mianowicie, że czerpie z tej sytuacji korzyści finansowe.

Britney Spears i Jamie Lynn Spears w 2017 r.
Britney Spears i Jamie Lynn Spears w 2017 r.Image Group LA/Disney ChannelGetty Images

Jamie Lynn Spears, która jest spadkobierczynią majątku Britney Spears, a także ma zarządzać majątkiem dwóch jej synów (jeśli Britney umrze nim osiągną pełnoletniość), po tym jak ze strony internautów spotkał ją zmasowany atak, postanowiła wytłumaczyć swoją bierność wobec tego, co spotyka jej siostrę.

Akcja "Free Britney". Ogromne wsparcie od fanów gwiazdy pop Britney SpearsAFPAFP

W bardzo emocjonalnym wideo, opublikowanym w mediach społecznościowych, powiedziała, że do tej pory nie czuła się upoważniona do zabierania głosu w sprawie siostry. Dopiero zeznania Britney, jej zgoda na to, żeby przestało być tajemnicą, jak naprawdę wygląda jej życie, sprawiły - wedle jej słów - że postanowiła zabrać głos w sprawie.

Głos mało konstruktywny chciałoby się rzec, bo trudno dopatrzeć się w jej słowach czegoś ponad ładnie brzmiące ogólniki. Pojawiły się bowiem dość przewidywalne zapewnienia o tym, że jest jej przykro z powodu tego, co spotyka Britney i że zależy jej na tym, żeby była szczęśliwa. Nie zabrakło też wyznania, że jest z niej dumna, że wspiera i kocha swoją siostrę odkąd tylko pamięta i że to potrwa jeszcze bardzo długo. Pieniądze? Te zdaniem Jamie Lynn Spears zarabia na swoje rachunki sama, odkąd ukończyła 10 lat.

#FreeBritneyLA - kolejny protest w obronie Britney Spears

W połowie 2019 r. mocno rozkręcił się w mediach społecznościowych ruch pod hasłem #Free Britney. Jego zwolennicy twierdzą, że Britney Spears jest ubezwłasnowolniona przez swojego ojca, który sprawuje nad nią kuratelę sadową. W ostatnich miesiącach zaniepokojeni fani gwiazdy protestują przed sądami.

Ojciec wokalistki - Jamie Spears - nazwał ruch "żartem", a ich organizatorów "wyznawcami teorii spiskowych".Rodin EckenrothGetty Images
Protestujący zgromadzili się przed sądem Stanley Mosk Courthouse w Los Angeles.Rodin EckenrothGetty Images
Pod kuratelą ojca Britney Spears spędziła 12 lat. Bez jego zgody nie mogła opuścić samotnie domu. Sąd przedłużył jego kuratelę nad córką do 1 lutego 2021 r.Rodin EckenrothGetty Images
"Matka, artystka, więźniarka", "Sprawiedliwość dla Britney", "Jesteśmy z tobą" - to niektóre z haseł wspierających 38-letnią obecnie Britney Spears.Rodin EckenrothGetty Images
Protestujący przed sądem w Los Angeles.Rodin EckenrothGetty Images
Protestujący domagają się "uwolnienia" Britney Spears.Rodin EckenrothGetty Images
Jeden z protestujących z plakatem Britney z zamkniętymi ustami.Rodin EckenrothGetty Images

Jej decyzja o publicznym zdystansowaniu się od tego, co dzieje się z Britney, wynika zaś także i z tego, że są to sprawy, które chcą omówić między sobą. Jak siostra z siostrą. Swoją wypowiedź zakończyła zaś solenną obietnicą, że cokolwiek będzie chciała robić jej siostra po ustaniu "opieki" ojca - czy to będzie lot na Marsa czy chęć posiadania miliona dzieci - ma jej 100 proc. wsparcie.

"Kocham moją siostrę, chcę, aby była szczęśliwa. Módlmy się za to" - zaapelowała do swoich followersów.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas