K Bleax: Moje gusta i pomysły ulegają ciągłej zmianie

Wydaje mi się, że płyta będzie zupełnie inna niż wydane single. Moje gusta i pomysły ulegają ciągłej zmianie. Współpracuję też z innymi ludźmi, co będzie miało wpływ na jakość produkcji. Będą one bardziej dopieszczone i po prostu lepsze - opowiada o swoim nadchodzącym debiucie K Bleax. Wokalistka w rozmowie z Interią mówi też o swoim wizerunku, suportowaniu Hurtsów i studiach w Londynie.

K Bleax jest o krok od zrobienia wielkiej kariery w Polsce
K Bleax jest o krok od zrobienia wielkiej kariery w PolsceŁukasz Ziętekmateriały prasowe

"Z przyjemnością będę obserwował dalsze poczynania Polki, przy okazji życząc, by za jakiś czas nie była smaczną przystawką, lecz pełnoprawnym daniem głównym w innych częściach nadwiślańskiego kraju" - pisał nasz współpracownik po koncercie Hurts o K Bleax.

Wokalistka, która w ostatnim czasie zdobywa coraz większą popularność, dała poznać się słuchaczom nie tylko dzięki występowi przed brytyjskim duetem. Dziewczyna suportowała również Tricky'ego oraz pokazała się z dobrej strony na Orange Warsaw Festival w 2015 roku. Na koncie ma dwa klipy "Survival" oraz "Spiritual". Obecnie pracuje nad debiutanckim albumem.

Daniel Kiełbasa, Interia: Jesteś jednym z przykładów polskich artystów, którzy najpierw zostali dostrzeżeni na Zachodzie, a dopiero po chwili zainteresowali polskich fanów. Czy w twoim przypadku taki był plan, czy jednak wyszło to trochę niezamierzenie?

K Bleax: - Nie wiem, czy już zostałam dostrzeżona, ale jeżeli tak, to nie było to zaplanowane. Tak wyszło.

W kontekście twojej osoby pojawiło się pytanie: "Czy Polska jest na nią gotowa?". Myślisz, że polscy fani są już gotowi?

- Myślę, że jak najbardziej tak.

Zrobiło się o tobie głośno dzięki wspólnej trasie koncertowej z Trickym. Jak doszło do waszego spotkania?

- Miałam okazje suportować Tricky'ego na dwóch koncertach w Polsce. Bliżej poznaliśmy się na koncercie w Łodzi. Wręczyłam mu swojego singla, porozmawialiśmy chwilę i tak zaczęła się nasza znajomość.

A czy oprócz trasy pojawiła się może propozycja nagrania wspólnego utworu?

- Tak, pojawiła się, ale był to luźno rzucony temat.

Przez ostatnie miesiące zbierałaś cenne doświadczenie na scenie. W 2015 roku pokazałaś się na Orange Warsaw Festival, natomiast w tym roku byłaś supportem Hurtsów, gdzie zrobiłaś bardzo pozytywne wrażenie. Jak zapamiętałaś obie przygody?

- Obie imprezy wspominam świetnie, ale namiętniej support Hurts. Klimat był dokładnie taki, jaki uwielbiam. Super publiczność i brak problemów technicznych. 

Na scenie starasz się stworzyć przemyślane i hipnotyzujące widowisko. Planujesz pewne rzeczy przed koncertami, czy wychodzi to spontanicznie? - Tak. Pewne rzeczy staram się planować, ale z reguły wychodzi tak, że one tylko nakierowują mnie na spontaniczne zachowania. Nie wiem czy to, co powiedziałam, ma jakikolwiek sens, ale tak właśnie jest! (śmiech)

Skoro jesteśmy przy twoich koncertach, to warto wspomnieć o Spring Breaku. W Blue Note będziesz miała nieco ponad 30 minut na zaprezentowanie swojej twórczości. Czy tak krótki moment wystarczy na przekonanie publiczności pod sceną?

- Nie będzie to mój pierwszy krótki set, więc postaram się pokazać to, co najlepsze. Myślę, że w obecnej chwili trudniej byłoby mi zagrać pełny koncert. Nie chce zdradzać za wiele albumowych "sytuacji".

Do tej pory zaprezentowałaś słuchaczom dwa single, które zapowiadają twój debiut? Możesz zdradzić nam jakieś nowe szczegóły dot. płyty?

- Wydaje mi się, że płyta będzie zupełnie inna niż wydane single. Moje gusta i pomysły ulegają ciągłej zmianie. Współpracuję też z innymi ludźmi, co będzie miało wpływ na jakość produkcji. Będą one bardziej dopieszczone i po prostu lepsze.

Na pewno pomocne przy tworzeniu nowej płyty jest wykształcenie muzyczne. Studiowałaś na Uniwersytecie Zachodniego Londynu w kolegium muzycznym. Mogłabyś opowiedzieć pokrótce, jak wyglądała twoja nauka?

- Wydaje mi się, że funkcjonuje to tak samo jak w Polsce, aczkolwiek studiowałam tylko w Londynie, więc nie powinnam się wypowiadać. Najbardziej podobało mi się to, że mieliśmy okazje poznać różnych kompozytorów filmowych i porozmawiać z nimi o tym, skąd czerpią inspiracje lub o początkach ich kariery muzycznej. Oprócz tego oczywiście zajmowaliśmy się m.in. aranżacją utworów. Aczkolwiek jest to zupełnie nie moja bajka.

W twojej dotychczasowej twórczości dużą wagę przykładasz nie tylko do dźwięku, ale również do obrazu. Stąd też dwa dopracowane teledyski. Ile trwała produkcja każdego z nich?

- Praca nad pierwszym teledyskiem trwała zdecydowanie krócej niż praca nad "So Spiritual". Z drugim teledyskiem były pewne komplikacje, ale na szczęście ujrzał światło dzienne. Jestem osobą, która skupia się na detalach, często niewidocznych dla innych ludzi. Staram się dopieścić każdy najmniejszy element danego projektu, stąd też czasami niektóre rzeczy trwają dłużej niż inne. 

Odniosłem wrażenie, że nieco prowokujesz widza szczyptą erotyzmu w swoich klipach, jednak nie robisz w tego sposób nachalny. Czuć w nich również klimat brytyjskiej muzyki podziemia. Taki też był zamysł?

- Ciężko byłoby wyrzucić brytyjski klimat z mojej muzyki. Między innymi na takiej muzyce się wychowałam.

Według mnie klipy wpisują się w twój wizerunek, który jest nieco mroczny, ale i zmysłowy. Wiedziałaś od początku, jaki masz plan na siebie?

- W sumie to chyba dopiero teraz zaczyna tworzyć mi się wizja i pomysł na "siebie". Potrzebowałam trochę czasu, żeby dojrzeć i dokładnie zrozumieć dokąd zmierzam. Absolutnie nie uważam, żeby mój wizerunek był mroczny. Garściami czerpie inspiracje z popkultury, która jest bardzo barwna, ale o tym będziecie mogli przekonać się troszkę później.

W zamierzchłej przeszłości pojawiłaś się w dwóch programach talent show, myślisz, że gdybyś osiągnęła tam sukces, twój wizerunek i twoja muzyka wyglądałaby podobnie jak teraz?

- Nie mam pojęcia. Myślę, że w obu przypadkach byłabym szczęśliwa.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas