Reklama

Kim jest babcia Barona? Była znaną aktorką, dziś mieszka w domu opieki

Baron to jeden z najbardziej ulubionych trenerów programów z serii "The Voice". Oglądać go można w "The Voice of Poland" oraz w "The Voice Kids". Muzyk Afromental pochodzi z artystycznej rodziny, jego ojciec jest cenionym jazzmanem a babcia znaną aktorką.

Baron to jeden z najbardziej ulubionych trenerów programów z serii "The Voice". Oglądać go można w "The Voice of Poland" oraz w "The Voice Kids". Muzyk Afromental pochodzi z artystycznej rodziny, jego ojciec jest cenionym jazzmanem a babcia znaną aktorką.
Babcia Barona to obecnie emerytowana aktorka /Artur Zawadzki /Reporter

Aleksander Milwiw-Baron razem z Tomsonem są od wielu sezonów ulubieńcami widzów w "The Voice of Poland"  oraz "The Voice Kids" (są tam trenerami od startu pierwszej edycji, obecnie TVP emituje 6. sezon show).

Baron, który pod koniec 2023 roku skończy 40 lat, pochodzi z bardzo artystycznej rodziny. Jego ojciec - Piotr Baron - to ceniony saksofonista jazzowy. Jego brat Adam grał natomiast gra natomiast w Pink Freud.

Reklama

Adam Milwiw-Baron swego czasu próbował swoich sił z zespołem The Lions w programie "Must Be The Music", talent show Polsatu nie zawojował.

Kim jest babcia Barona z "The Voice of Poland". Mieszka w domu opieki

Babcią znanego z TVP trenera i jurora jest natomiast Marlena Milwiw - aktorka teatralna i filmowa. Grała m.in. w "Wyjściu awaryjnym", "Świecie według Kiepskich" i "Pierwszej miłości". Obecnie 91-letnia kobieta mieszka w domu opieki w Skolimowie.

Dramatyczna walka o życie babci Barona

W wywiadzie z "Super Expressem" 91-latka przyznała, że do domu spokojnej starości trafiła w bardzo złym stanie. Kobieta musiała zrezygnować z aktorstwa, a do samego Skolimowa trafiła nieprzytomna.

"Mój stan zdrowia nie pozwala mi na granie. Kilkadziesiąt lat temu miałam założony rozrusznik. Wymieniali mi baterie, miałam go 20 lat bez problemów. Miałam coś takiego, z czego normalny człowiek nie wychodzi, mianowicie sepsę całego organizmu, która zaczęła się od elektrody rozrusznika tkwiącej w sercu. Nikt nie słyszał, żeby ktokolwiek z tego wyszedł. Dwie prace naukowe są na ten temat napisane. Chorowałam tak, że nie miałam szansy na przeżycie" - wspominała.

"Do Skolimowa zostałam przewieziona prosto ze szpitala. To nie było tak, że podjęłam decyzję o przeprowadzce - zostałam tu przywieziona ze szpitala w stanie kompletnej nieprzytomności. Parę tygodni wracałam do żywych. Decyzję musiał podjąć mój syn, który potwornie to przeżył, ale nie było wyjścia. Długo trwało dochodzenie do siebie. Dobrze się poczułam dopiero wtedy, jak zamieszkałam w Skolimowie" - dodawała.

Kobieta jest zadowolona z tego, gdzie obecnie mieszka.

"Mieszkam tu trzeci rok. Żyje mi się tu jak w puchu. Jest to znakomite miejsce. Park jest piękny, mieszkanie mam jedno z piękniejszych w całym domu. Jest wspaniała opieka, każdemu życzę takiej starości" - podsumowała.

INTERIA.PL/Super Express
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy