Nie wińcie go za śmierć Jacksona

Przyjaciel i biograf Michaela Jacksona, J. Randy Taraborrelli, wziął w obronę doktora Conrada Murray'a. Lekarz przez wielu uważany jest za sprawcę śmierci amerykańskiego artysty.

Michael Jackson fot. Pool
Michael Jackson fot. PoolGetty Images/Flash Press Media

Policyjne raporty wskazują na to, że to Murray podał Jacksonowi śmiertelną dawkę leku przeciwbólowego. Najprawdopodobniej lekarzowi zostanie postawiony zarzut nieumyślonego spowodowania śmierci.

W obronie Murray'a stanął J. Randy Taraborrelli, przyjaciel i biograf Michaela Jacksona. Taraborrelli twierdzi, że lekarz chciał jedynie pomóc piosenkarzowi:

"Jackson miał na głowie ranę po oparzeniu, którego doznał na planie reklamy Pepsi. Tak naprawdę ta rana nigdy się nie zagoiła. Poza tym jego liczne operacje plastyczne powodowały wiele kłopotów zdrowotnych. Miewał bóle kolan i problemy ze snem" - powiedział Taraborrelli w rozmowie z ABC News.

"Pamiętam, że Michael żalił mi się na bezsenność jeszcze w 1993 roku. To była prawdziwa potworność" - podkreślił przyjaciel artysty.

"W życiu Michaela było wielu doktorów Murray'ów, bardzo wielu... Łatwo jest ich krytykować i oskarżyć, zwłaszcza Conrada Murray'a. Ale popatrzmy na to z drugiej strony. Oni chcieli uśmierzyć jego ból. Jego życie było jak tortury" - broni Taraborrelli.

"Ludzie chcieli mu pomóc. Niestety, ostatecznie ta pomoc skończyła się tragedią" - zakończył przyjaciel piosenkarza.

Przeczytaj również:

Posłuchaj piosenek Michaela Jacksona w Mieście Muzyki.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas