Reklama

Sebastian Riedel: Jakim ojcem był Rysiek Riedel? Koncert "Ocalić od zapomnienia" w Polsacie

"Bardzo dużo ze sobą rozmawialiśmy i nigdy nie zostawiał moich pytań bez odpowiedzi. Był cierpliwy. Nauczył mnie wielu rzeczy. Przekazał mi też najważniejsze dla niego wartości, jakimi się w życiu kierował. Zawsze mogłem do niego przyjść. Był moim ojcem, ale i przede wszystkim - przyjacielem" - tak Ryśka Riedla, legendarnego wokalisty Dżemu, wspomina jego syn - Sebastian Riedel.

"Często mi się śni. Chcę mu wtedy opowiedzieć o tylu rzeczach. O tym, ile się u mnie dzieje, ile się zmieniło. Bardzo chcę mu powiedzieć, że jestem szczęśliwy, ale nie potrafię tego zrobić. Milczę. On też nic nie mówi. Rozumiemy się bez słów. Przyglądamy się sobie. Jest taki, jakim go zapamiętałem. Takie są moje z nim spotkania. Czuję wtedy spokój. To są dobre sny i w ogóle mnie nie niepokoją" - mówi Sebastian Riedel w książce "Rysiek Riedel we wspomnieniach".

Reklama

To prawie pół tysiąca stron zapisanych chwilami z życia muzyka, ale i jego bliskich - rodziny, przyjaciół, muzyków, menedżerów.

Autorem książki jest Marcin Sitko, który napisał m.in. biografię Bogdana Łyszkiewicza (lider zespołu Chłopcy z Placu Broni), książki "The Rolling Stones za żelazną kurtyną. Warszawa 1967", "Woodstock 1969. Najpiękniejszy weekend XX wieku", "Marillion. The Iron Curtain", zbiór wspomnień o Mirku Bregule z grupy Universe.

Słowo wstępne napisał syn Ryśka - Sebastian Riedel, stojący na czele formacji Cree. Miał on 16 lat, gdy zmarł Rysiek Riedel - wokalista grupy Dżem miał wtedy niespełna 38 lat.

Sebastian Riedel kontynuuje muzyczne tradycje ojca, gościnnie wspierając jego macierzysty zespół na jubileuszowych koncertach czy sięgając po wykonywane przez niego utwory na koncertach "Riedel 4 Riedel". Na wiosnę tego roku wypuścił swój solowy debiut "Radio Sessions w studiu koncertowym im. Jerzego Haralda", na którym znalazł się numer "Głos ma dobro, nie zło", którego współautorem tekstu jest Rysiek Riedel.

- Pewnego dnia, przez zupełny przypadek, znalazłem jego zapisek na starej pożółkłej karteczce wyrwanej z jakiegoś notesu. "Nie bójcie się ludzie. Głos ma dobro, nie zło...". Ja w tym czasie właśnie z tym złem walczyłem. I tutaj takie przesłanie, które wskazuje kierunek i daje siłę. Dopisałem resztę słów, które dotyczyły mnie i tak powstał z tego utwór - opowiadał Sebastian Riedel w rozmowie z Interią.

Na tej płycie znalazła się także "Modlitwa", którą przed laty przejmująco śpiewał jego ojciec.

- Chciałem zmierzyć się nie tyle z samą kompozycją, co z jej przekazem. To ważny ponadczasowy utwór, który wybrałem nieprzypadkowo. Słowa, które w nim padają, są trudne, ale dają nadzieję na zmianę - "pozwól mi spróbować jeszcze raz...". I ja właśnie spróbowałem. Jak wspomniałem, postawiłem swoje życie na nowe tory.

Niewiele osób wie, że Sebastian Riedel - jako kilkulatek - wystąpił razem ze swoim ojcem.

"Był taki moment, kiedy wyszedłem na scenę, oczywiście to było niezapowiedziane i nieświadome z mojej strony, a tym bardziej ze strony ojca. Wyleciałem, bo był wolny mikrofon do gitary akustycznej. Był niziutko, drugi mikrofon obok tego, do którego śpiewał mój ojciec. Dlatego podleciałem i zacząłem śpiewać razem z nim na koncercie. To była piosenka 'Whisky'. Pamiętam, że miałem pałki w ręce, bo wtedy byłem perkusistą. Ale mam nawet tego zdjęcie. Na szczęście ktoś wtedy był tam z aparatem i takie zdjęcie zrobił. Pamiątka została" - zdradził Sebastian Riedel.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy