Rozgoryczona Lizzo rzuca muzykę. "Odchodzę"
Oprac.: Mateusz Kamiński
Obserwatorzy Lizzo z pewnością mocno zdziwili się czytając jej ostatni wpis. Gwiazda amerykańskiej sceny, która dopiero niedawno stała się rozpoznawalna na całym świecie poinformowała, że rzuca muzykę. Wszystko z powodu nienawiści, która jej zdaniem wylała się w jej stronę od opinii publicznej.
30 marca Lizzo zarzuciła w mediach społecznościowych krytykującym ją osobom, że "nigdy nie pisała się" na to wszystko złe, co ją spotyka. "Jestem zmęczona znoszeniem bycia maltretowaną przez wszystkich w moim życiu i w Internecie. Jedyne czego chcę, to tworzyć muzykę, uszczęśliwiać ludzi i pomagać światu być trochę lepszym, niż go zastałam" - zaczęła swój niespodziewany wpis na Instagramie.
Rozgoryczona Lizzo rzuca muzykę. "Odchodzę"
Gwiazda, dla której ostatni rok był naprawdę przełomowy i intensywny, wyznała, że "zaczyna czuć, że świat jej nie chce". "Ciągle spotykam się z kłamstwami na mój temat, które powstają by zyskać wpływy i wyświetlenia... za każdym razem jestem obiektem żartów ze względu na to, jak wyglądam... mój charakter jest obgadywany przez ludzi, którzy mnie nie znają i nie szanują mojego imienia" - pisze w emocjonalnej wiadomości.
Przypomnijmy, że 35-letnia wokalistka, która zyskała rozgłos w 2019 roku piosenką "Cuz I Love You", dopiero w ciągu ostatnich dwóch lat zaczęła przeżywać największy rozkwit międzynarodowej kariery. W lato ubiegłego roku wystąpiła na wielu europejskich festiwalach, m.in. Open'er Festival, ale także pojawiła się w "Ulicy Sezamkowej", "Mandalorianie" czy "Simpsonach" - był to dla niej niezwykle intensywny czas. Do tego momentu nikt nie miał jej nic poważnego do zarzucenia.
Co pracownice zarzuciły Lizzo? Gwiazda ma dość oskarżeń
W sierpniu 2023 roku została jednak oskarżona przez swoje byłe tancerki o molestowanie i zawstydzanie w pracy. Jak podawała stacja NBC, pracownice zarzucały jej brak szacunku także wobec "autonomii cielesnej". Później Lizzo wydała oświadczenie, w którym stwierdziła, że zarzuty są wyssane z palca, a ona sama czuje się niezwykle zraniona ich powielaniem. Gwiazda prędko złożyła wniosek do sądu o odroczenie wszelkich zarzutów. Ostatecznie nie odpowie za m.in. zmuszanie do nagich sesji, ale Mark E. Epstein z Sądu Najwyższego w Los Angeles uznał, że wokalistka może odpowiedzieć za molestowanie seksualne.
Swą decyzję sędzia uargumentował na aż 34 stronach. Epstein uważa, że proces musi się odbyć m.in. dlatego, że wiele innych kobiet pada ofiarą przemocy, a winni nie ponoszą za to odpowiedzialności. Jednocześnie oddalił zarzuty obrońców Lizzo, że sąd i oskarżające ją kobiety mają zamiar "uciszyć" gwiazdę. "Niebezpieczne jest wtrącanie się sądu w działalność chronioną konstytucyjnie, ale równie niebezpieczne jest przymykanie oka na zarzuty dotyczące dyskryminacji lub innych form niewłaściwego postępowania" - napisał Epstein.
Na razie nie wiadomo, kiedy odbędzie się proces. Rzecznik tancerek Ron Zambrano nie krył zadowolenia po ostatnim posiedzeniu sądu. Jego zdaniem jego postawa to wyraźny sygnał, że ani Lizzo, ani żadna inna gwiazda, nie mogą czuć się bezkarne tylko dlatego, że są sławne.