Reklama

Kombii: Gdy Grzegorz Skawiński był "królem życia"

Pod koniec września ukazała się książka "Królowie życia" autorstwa Grzegorza Skawińskiego i Waldemara Tkaczyka, filarów grupy Kombii. Nie brak tam historii opowiadających o powstaniu wielkich przebojów zespołu Kombi w latach 80.

Pod koniec września ukazała się książka "Królowie życia" autorstwa Grzegorza Skawińskiego i Waldemara Tkaczyka, filarów grupy Kombii. Nie brak tam historii opowiadających o powstaniu wielkich przebojów zespołu Kombi w latach 80.
Grzegorz Skawiński od 2003 r. jest liderem Kombii /AKPA

Jednym z pierwszych przebojów Kombi był utwór "Hotel twoich snów". Tytułowy hotel - Victoria - był najdroższym i najbardziej eleganckim hotelu w Warszawie lat 70. XX wieku. Zespół zagrał tam koncert promujący.

"Po koncercie było przyjęcie - winko i koreczki serowe, ale przyszło parę znanych osób - Krystyna Prońko, Andrzej Rosiewicz" - wspomina basista Waldemar Tkaczyk. "Ale nocowaliśmy w takich baraczkach w Legionowie" - dodaje ze śmiechem. Potem, gdy przejeżdżali trasą przez Legionowo zawsze mówili: "O, nasz Intercontinental". Baraków już nie ma, a Victoria faktycznie zaprosiła ich parę razy, gdy piosenka stała się hitem.

Reklama

Mniej więcej w tym samym czasie zespół nagrał "pościelówkę", jak się wówczas mówiło, "Przytul mnie, pomóż mi przetrwać noc...". "A wersji tej piosenki były trzy czy cztery" - wspomina Tkaczyk. Dlaczego? "Najpierw nagraliśmy temat, jako utwór instrumentalny" - opowiada muzyk. Potem Marek Dutkiewicz napisał tekst, a całość zaśpiewał Grzegorz Skawiński. Ale to nie koniec: na potrzeby programu tv Studio 2 zespół nagrał wersję z Marylą Rodowicz. Ale to też nie koniec: ówczesny gość programu Joe Dassin wykonał kawałek w duecie z Rodowicz właśnie.

A jak doszło do nakręcenia pierwszych w Polsce, profesjonalnych teledysków Kombi "Nasze randez vous" - kompozycji Tkaczyka właśnie - oraz "Black and White"? Przypadek - twierdzi basista.

"Staliśmy w kolejce po odbiór nagród dla Młodych Twórców Kultury" - włącza się Grzegorz Skawiński - "a przed nami stał Juliusz Machulski. Zapytaliśmy go, czy nie nakręciłby jakiegoś teledysku z nami - zgodził się".

"Wszystko zostało zrobione w ciągu dwóch dni" - zapewnia Tkaczyk. Niewiarygodne, a jednak... Machulski miał jeszcze "pod parą" ekipę, z którą nakręcił właśnie "Seksmisję" i zrobił wideo z marszu. "Zagrał tam Jacek Chmielnik, wspaniały, nieżyjący już aktor" - nie może odżałować Tkaczyk.

"Zagrała też zebra, która przechodzi przez zebrę dla pieszych w ujęciu 10- czy 15-sekundowym" - wspomina Skawiński. Zebrę przywieziono na plan do Łodzi specjalnie z Julinka, kwatery głównej cyrkowców. "Biedne zwierzę" - użala się "Skawa". Ale co tam zebra: skąd w teledysku znalazła się Karolina Wajda? - pytam. "To już sprawa Machulskiego, on angażował aktorów, chociaż Karolina chodziła wówczas chyba do liceum" - opowiada Skawiński.

Jest jeszcze jedna historia związana z tym teledyskiem. "Machulski się uparł, że na planie musi być prawdziwa butelka whisky" - wspomina Skawiński. Dlaczego? "Ponoć kolorowa woda, źle by wyglądała, miało być prawdziwie" - dodaje wokalista. Tak, czy siak, reżyser wyasygnował kilka bonów PKO, za które w Pewex-ie zakupiona została flaszka trunku. I zagrała na planie...

Z kolei w "Naszym randez vous" rolę zakochanego strażaka, podglądającego popisy baletnicy, zagrał inny aktor z "Va banque" Machulskiego - Krzysztof "Nuta" Kiersznowski.

"Słodkiego, miłego życia" śpiewane jest do dziś. Jak się zaczęło? "Graliśmy wtedy koncerty w Berlinie Zachodnim, wróciliśmy z nową energią, strojami i bardzie nowoczesną muzyką" - opowiada Skawiński. Był rok 1984, było szaro, brzydko i ponuro. A Kombi w Opolu zaśpiewało: "Słodkiego, miłego życia, bez głodu, chłodu i picia".

"No, ale tekst pierwotny był 'bez głodu, chłodu i bicia'" - wyjaśnia Skawiński. W Polsce właśnie zawieszono stan wojenny, ale ludzie dobrze pamiętali starcia z ZOMO... "To nie przeszło przez cenzurę, więc Marek Dutkiewicz zmienił na 'picia'" - opowiada wokalista zespołu. "Dostaliśmy nagrodę publiczności, co nas bardzo cieszyło, ale piosenka została wzięta dosłownie; a to przecież była szydera i ironia" - dodaje Skawiński. Cóż, takie czasy były i potrzebne było pocieszenie...

Wysłuchał Zbigniew Krzyżanowski (PAP Life).

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Kombi | Kombii
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama