Radek Krzyżanowski z Kamp!: Polska muzyka zaczyna być dostrzegana
O pracy w zachodnim studiu, wpadkach na koncertach i coraz lepszej pozycji polskiej muzyki na świecie porozmawialiśmy z Radkiem Krzyżanowskim z grupy Kamp! 26 czerwca zespół wystąpi na specjalnej muzycznej barce w okolicach warszawskiego klubu Temat Rzeka, w ramach cyklu H&M Loves Music.
Grupa Kamp! powstała w 2007 roku w Łodzi i od tego czasu jest jedną z najciekawszych formacji tworzących elektronikę w Polsce. Zespół tworzą: Radek Krzyżanowski, Tomasz Szpaderski oraz Michał Słodowy. Na swoim koncie grupa ma jeden album studyjny "Kamp!" z 2012 roku oraz cztery EP-ki. Ostatnia z nich - "Baltimore" - ukazała się w 2014 roku nakładem wytwórni Cascine, a powstawała ona w profesjonalnym w studiu w Madrycie.
Daniel Kiełbasa, Interia: Ostatnio można odnieść wrażenie, że koncertujecie więcej za granicą niż w Polsce. Czy rodzimi organizatorzy mają jeszcze sporo do podpatrzenia u zachodnich kolegów?
Radek Krzyżanowski, Kamp!: - To mylne wrażenie. W ostatnim czasie jesteśmy skupieni na produkcji nowego albumu i koncertujemy bardzo mało. Gramy jednak zdecydowanie częściej w Polsce.
A jeżeli jesteśmy już przy organizacji koncertów. Jaką największą wpadkę zaliczyliście w kontekście występów na żywo?
- Mamy już na koncie tyle wpadek, że ciężko wybrać coś szczególnego. Kilka zaginięć sprzętu, mnóstwo awarii hardware'u, przerywane koncerty. Najtrudniejszym był zdecydowanie nasz zeszłoroczny koncert w Olsztynie, który przerywaliśmy co najmniej pięć razy, z powodu jakiejś dziwnej sytuacji z listwą i prądem. Ciężka sprawa.
Zobacz klip "Melt":
Byliście już na kilkunastu festiwalach w Europie oraz na świecie i poznaliście dzięki temu mnóstwo innych, młodych zespołów. Gdzie łatwiej rozpocząć karierę? W Polsce czy przykładowo w Wielkiej Brytanii?
- Kiedy zaczęliśmy nagrywać nasze pierwsze utwory, zespołów tworzących muzykę elektroniczną nie było praktycznie na polskim rynku. Dzisiaj scena się zmieniła, pojawiają się coraz ciekawsze projekty, a konkurencja jest coraz większa. Nie potrafię powiedzieć, czy debiutantom w UK jest łatwiej niż ich odpowiednikom w Polsce. Z całą pewnością jednak polska muzyka zaczyna być coraz częściej dostrzegana za granicą.
Żeby całkowicie wyczerpać temat waszego pobytu za granicą. Ostatnią EP-kę również nagrywaliście poza Polską. Jak pracowało się wam w Madrycie i jak trafiliście pod skrzydła wytwórni Cascine?
- To był nasz pierwszy pobyt w studio z prawdziwego zdarzenia. Mieliśmy do dyspozycji mnóstwo sprzętu, świetnie brzmiące pomieszczenia i realizatora, który czuwał nad wszystkim. Czuliśmy się jak dzieci w sklepie z zabawkami, wszystkiego chcieliśmy dotknąć, nawet jeśli czuliśmy, że jest mała szansa na użycie danego instrumentu - tak np. było z perkusją, której wcale nie wykorzystaliśmy na zeszłorocznych wydawnictwach.
- Ważny był też kontekst - upalne dni, klimat popołudniowej sjesty, wieczorne wyjścia do klubów / tapas barów. Po dniu intensywnej pracy inspirujący relaks. Na pewno będziemy chcieli powtórzyć podobny wyjazd, tym razem mądrzejsi o madryckie doświadczenia. Z Cascine skontaktowaliśmy się, bo wiedzieliśmy, że śledzą nasze poczynania i są fanami naszego debiutu. Mimo że materiał z "Baltimore" znacznie odbiegał od "Sulk" czy "Cairo", dość szybko dostaliśmy pozytywną odpowiedź. Dla nas, fanów ich katalogu, to było spełnienie marzeń.
Nagrywacie za granicą, występujecie na prestiżowych festiwalach na świecie. Nie wkurza was to, że w Polsce duże grono osób kojarzy was tylko dzięki remiksowi piosenki Brodki?
- Nie, mamy z tym luz. Remiks spełnił swoje zadanie, dzięki niemu mieliśmy dobrą rozbiegówkę przed debiutanckim albumem.
Zobacz klip "Dancing Shoes":
"Baltimore" ukazała się we wrześniu 2014 roku. To teraz pora na drugi album długogrający?
- Tak jest. Album ukaże się jeszcze w tym roku. Pracujemy nad nim intensywnie, stąd półroczna przerwa w koncertowaniu.
Jesteście samowystarczalni. Nie angażujecie do współpracy ani wokalistów, ani muzyków studyjnych. Jednak jeżeli moglibyście spełnić swoje marzenia, to jakie trzy wokalistki zaprosilibyście do współtworzenia utworów?
- Nie cierpimy tzw. featuringów, ale do współpracy z Victorią z Beach House dalibyśmy się przekonać.
Kamp! będzie jedną z ostatnich gwiazd cyklu H&M Loves Music Warsaw. Zespół wystąpi 26 czerwca w okolicach klubu Temat Rzeka. Oprócz formacji w piątek na pływającej scenie zagrają: Riva Starr, Last Robots, Chriss Jaxx, Bartek Winczewski. Cykl H&M zakończy się 27 czerwca, a ostatnimi artystami będą: Gala, Ex Boyfriends, DJ Kuvau oraz Miko Czajkowski.
Zobacz klip "Cairo":