Reklama

Pogrzeb Francoise Hardy w Paryżu. Uroczyste pożegnanie wielkiej gwiazdy francuskiej estrady

"Była wieczną legendą francuskiej piosenki" - tak o legendarnej wokalistce i aktorce Françoise Hardy napisała Rima Abdul Malak, ministra kultury w poprzednim rządzie. W Paryżu odbyły się uroczystości ostatniego pożegnania 80-letniej gwiazdy.

"Była wieczną legendą francuskiej piosenki" - tak o legendarnej wokalistce i aktorce Françoise Hardy napisała Rima Abdul Malak, ministra kultury w poprzednim rządzie. W Paryżu odbyły się uroczystości ostatniego pożegnania 80-letniej gwiazdy.
Françoise Hardy żegnana w Paryżu /STEPHANIE LECOCQ / Reuters /Agencja FORUM

Françoise Hardy zmarła 11 czerwca w wieku 80 lat.

Uroczystość ostatniego pożegnania odbyła się na cmentarzu Père-Lachaise, najsłynniejszej nekropolii w Paryżu. To tu pochowane są takie gwiazdy, jak m.in. Fryderyk Chopin, Maria Callas, Jim Morrison, Edith Piaf, Yves Montand. W tamtejszym krematorium dokonano spopielenia zwłok.

W pożegnaniu ikony lat 60. uczestniczyli m.in. były prezydent Francji Nicolas Sarkozy i jego żona, wokalistka i aktorka Carla Bruni, Brigitte Marcon (żona obecnego prezydenta Emmanuela Macrona), ministra kultury Rachida Dati, reżyser François Ozon, aktorka Marine Vacth, a także muzyk i aktor Thomas Dutronc, 51-letni syn zmarłej i wokalisty Jacques'a Dutronc.

Reklama

Ostatnią wolą Françoise Hardy była właśnie kremacja; gwiazda chciała też, by jej pożegnanie obyło się bez ceremonii religijnych. Po uroczystości w Père-Lachaise prochy mają zostać przewiezione na Korsykę, gdzie miała swój ukochany dom w Monticello. Mieszka tam Jacques Dutronc ze swoją partnerką Sylvie Duval.

Jak poinformował ratusz w Monticello zapytany przez AFP, na początku tygodnia nie złożono żadnej prośby o pochowanie prochów na cmentarzu. Pozostaje możliwość rozsypania prochów na łonie natury lub złożenia urny na grobie na terenie prywatnym.

Schorowana Françoise Hardy apelowała do prezydenta o eutanazję

Françoise Hardy popularność zdobyła za sprawą piosenki "Tous les garçons et les filles". Utwór został wydany w 1962 r., kiedy wokalistka była jeszcze nastolatką. Singel w dwa miesiące sprzedał się aż w 2 mln egzemplarzy. Muzyczną karierę zamknął wypuszczony w 2018 r. album "Personne d'autre".

Mick Jagger nazwał ją niegdyś "kobietą idealną", a Beatlesi jawnie przyznawali, że się w niej kochali. Françoise wypromowała także kontrrewolucyjny styl yé-yé.

Artystka od dłuższego czasu skarżyła się na poważne problemy zdrowotne. Na początku XXI wieku zdiagnozowano u niej chłoniaka. W 2015 roku gwiazda trafiła do szpitala, gdzie wprowadzono ją w stan śpiączki farmakologicznej. Lekarze uratowali ją wówczas dzięki eksperymentalnej radioterapii. Trzy lata później stwierdzono u niej guza ucha.

W 2021 r. stan zdrowia Françoise Hardy pogorszył się jeszcze bardziej. Udzieliła wówczas mailowego wywiadu dla tygodnika "Femme Actuelle", w którym wyznała, że "koniec jest blisko". Czuła ogromny ból fizyczny i bała się, że z każdym dniem będzie się on nasilał. Zastanawiała się nad samobójstwem wspomaganym, które jest we Francji nielegalne. Apelowała nawet o nie do prezydenta.

"To absolutnie przerażające, ale osobiście jestem spokojna. Na razie jestem w stanie dla siebie gotować. Dopóki mogę to robić, to jest ok. Ale gdy pewnego dnia osłabnę do tego stopnia, że nie będę w stanie nic robić, poważnie bym się zastanowiła. Nie mogę w takim stanie czekać, aż nadejdzie śmierć" - zapewniała wówczas.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Francoise Hardy | pogrzeb
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy