Nie żyje Jack Russell. Zmarł w wieku 63 lat
Jack Russell zmarł w wieku 63 lat. Wiadomość o śmierci założyciela zespołu Great White przekazała jego rodzina za pośrednictwem mediów społecznościowych.
15 sierpnia zmarł Jack Russell, który niespełna miesiąc temu ogłosił zakończenie kariery. Choroba uniemożliwiła mu dalsze koncertowanie.
"Nie jestem w stanie występować na poziomie, jakiego pragnę i na jaki zasługujecie. Słowa nie są w stanie wyrazić mojej wdzięczności za wiele lat wspomnień, miłości i wsparcia. Dziękuję wam za to, że pozwoliliście mi żyć moimi marzeniami. Moje życie dzięki wam było cudem" - wówczas ogłosił.
Zobacz również:
- Pożegnanie Sepultury w katowickim Spodku. Zespół zaskoczył fanów [RELACJA]
- Kuba Badach tłumaczy się za ostre komentarze w "The Voice of Poland". "Czuję się wręcz w obowiązku"
- Sylwia Grzeszczak powraca z nowym utworem i ma pytanie do fanów. "A o czym ty marzysz?"
- Gwiazdy metalu w obronie przyrody. Savage Lands z debiutanckim albumem "Army Of The Trees"
63-letni założyciel i wokalista grupy Great White zmagał się z otępieniami z ciałami Lewy'ego, polegającym na zmianach w ośrodkowym układzie nerwowym, prowadzących do demencji. To one okazały się przyczyną śmierci Russella: "Zmarł spokojnie w czwartek, 15 sierpnia, otoczony rodziną i przyjaciółmi".
"Jack jest kochany i pamiętany za swoje poczucie humoru, niezwykłą radość życia i niezachwiany wkład w rock'n'rolla, dzięki czemu jego dziedzictwo będzie trwać wiecznie" - oświadczyła rodzina piosenkarza, powiadamiając jednocześnie o jego odejściu.
Jack Russell nie żyje. Zmarł miesiąc po zakończeniu kariery
Jack Russell w latach 80. założył zespół Great White, z którym wylansował przeboje "Once Bitten, "Twice Shy" i "The Angel Song". Na solową karierę zdecydował się 30 lat później, opuszczając zespół w 2011 roku. Chwilę przed śmiercią wydano autobiografię artysty pt. "The True Tale of Mista Bone: A Rock & Roll Narrative", którą pomógł napisać K. L. Doty.
W 2003 roku podczas koncertu Great White doszło do tragedii. Efekty pirotechniczne doprowadziły do pożaru sali, przez co zginęło 100 osób oraz gitarzysta Ty Longley.