Reklama

Rosyjscy muzycy trafili na czarną listę. Zniknęli z krajowych mediów

Według doniesień kilka dni po tym, jak Rosja zaatakowała Ukrainę, jedna z rosyjskich firm medialnych miała przygotować dokument zakazujący obecności kilku artystów w krajowych mediach. Powodem miały być wypowiedzi muzyków skierowane przeciwko Rosji.

Według doniesień kilka dni po tym, jak Rosja zaatakowała Ukrainę, jedna z rosyjskich firm medialnych miała przygotować dokument zakazujący obecności kilku artystów w krajowych mediach. Powodem miały być wypowiedzi muzyków skierowane przeciwko Rosji.
Borys Griebienszczikow trafił na "czarną listę" rosyjskich mediów /Gennadiy Avramenko/Epsilon/Getty Images /Getty Images

Wojna pomiędzy Rosją a Ukrainą rozpoczęła się 24 lutego nad ranem. Od tego czasu Ukraina broni swojej niepodległości, a agresja Rosji wywołała międzynarodową pomoc dla naszego wschodniego sąsiada.

ŚLEDŹ RELACJĘ NA ŻYWO W SERWISIE WYDARZENIA

Do sieci trafiło oświadczenie Rosyjskiej Grupy Medialnej (RMG), która tłumaczy decyzję usunięcia kilku muzyków z anteny "szacunkiem względem swoich słuchaczy". Ich zdaniem muzycy "prezentują "arogancki i pogardliwy stosunek do rosyjskich słuchaczy".

Reklama

Na "czarnej liście" znalazł się m.in. Borys Griebienszczikow, lider grupy Akwarium, działającej na scenie od 1972 roku. Muzyk nazwał wojnę "szaleństwem", jednak w rozmowie z BBC przyznał, że usunięcie z anteny nie jest dla niego nowością, ponieważ przez pół życia był objęty zakazami. "Były zakazy w latach 70., 80. Nie ma w tym nic niezwykłego. Ci sami ludzie, którzy ci czegoś zakazują, dają ci nagrody" - dodał.

Kolejnym objętym zakazem muzykiem jest ukraiński piosenkarz Iwan Dorn. Przyczyną było nagranie umieszczone na Instagramie, w którym nawoływał do "zakończenia tej katastrofy" i "odmowy udziału w morderczej wojnie". Wokalista stwierdził, że zniknięcie z rosyjskich mediów nie robi mu różnicy. "Jakakolwiek współpraca z Rosją stała się dla mnie niemożliwa i było tak, zanim ogłoszono tę listę" - podsumował.

BBC podaje, że nie są oni do końca pewni prawdziwości oświadczenia wydanego przez RMG, nie wiedzą też, kto mógłby wpaść na pomysł stworzenia takiej listy. Rosyjscy muzycy przekonują jednak, że takie dokumenty nie są nowością. "Na takich dokumentach nigdy nie ma nazwisk, numerów telefonu, maili, oficjalnych pieczątek. Nie wiesz, skąd przyszły. To może wyglądać jak fake - zazwyczaj to tylko wydrukowana lista nazwisk: muzyków, pisarzy, komików" - mówiła w rozmowie z BBC menedżerka Elena Sawielewa. Artysta, którego ma pod swoimi skrzydłami - raper Noize MC - również został uwzględniony na liście. 

Z drugiej strony w Rosji są również muzycy, którzy występują na prorosyjskich koncertach, jak m.in. podczas wydarzenia na rocznicę aneksji Krymu przez Rosję. Kilku z muzyków, którzy pojawili się na scenie w Moskwie, w rozmowie z BBC przyznali, że zostali do tego zmuszeni. 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: wojna w Ukrainie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy