Liam Payne zaczyna solową karierę. To już koniec One Direction?
Coraz więcej wskazuje na to, że deklarowana przerwa w działalności One Direction okaże się w rzeczywistości końcem najpopularniejszego boysbandu XXI wieku.
Przypomnijmy, że w 2015 r. One Direction ogłosili, że od następnego roku zawieszają działalność, a każdy z członków rozpoczyna karierę solową. Stało się to kilka miesięcy po tym jak z zespołu odszedł Zayn Malik.
W listopadzie ub. r. ukazał się też ostatni przed zawieszeniem album "Made in The A.M.", który był promowany na jesiennej trasie koncertowej. To już wtedy pojawiły się pierwsze pogłoski o tym, że to faktyczny koniec zespołu.
Na razie czwórka wokalistów ma wykorzystać przerwę na realizację swoich solowych projektów. Co teraz porabiają? Niall Horan zajęty jest firmą golfową, z kolei Louis Tomlinson pracuje nad swoją wytwórnią muzyczną i zajmuje się wychowywaniem syna - Freddiego.
Wszystko wskazuje na to, że walka o serca nastolatek z całego świata rozegra się między Harrym Stylesem (niemal od początku kreowany na kogoś, kto może iść drogą Robbiego Williamsa i Justina Timberlake'a, którzy także sławę zdobywali w boysbandach, odpowiednio Take That i 'NSync) a Liamem Payne'em.
Ten pierwszy w czerwcu podpisał lukratywny kontrakt płytowy opiewający na kwotę 80 mln dolarów. Umowa z wytwórnią Columbia (dla której nagrywa także One Direction) obejmuje nagranie trzech solowych albumów. Harry ma za sobą także swój debiut aktorski w filmie Christophera Nolana "Dunkierka".
Niejako "w odpowiedzi" Liam Payne ogłosił, że podpisał stosowne dokumenty z Capitol Records. "Mają w swojej historii wspaniałych artystów, mam nadzieję, że podążę w ich ślady" - napisał wokalista na Twitterze.
"One Direction na zawsze będzie moim domem i rodziną, ale jestem bardzo podekscytowany tym, co przyniesie nowy rozdział" - dodał Payne.
Na początku roku do sieci wyciekły efekty współpracy 22-latka z raperami Juicy J i Wiz Khalifą, ale nie wiadomo, czy znajdą się one na debiutanckim albumie Liama, o którym niedawno było głośno za sprawą związku ze starszą o 10 lat wokalistką Cheryl Fernandez-Versini (niegdyś Cole, znana wówczas z grupy Girls Aloud).
Fani One Direction podzielili się na dwa obozy - jedni wierzą, że po solowych projektach wokaliści powrócą jako zespół (hasztag #1DsPromiseWillNotBeBroken), a drudzy tę wiarę już stracili (#OneDirectionIsOverParty). "To nie impreza, to pogrzeb" - to jeden z komentarzy oddających minorowe nastroje.