Książka o historii kultowego zespołu. "ABBA zaoferowała pop i psychodramę"

Historia zespołu stanowi jedną z najważniejszych opowieści w epoce muzyki rozrywkowej. "ABBA zaoferowała światu nie tylko muzykę pop najwyższych lotów, ale także psychodramę" - napisał Carl Magnus Palm w książce "ABBA. Historia kultowego zespołu". Jest to zespół, którego losy nigdy nie zostaną zapomniane. Dzięki nim świat popkultury zmienił się na zawsze. Autor książki opowiada nam historię muzyków na nowo, uwzględniając wszystkie ich wzloty i upadki.

Historia kultowego zespołu przedstawiona na nowo
Historia kultowego zespołu przedstawiona na nowoJorgen AngelGetty Images

W tym roku minęło 50 lat od wielkiego sukcesu ABBY na Eurowizji z utworem "Waterloo". Agnetha Fältskog, Björn Ulvaeus, Benny Andersson i Anni-Frid "Frida" Lyngstad dokładnie 6 kwietnia 1974 roku weszli na kolorową scenę w The Dome w angielskim Brighton ubrani w charakterystyczne dla tamtej epoki błyszczące glamrockowe kostiumy. Wtedy świat popu zmienił się na zawsze. "Waterloo" promowało krążek pod tym samym tytułem. Był to już drugi album w dorobku zespołu. Długogrające "Waterloo" stało się olbrzymim sukcesem, ustanawiając ówczesny rekord sprzedaży w Szwecji. Trudno się dziwić, bowiem Björn i Benny napisali, zaaranżowali i wyprodukowali szereg świetnych piosenek, z których większość uświetniły fascynujące wokale Agnethy i Fridy. To musiało skończyć się sukcesem.

ABBA swoimi piosenkami podbiła serca fanów muzyki pop. Sprzedała ponad 150 milionów płyt, lepsi w tym wyścigu okazali się jedynie Beatlesi. Podczas koncertów fani mogli także podziwiać bajecznie kolorowe stylizacje muzyków. Byli oni trendsetterami w otoczeniu artystów.

"Historia zespołu ABBA stanowi jedną z najważniejszych opowieści w epoce muzyki rozrywkowej. Grupa oraz wszystkie poboczne efekty jej twórczości, zwłaszcza popularny na całym świecie musical i film 'Mamma Mia!', sprawiły, że muzyka ABBY (sprawdź) jest o wiele bardziej znana obecnie, niż była u szczytu ich kariery w latach 70." - czytamy w książce "ABBA. Historia kultowego zespołu".

W wydanej w 2018 r. książce "Nothing Is Real" dziennikarz muzyczny David Hepworth wymienił "pięć płyt, które zawsze dobrze puścić na weselu". Na miejscach od drugiego do piątego znajdują się szybsze utwory Madonny, Bruce’a Springsteena, Davida Bowiego i House of Pain. Zaś na pierwszym miejscu jest "Dancing Queen" ABBY. "Nie znajdziesz ani jednej osoby, która nie uwielbia tej piosenki" - ocenił Hepsworth. "Jest na tyle kiczowata, że faceci są w stanie przekonać samych siebie, że ich taniec jest ironiczny" - dodał.

Jak wyglądały początki kariery ABBY?

Początki ABBY nie były tak oczywiste. Carl Magnus Palm zauważa, że już samo połączenie czterech osobowości tworzących zespół było niespotykane. Trudno uwierzyć, że tak różni ludzie, posiadający bagaż doświadczeń z przeszłości, byliby w stanie porozumieć się i stworzyć zgraną grupę.

"Naiwna blondynka, była wokalistka w zespole i tancerka, która miała na swoim koncie kilka dużych przebojów w Szwecji, wydawała się jednak nieprzygotowana na międzynarodową karierę. Urodzona w Norwegii brunetka dorastała w małym miasteczku, przez dziesięć lat śpiewała w różnych zespołach tanecznych i choć miała kilka okazji wypłynąć na szersze wody, nigdy nie udało jej się podbić serc szerszej publiczności. Dodajmy do tego dwóch byłych gwiazdorów muzyki pop, szalenie popularnych w latach 60., jednak teraz wiążących swoją przyszłość z zakulisową rolą kompozytorów i producentów. Dodajmy do tego piosenkarki wchodzące w romantyczne związki z tymi kompozytorami i producentami i mamy historię rodem z powieści, 'którą wszyscy uznaliby za mało realistyczną', z taniego romansu, mającego na celu oderwanie czytelniczek od rzeczywistości i przeniesienie ich w świat bajek" - czytamy w książce.

Nieporozumienia wynikające z różniących się losów muzyków i ich charakterów nie były jedynym problemem zespołu. ABBA napotkała także znaczny opór międzynarodowego rynku muzycznego, który nie był szczególnie zainteresowany tym, co mają do zaoferowania artyści ze Szwecji. Zespół mimo wszystko zdołał znaleźć dla siebie miejsce na światowej estradzie. Stało się to właśnie dzięki zwycięstwu wspomnianej piosenki "Waterloo" w konkursie Eurowizji w 1974 r. "Boże, wczoraj byliśmy zupełnie nieznani, a jutro cały świat stanie przed nami otworem. Staliśmy się sławni w ciągu jednej nocy" - powiedział po zwycięstwie Björn Ulvaeus.

"Szwedzka grupa, w której wyjątkowej twórczości widać było wpływy amerykańskiej i brytyjskiej muzyki popowej i rockowej, szwedzkiego folku, włoskich ballad, niemieckich szlagierów i francuskich piosenek, była mało prawdopodobnym kandydatem na światową gwiazdę. Jednak to właśnie ten brak prawdopodobieństwa oraz ich gotowość do zaakceptowania wszelkich wpływów, jakie mogli napotkać, niedbanie o to, czy są one modne, byleby uderzyły w ich czułą strunę, sprawiły, że osiągnęli taki sukces" - podkreślił Palm.

Grupa, wbrew opiniom sceptyków, zdołała podbić kolejne państwa. W niektórych cieszyła się wręcz szaloną popularnością. "Jednocześnie musiała zmierzyć się z ogromną krytyką w ojczyźnie i za granicą ze względu na rzekomo prostacką komercyjność swojej muzyki; starała się pogodzić potrzebę prywatności z wymaganiami, jakie niosła ze sobą kariera międzynarodowa; zaplątała się w skomplikowaną siatkę barterów i unikania podatków, aż w efekcie straciła miliony koron" - dowiadujemy się z książki.

ABBA w 1976 r. Na zdjęciu od lewej: Bjorn Ulvaeus, Agnetha Faltskog, Frida Lyngstad i Benny Andersson.RB/RedfernsGetty Images

Kulisy powstawania światowych przebojów ABBY

W książce "ABBA. Historia kultowego zespołu" autor przybliża także kulisy powstawania utworów. "Piosenki ABBY rodziły się, gdy Björn i Benny, mając do dyspozycji pianino i gitarę akustyczną, próbowali tworzyć chwytliwe melodie. Te sesje na ogół odbywały się w domku letniskowym na wyspie Viggsö lub w domu któregoś z nich. Spędzali wiele godzin, grając sobie nawzajem fragmenty melodii i próbując rozpoznać, które z nich rokują." - napisał. Z książki dowiadujemy się także, że robocze tytuły piosenek często pochodziły od wstępnych tekstów, które muzycy wymyślali improwizując. "SOS" na chociażby początkowo nosił tytuł "Turn Me On", "Story of My Life" z czasem zmieniła się w "The Winner Takes It All", a roboczy tytuł "Dancing Queen" brzmiał "Boogaloo".

Jak zaznaczył autor, "w pewnym sensie muzyczny rozwój ABBY, od radosnego debiutanckiego singla 'People Need Love' do arcydzieł o bolesnym rozstaniu, takich jak 'The Winner Takes It All' pod koniec kariery, jest równie zadziwiający jak ewolucja Beatlesów od 'Love Me Do' do 'Strawberry Fields Forever'". Zwrócił także uwagę, że niezupełnie "tajną bronią" była uroda i głosy dwóch wokalistek. Jego zdaniem to ich wielowarstwowe harmonie stanowiły najważniejszy element słynnego na całym świecie brzmienia ABBY.

"ABBA dała światu muzykę pop najwyższych lotów i psychodramę"

Carl Magnus Palm zaznaczył także, że to okrutny los zdecydował o problemach członków ABBY w życiu prywatnym. Ich muzycznemu rozwojowi towarzyszyły rozpady małżeństw i inne traumatyczne wydarzenia z tym związane. To wręcz musiało wpłynąć na ich ścieżkę kariery i brzmienie tworzonej przez nich muzyki.

"Choć nie było tego w planach, ABBA zaoferowała światu nie tylko muzykę pop najwyższych lotów, ale także psychodramę, na którą słuchacze, obserwując drogę członków zespołu do sławy, mogli przenosić własne doświadczenia, marzenia i lęki. Kiedy muzycy okrzepli w roli światowych gwiazd, ich teksty, na ogół pisane przez Björna, nie podążały już za wcześniejszą filozofią: 'musimy po prostu śpiewać jakieś słowa', a stały się przemyśleniami na temat wzlotów i upadków w życiu zwyczajnych kobiet i mężczyzn" - czytamy w książce.

W listopadzie 1982 r. muzycy ABBY wystąpili po raz ostatni w pełnym składzie i rozpoczęli prace nad solowymi projektami. Pewną nadzieję na reaktywację zespołu przyniósł wydany w 2021 r. comeback album "Voyage" oraz wirtualny koncert "ABBA Voyage". Benny Anderson natomiast jasno zaznaczył w wywiadzie, że choć wcześniej nigdy nie zapowiadał, że ABBA już niczego wspólnie nie zdziała, teraz - po wydaniu 'Voyage' - czuł, że jest gotowy, by powiedzieć, że to definitywny koniec. W podobny sposób odniosła się do tej kwestii Agnetha. Jedynie Frida wyłamała się i przyjęła postawę "nigdy nie mów nigdy".

"Ponieważ trzy czwarte grupy było już dobrze po siedemdziesiątce, faktycznie wydaje się prawdopodobne, że będą postrzegać 'Voyage' nie jako nowy rozdział, a bardziej satysfakcjonujące zakończenie ich historii niż byłoby nim zgaśnięcie na początku lat 80." - ocenił autor książki. 27 października 2021 r. Anderson w wywiadzie dla gazety "Guardian" oficjalnie potwierdził koniec działalności grupy.

Anna Kruszyńska

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas