Reklama

Megadeth precz z Malezji!

Amerykańska formacja Megadeth została w Malezji wrogiem publicznym numer jeden! Rząd azjatyckiego państwa zabronił autorom "Symphony Of Destruction" koncertów w Malezji, a płyty Megadeth zniknęły ze sklepowych półek, skonfiskowane przez policję. Wszystko przez to, że wizerunek zespołu jest "nieodpowiedni dla młodzieży".

W poniedziałek, 23 lipca, muzycy grupy Megadeth dowiedzieli się, że nie są mile widziani w Malezji, państwie leżącym w południowo-wschodniej Azji. Tamtejsze władze odwołały koncert grupy w Kuala Lumpur, stolicy kraju, zapowiadany na 2 sierpnia, twierdząc, że wizerunek zespołu "źle wpływa na młodzież". Chodziło głównie o maskotkę, znaną fanom grupy jako Vic Rattlehead.

Na wszelki wypadek, gdyby muzycy Megadeth zdecydowali się zlekceważyć ostrzeżenie rządu Malezji i próbowali zagrać koncert, dano im do zrozumienia, że po przekroczeniu granicy zostaną aresztowani i nikt nie będzie w stanie zagwarantować im osobistego bezpieczeństwa.

Reklama

Jakby tego było mało, najnowsza płyta Megadeth, czyli "The World Needs A Hero", trafiła w Malezji na indeks, a wszystkie egzemplarze stojące już na półkach sklepowych zostały aresztowane przez lokalną policję.

"Muzycy Megadeth są bardzo rozczarowani, że nie będą mogli zagrać dla swoich fanów w Malezji i jestem pewien, że fani podzielają to uczucie. Mamy jednak nadzieję, że klimat polityczny w Malezji kiedyś się zmieni i będziemy mogli to nadrobić" - skomentował wydarzenie Larry Mazer, menedżer Megadeth.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Megadeth | wizerunek | Malezja | muzycy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy