Reklama

Marty Friedman: Megadeth?! Czemu nie?

Marty Friedman, były gitarzysta Megadeth i Cacophony, nie wykluczył, że jeszcze kiedyś połączy szyki z Davem Mustainem. Na razie jest jednak za wcześnie, aby cokolwiek prorokować, dopóki na temat przyszłości tej grupy nie wypowie się jej lider.

Marty odszedł z Megadeth w styczniu 2000 roku, a na jego miejsce przyszedł Al Pitrelli.

"Kto wie?" - odpowiedział Maty na pytanie o możliwość zagrania ponownie z Megadeth. W tej chwili gram z dwoma członkami tego zespołu [Davem Ellefsonem i Jimmym DeGrasso] i nie miałbym nic przeciwko temu, aby ponownie grać z Mustainem i chętnie posłucham, jaką on ma koncepcję" - dodał.

Pytany o przyczyny odejścia z Megadeth przed ponad trzema laty, Marty powiedział, iż był wyczerpany.

"Odszedłem w zasadzie w listopadzie 1999 roku, ale zgodziłem się zagrać trasę do marca 2000. Mieliśmy dwa dni wolne w czasie świąt i wtedy trafiłem do szpitala z objawami wyczerpania organizmu. Zdecydowałem wówczas, że jeśli uda się znaleźć zastępstwo wcześniej, odejdę wcześniej. Ta muzyka wypalała mnie mentalnie".

Reklama

"Na szczęście pojawił się Al Pitrelli i nauczył się wszystkiego tak szybko, że mogłem odejść 11 stycznia. Mój guru powiedział mi, że mój stan spowodowany jest negatywną symboliką otaczającą tę muzykę i z tego powodu nie wiem, co się ze mną dzieje. Kiedy tylko się z tego wyzwoliłem, od razu poczułem się szczęśliwszy i zdrowszy niż kiedykolwiek wcześniej, i nagrałem trochę fajnej muzyki".

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Megadeth | friedman | Marty Friedman
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy