Katherine Jackson wróciła do domu i przerwała milczenie
Po 10 dniach Katherine Jackson wróciła do kalifornijskiego domu rodzinnego, w którym mieszkają jej wnuczęta - dzieci zmarłego Michaela Jacksona. Jak 82-letnia Katherine wyjaśniła tak długi brak kontaktu z Paris, Prince Michaelem i Blanketem?
Przypomnijmy - rodzeństwo Króla Popu zawiozło swoją mamę do Arizony i odcięło ją od świata, rzekomo ze względów zdrowotnych. Sytuacja stała się na tyle paranoiczna, że Paris, 14-letnia córka Michaeala, ogłosiła, iż jej babcia zaginęła. Z kolei prawniczka Katherine, Sandra Ribera, powiedziała:
"Mamy powody wierzyć, że pani Jackson jest przetrzymywana wbrew swojej woli".
To wszystko wpisywało się dodatkowo w walkę o pieniądze po zmarłym piosenkarzu. Randy, Jermaine, Janet i Rebbie podważają autentyczność testamentu, w którym Michael przepisał cały swój majątek matce i trójce swoich dzieci. Tito Jackson potwierdził, że jego bracia i siostry spiskują, by dorwać się do pieniędzy.
W środę, 25 lipca, Katherine Jackson wróciła do rodzinnego domu. W rozmowie z ABC News zaprzeczyła, jakoby została wywieziona wbrew woli.
"Krążą pogłoski, że zostałam porwana. Jestem teraz tutaj, żeby powiedzieć wszystkim, iż mam się dobrze, nic mi nie jest. Moje dzieci nigdy by mi czegoś takiego nie zrobiły" - oznajmiła.
Dlaczego nikt oprócz rodzeństwa MJ-a nie miał kontaktu z Katherine?
"Zrezygnowałam na ten czas z telefonu i nie chciałam, żeby ktokolwiek do mnie dzwonił" - stwierdziła nieoczekiwanie pani Jackson.
"Po prostu potrzebowałam krótkich wakacji" - dodała.
Katherine nie bagatelizuje jednak całej sytuacji.
"Jestem zdruzgotana, że w czasie kiedy mnie nie było, moje wnuczęta zostały mi odebrane" - powiedziała, odnosząc się prawdopodobnie do przyznania TJ Jacksonowi (synowi Tito) tymczasowej opieki nad dziećmi Michaela.
Dodajmy, że w domu Jacksonów w Casablancas nie ma obecnie Paris, Prince Michaela i Blanketa, którzy schronili się w innym miejscu po mającej gwałtowny przebieg wizycie rodzeństwa zmarłego wokalisty.