Reklama

Jon Bon Jovi opowiedział o swoich zmaganiach z depresją

Rockman znany z energetycznych hitów: "It's My Life", "Livin' on a Prayer", "Born To Be My Baby" czy "Blaze of Glory" przyznał, że miał w życiu kilka poważnych epizodów depresyjnych. Teraz radzi sobie z tą chorobą lepiej, niż kiedyś, bo się nie poddał.

Rockman znany z energetycznych hitów: "It's My Life", "Livin' on a Prayer", "Born To Be My Baby" czy "Blaze of Glory" przyznał, że miał w życiu kilka poważnych epizodów depresyjnych. Teraz radzi sobie z tą chorobą lepiej, niż kiedyś, bo się nie poddał.
Jon Bon Jovi zdobył się na szczere wyznanie /Christopher Polk /Getty Images

"Dawniej nie wierzyłem, że uda mi się przedrzeć przez mrok" - powiedział 58-letni muzyk (sprawdź!) w wywiadzie dla brytyjskiego magazynu "The Big Issue". 

"Kiedy cię to dopadnie, nie wierzysz nikomu, kto ci mówi, że przez to przejdziesz" - dodał. "Ale gdy ci się uda, możesz spojrzeć na swoje blizny. Z dystansu. A potem możesz powiedzieć: 'OK, przeszedłem przez to. I przyznaję, że było warto'" - tłumaczył Jon Bon Jovi.

Reklama

Artysta przyznał, że depresja powracała, ale każdą udaną walkę o powrót do życia traktował jako ważne zwycięstwo. "Chciałbym, żeby to wszystko było ładne, ale może gdyby wszystko było ładne i proste, nie zdobyłbym tej mądrości ani tak głębokiego uznania dla tego, kim i czym jestem dzisiaj" - mówił.

Zwrócił też uwagę na wsparcie, jakiego w młodości udzielili mu rodzice. Zauważył, że dla nich też nie było to łatwe. "Na pierwszym pokazie talentów rodzice przyszli zobaczyć, jak gram. Byłem tak okropny, że z zażenowania chcieli wczołgać się pod siedzenia" - powiedział. 

"Ale widzieli moją pasję i moje zaangażowanie... Zawsze mnie wspierali, co z perspektywy czasu wydaje mi się niesamowite. Mieli tylko jeden wymóg. Mogłem wrócić do domu o pierwszej lub drugiej w nocy, ale musiałem być w szkole przed ósmą" - wspominał muzyk.

Założony przez niego zespół Bon Jovi na początku października tego roku wydał swój 15. album studyjny, zatytułowany "2020". W wywiadzie dla agencji Associated Press artysta stwierdził, że komponując utwory myślał o dzieciakach, które urodziły się po 11 września (2001 roku, dzień zamachów w USA - przyp. red) i ukończyły szkołę w czasie pandemii. 

"Będą innowatorami, twórcami, tymi, którzy posprzątają bałagan, zostawiony przez staruszków, takich jak ja. I myślę, że będą tymi, których nie będzie obchodzić kolor skóry ani orientacja seksualna" - dodał.

PAP/INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Jon Bon Jovi | Bon Jovi | depresja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy