Pierwszy krzyk dziewicy
Paul Di Anno, pierwszy wokalista ikony heavy metalu - Iron Maiden, powrócił na scenę z solowymi koncertami. Pod koniec listopada zobaczymy i usłyszymy go na sześciu koncertach w Polsce.
Di Anno, występując solo, nadal śpiewa kawałki Ironów. Jest przecież współautorem części najstarszego repertuaru grupy.
Ale nie zdobył nawet ułamka tej popularności, jaką cieszy się jego były zespół. I to na własne życzenie...
Pierwsze koty...
Głos Paula Di Anno słychać na dwóch pierwszych oficjalnych płytach zespołu: "Iron Maiden" i "Killers" - śpiewał w Iron Maiden w latach 1978-1981. Zdania co do jego śpiewu są podzielone: najbardziej ortodoksyjni fani uważają, że był najlepszym wokalistą "żelaznej dziewicy"; większość jednak jest zdania, że nie wytrzymuje porównania ze swoim następcą Brucem Dickinsonem.
Każdy może pokusić się o własny test - są nagrania tych samych piosenek śpiewanych przez jednego i drugiego.
Paul śpiewa inaczej: mniej dynamicznie, niżej, wręcz spokojniej i wyraźniej. Bruce nie boi się pójść w wysokie rejestry, śpiewa głośno, niemal krzycząc. Ale to właśnie jego wokal bardziej pasuje do Iron Maiden. Jednak to nie względy natury artystycznej zadecydowały o tym, że Paul Di Anno musiał ustapić miejsca za mikrofonem.
Śpiewać nie każdy może
Będąc dość niepokorna dusza i prawdziwym rockandrollowcem, nie wytrzymał ciśnienia pracy w zespole i reżimu, jaki nałożył Steve Harris - założyciel i główny motor napędowy grupy.
Harris miał jasny cel: Iron Maiden ma odnieść sukces, a do tego potrzebna jest ciężka praca.
"Zespół mógłby się nazywać Steve Harris Band" - mówi dziś z przekąsem.
Ciężka praca w owych pionierskich dla zespołu czasach oznaczała nie tylko nagrania w studiu, ale przede wszystkim niezliczoną liczbę koncertów. Aby dzień po dniu występować na scenie, trzeba o siebie dbać, a Paul chciał się przede wszystkim bawić. Całonocne balangi, wzmacniane alkoholem i narkotykami, powodowały, że nie dawał rady występować. Były odwołane koncerty, bywało, że zespół występował bez niego, ponieważ Di Anno mdlał za kulisami (Steve Harris twierdził, że tylko udawał, bo dziwnym zbiegiem okoliczności zawsze padał na jakiś fotel lub łóżko).
"Byłem dzieciuch, a my byliśmy gwiazdami na wielkiej trasie koncertowej i nie wiedziałem, jak sobie z tym poradzić... I żeby być na chodzie łykałem trochę amfy i czego popadnie" - opowiadał Mickowi Wallowi, autorowi biografii zespołu.
Solo ciężko
Gdy zespół podziękował mu za współpracę, rozpoczął karierę solo i z innymi, zakładanymi przez siebie grupami. Jego nazwisko pojawia się na okładkach płyt pod szyldami Killers, Battlezone, Dianno, Di Anno. Trybu życia nie zmienił (np. miał konflikty z prawem w USA, bo prowadził jakieś niejasne interesy z gangami, teraz ma zakaz wjazdu do Stanów i Kanady) i płyty ukazywały się nieregularnie, a ich zawartość także jest bardzo nierówna - od naprawdę ciekawych nagrań do knotów.
Muzyka, którą proponował swoim fanom, oscylowała w granicach metalu, niekiedy wręcz hardcore'u. W ostatnich latach wydaje się przeżywać drugą muzyczną młodość - sporo koncertuje, a wydany w 2000 r. "Nomad" to naprawdę porcja solidnej rockowej, ciężkiej muzyki. Sporą popularność przyniosły mu płyty z serii "tribute to...", czyli z coverami znanych zespołów, m.in. Iron Maiden, Thin Lizzy, Nazareth, ZZ Top. Dziś na koncertach śpiewa mieszankę tego wszystkiego.
Stanisław Wasiak
Paul Di Anno zagra w Polsce sześć koncertów:
21 listopada: Warszawa, Progresja