Lizzo zmieniła zdanie o ruchu body positive? "Mam złamane serce przez mój kraj"

Artystka w nowym wywiadzie krytycznie wypowiedziała się na temat ruchu body positive, z którym związana jest od początku swojej kariery. Gwiazda przekonuje, że osoby, którym był on pierwotnie dedykowany, nie odnoszą z niego żadnych korzyści, nadal będąc wykluczanymi z uwagi na swój wygląd. "Nasze ciała powinny być po prostu uważane za normalne, bez względu na to, jak się prezentują" - zaznacza gwiazda.

Lizzo dała się poznać jako aktywna propagatorka ruchu body positive
Lizzo dała się poznać jako aktywna propagatorka ruchu body positiveFrazer HarrisonGetty Images

Popularna i wielokrotnie nagradzana wokalistka i raperka słynie nie tylko z muzycznego talentu, ale i ogromnego dystansu do swojej odbiegającej od showbiznesowych standardów, mocno zaokrąglonej sylwetki.

Lizzo dała się poznać jako aktywna propagatorka ruchu body positive, który kładzie nacisk na zwiększenie samoakceptacji i pokochanie swojego ciała - nawet, jeśli nie przystaje ono do obowiązujących kanonów piękna. W najnowszym wywiadzie artystka przyznaje, że ruch, który z założenia miał pomóc osobom najbardziej wykluczonym ze względu na wygląd, z biegiem czasu stał się jedynie kolejnym modnym i pustym terminem.

"Ciałopozytywność potwornie się skomercjalizowała. Ruch został przywłaszczony przez osoby, które tak naprawdę go nie potrzebują. Te z nas, które miały na nim korzystać, wciąż nie są uwzględniane w dyskusji, nie są widoczne. Nie podoba mi się to, że ludzie, dla których ten ruch został stworzony, nie odnoszą z niego korzyści. Mówię o naprawdę grubych dziewczynach, dziewczynach z wiszącymi brzuchami, rozstępami, które dawno przekroczyły osiemnastkę. Body positive budzi samozadowolenie, co nie sprzyja transformacji. Wolałabym używać terminu body normative. Bo uważam, że nasze ciała powinny być po prostu uważane za normalne, bez względu na to, jak się prezentują" - tłumaczy Lizzo w rozmowie z amerykańskim magazynem "Vogue". Gwiazda pojawiła się też na październikowej okładce pisma.

Artystka odniosła się także do ostatnich wydarzeń, którymi żyje obecnie Ameryka. Głośnym echem odbił się proces policjantów, z rąk których zginęła w połowie marca czarnoskóra mieszkanka USA, Breonna Taylor. Policja wtargnęła do jej mieszkania na mocy nakazu rewizji, poszukując rzekomo ukrywanych tam narkotyków.

Podczas strzelaniny, która wywiązała się wówczas, gdy partner kobiety chwycił za broń przekonany o tym, że do ich domu wdarli się złodzieje, Taylor trafiło osiem kul. Ława przysięgłych ogłosiła właśnie, że policjanci nie usłyszą zarzutów za śmierć kobiety. Tylko jeden z funkcjonariuszy został oskarżony o "lekkomyślne narażenie na niebezpieczeństwo". W USA na nowo wybuchły protesty przeciwko brutalności policji.

Lizzo należy do grona osób przekonanych o tym, że śmierć Breonny Taylor jest kolejnym przykładem policyjnych nadużyć względem Afroamerykanów.

"Mam złamane serce przez mój kraj. Myślę, że najwyższy czas, aby porozmawiać o szczególnym rodzaju dyskryminacji, jakiej doświadczają czarnoskóre kobiety. Spada na nie lawina pogardy i przemocy. Malcolm X powiedział kiedyś: 'Najbardziej lekceważoną osobą w Ameryce jest czarnoskóra kobieta. Najmniej chronioną osobą w Ameryce jest czarnoskóra kobieta. Najbardziej zaniedbaną osobą w Ameryce jest czarnoskóra kobieta'. Całkowicie się z tym zgadzam" - stwierdza Lizzo.

I namawia swoich fanów do oddania głosu w nadchodzących wyborach. "Moją misją nie jest mówić ci, jak masz głosować. Moją misją jest przekonać cię, że głosować trzeba. W naszym kraju jest teraz mnóstwo wkurzonych ludzi. Wykorzystajmy ten gniew i zanieśmy swój protest do urn. Chcę przypominać wszystkim, że to nasze prawo i obowiązek" - apeluje Lizzo.

Jej dyskografię zamyka wydany w kwietniu 2019 roku album "Cuz I Love You", który w USA pokrył się platyną. Płytę promowały takie przeboje jak "Juice", "Tempo" (sprawdź!), "Good As Hell" (posłuchaj!) i "Truth Hurts".

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas