R. Kelly przyznaje się? Kontrowersyjne nagrania usunięte z sieci
Twórca legendarnego utworu "I Believe I Can Fly" we wrześniu został skazany na 30 lat więzienia. Choć nie przyznaje się do zarzucanych mu czynów, to w sieci pojawił się jego nowy album. Kontrowersje wzbudza fakt, że od "I Admit It" (pol. przyznaję to) odcina się sam artysta. Nie wiadomo, kto umieścił w serwisach streamingowych zawierający 13 piosenek album, który od razu zniknął z sieci.
R. Kelly ma raczej więcej ważniejszych kłopotów i spraw niż nagrywanie nowej muzyki. Muzyk, który niegdyś był na piedestale gwiazd Hollywood, w ostatnich latach został skazany na banicję i "usunięty" przez środowisko. Stanął wówczas przed bardzo poważnymi oskarżeniami o gwałty, molestowania i handel ludźmi. Jeden jego proces zakończył się wyrokiem 30 lat więzienia, niedługo później raper znów stanął przed sądem, więc prawdopodobnie resztę życia spędzi w więzieniu.
Tymczasem na platformach streamingowych niespodziewanie pojawił się album "I Admit It" (pol. przyznaję to), od którego R. Kelly... odciął się. Na zawierającym 13 piosenek krążku miały znaleźć się piosenki, w których odnosił się do ciążących na nim zarzutów. Muzyk zaprzecza, że w ogóle był autorem nagrań. Wielu doszukiwało się w tym celowego działania PR-owego, które miało pomóc mu odkupić winy w muzycznym światku.
Według portalu TMZ.com, R. Kelly w rozmowie z adwokatką wyznał, że ostatnią rzeczą, jaką chciałby teraz zrobić, byłaby publikacja krążka ze słowami "przyznaję się" w tytule. Według niego żadna z piosenek nie zawierała jego głosu, a publikacja była częścią planu, by "pogrążyć go w sądzie". Album zniknął z Internetu kilka godzin po premierze, a jego prawnicy mają sprawdzić, kto odpowiada za publikację.
Przypomnijmy, że prokuratura na początku czerwca przekazała sądowi swoje stanowisko, w którym domagała się dla R. Kelly'ego przynajmniej 25 lat więzienia.
Dodatkowo prokuratura wnioskowała o karę pieniężną dla 55-letniego R. Kelly’ego w wysokości od 50 do 250 tys. dolarów. Obrona, po uznaniu wokalisty za winnego, chciała dla swojego klienta od 14 do 17 lat.
"Społeczeństwo musi być chronione przed takimi zachowaniami" - stwierdziła przy odczytywaniu wyroku sędzia Ann M. Donnelly. "Jego przestępstwa były chłodno kalkulowane, starannie zaplanowane i wykonywane przez ostatnie 25 lat" - dodała.
R. Kelly (Robert Sylvester Kelly), popularny wokalista i autor m.in. hitu "I Believe I Can Fly" (posłuchaj!), został we wrześniu 2021 roku uznany za winnego wszystkich dziewięciu zarzutów, z czego osiem dotyczyło złamania przepisów tzw. ustawy Manna zakazującej sprowadzania kobiet z innych stanów "w celu prostytucji lub rozpusty". Jeden zarzut dotyczył zorganizowanej działalności przestępczej.
Proces wokalisty był kulminacją ciągnących się od wielu lat oskarżeń wobec muzyka, który według zeznań świadków wykorzystywał seksualnie młode dziewczyny - często niepełnoletnie - traktując je jak niewolnice i zmuszając do zaspokajania jego potrzeb.
Jedna z jego ofiar zeznała m.in., że trzymał ją w zamknięciu przez dwa dni bez jedzenia i picia przed zgwałceniem jej. Jedną z jego ofiar miała być inna gwiazda muzyki, Aaliyah (zobacz!), którą Kelly nielegalnie poślubił, kiedy miała 15 lat.
Największa z afer wokół R. Kelly'ego wybuchła w 2002 roku, kiedy został oskarżony o pedofilię. W głośnym i kontrowersyjnym procesie został jednak uniewinniony.
Ponownie głośno o przestępstwach seksualnych R. Kelly'ego zrobiło się na początku 2019 roku, kiedy to telewizja Lifetime wyemitowała dokument "Surviving R. Kelly". W trakcie sześcioodcinkowej serii na temat Kelly’ego wypowiedziało się ponad 50 osób, zarówno ofiar, jak i osób z jego otoczenia. To właśnie po emisji serialu piosenkarz został aresztowany i usłyszał nowe zarzuty.
Czytaj też: