Kpili z jego "głupiutkich piosenek o miłości". "Życie staje się lepsze"
Oprac.: Mateusz Kamiński
Paul McCartney od zawsze uchodził za tego romantycznego Beatlesa - to właśnie miłości poświęcał najwięcej uwagi w swoich utworach. Przez lata był za to krytykowany przez nieprzychylne mu osoby, a jego piosenki nazywane "głupiutkimi". W nowym odcinku podcastu "McCartney: A Life in Lyrics" wyjaśnił, dlaczego ta tematyka najbardziej go interesowała.
I choć The Beatles śpiewali słynne "All You Need Is Love", to tematu z pewnością nie wyczerpali. Dowiódł to sam Paul McCartney, który miłosną tematykę poruszał w dziesiątkach swoich solowych utworów. Jak wspomniał w niedawno wyemitowanym odcinku swojego podcastu, często dostawał za to od komentatorów. Nieprzypadkowo jednak pisał utwory romantyczne, o uczuciach. Legendarny muzyk uważa, że każdy, kto nie rozumie jego intencji w rzeczywistości sam nigdy naprawdę się nie zakochał.
Żarty z romantycznej natury McCartneya pojawiały się jeszcze w latach 70. - wówczas odpowiedział swoim oponentom utworem "Silly Love Songs" (1976). "Oskarżano mnie o pisanie głupich piosenek o miłości. Mogłem nawet uwierzyć tym opiniom. Uwierzyć w to, że powinienem być trochę bardziej twardy, bardziej nowoczesny, światowy. Ale potem nagle zdałem sobie sprawę, że to właśnie miłość jest tym, czego świat potrzebuje" - przyznał w swoim podcaście "McCartney: A Life in Lyrics".
Kpili z jego "głupiutkich piosenek o miłości". "Życie staje się lepsze"
Artysta uważa, że "miłość" sama w sobie nie jest niczym dziecinnym i głupiutkim, a wręcz przeciwnie często staje się podstawą do działania czy zmian. Czasem jest też czyimś sensem życia. "Myślę, że wiele osób podchodzących do tego w ten sposób, nie miało szczęścia, aby ją poczuć. Miłość to temat bardzo głęboki i znaczący, jest podstawą wielu religii, filozofii. Fakt, że możemy obdarzyć kogoś tym uczuciem, zaangażować się, sprawia, że życie staje się lepsze" - podkreślił.
"Nie będę tym zawstydzony, bo choć można powiedzieć, że to ckliwy temat, w rzeczywistości jest odwrotnie" - dodał stwierdzając jeszcze, że nie ma nic złego we wprowadzaniu choć odrobiny miłości za sprawą muzyki w świecie pełnym niesprawiedliwości i nienawiści.