Jego śmierć była szokiem. Tak wyglądały ostatnie chwile Aviciiego
Avicii w wieku zaledwie 19 lat swoją muzyką rozruszał dyskoteki na całym świecie. Szybko jednak popadł w problemy, które doprowadziły do jego śmierci. Teraz wyszły na jaw nowe informacje na temat ostatnich chwil DJ-a.
Szwedzki DJ Avicii (naprawdę Tim Bergling), zmarł w 2018 roku w Omanie w wieku zaledwie 28 lat. Ciało DJ-a zostało znalezione w posiadłości należącej do krewnego sułtana Omanu. W swoim oświadczeniu opublikowanym przez "Variety" rodzina Szweda jako przyczynę śmierci podała samobójstwo.
"Nie dawał już rady. Chciał znaleźć spokój" - piszą jego bliscy. "Zmagał się z myślami o sensie, życiu, szczęściu" - wspomina rodzina Berglinga. I opisali: ""Nasz ukochany Tim był poszukiwaczem, delikatną artystyczną duszą, szukającą odpowiedzi na pytania egzystencjalne. Był przesadnym perfekcjonistą, który podróżował i ciężko pracował w tempie, które doprowadziło do skrajnego stresu. Kiedy przestał koncertować, chciał znaleźć równowagę w życiu, aby być szczęśliwym i móc robić to, co kochał najbardziej - muzykę.
Naprawdę zmagał się z myślami o sensie, życiu, szczęściu. Nie mógł już sobie poradzić. Chciał znaleźć spokój. Tim nie był stworzony do tej biznesowej machiny, w której się znalazł. Był wrażliwym facetem, który kochał swoich fanów, ale unikał światła reflektorów".
Avicii w 2016 r. postanowił wycofać się z branży i zrezygnować z występów na żywo. Wszystko przez problemy zdrowotne związane z nadużywaniem alkoholu. U Berglinga zdiagnozowano ostre zapalenie trzustki. DJ musiał przejść również operację usunięcia woreczka żółciowego. Wcześniej dwukrotnie trafiał na odwyk. Avicii przyznawał także, że nie radził sobie ze stresem, który wpływał na niego destrukcyjnie.
Avicii (1989 - 2018)
W październiku 2017 r. premierę miał dokumentalny film "Avicii: True Stories" w reżyserii Levana Tsikurishviliego. 31 marca film trafił do szerokiej dystrybucji za pośrednictwem Netflixa. Po śmierci DJ-a media przypomniały zdania wypowiadane przez Aviciiego w dokumencie. DJ przez cały czas trwania swojej kariery odczuwał presję ze strony swojego menedżmentu.
"Mówiłem im, iż nie będę już w stanie występować. Powtarzałem kilkukrotnie, że jeśli nie przestanę, to w końcu umrę. Kiedy podjąłem decyzję o zakończeniu koncertowej kariery, oczekiwałem zupełnie innej reakcji. Liczyłem na wsparcie, biorąc pod uwagę wszystko, przez co wcześniej przeszedłem. Byłem niezwykle szczery z każdym, z kim współpracowałem. Wszyscy mnie znali. Wiedzieli, że występowałem, mimo napadów lęku. Nie spodziewałem się jednak, że ludzie będą próbowali wywierać na mnie presję, abym grał kolejne koncerty" - mówił Avicii.
W styczniu 2022 roku ukaże się książka "Tim - The Official Biography of Avicii". Måns Mosesson, autor pozycji, porozmawiał m.in. z rodzicami i przyjaciółmi DJ-a, odnalazł także dzienniki, które muzyk pisał w szpitalach i ośrodkach uzależnień. Z zapisków wynika, że okresy leczenia i odwyków traktował jak odpoczynek, ponieważ wtedy opuszczały go lęk i stres. "To były moje prawdziwe wakacje, jakkolwiek depresyjnie by to nie brzmiało" - pisał.
W książce można przeczytać również, że Avicii pod koniec życia szukał rozwiązania w dalekowschodnich praktykach duchowych. Wierzył, że w momencie kiedy osiągnie "kosmiczną świadomość", uda mu się pokonać wewnętrzne demony. Guru, który był jego przewodnikiem, gwarantował rezultaty po 5-8 latach. Młody DJ nie mógł tyle czekać, więc zamiast medytować po 20 minut dziennie, robił to godzinami. Jak relacjonuje jeden ze świadków, który widział wtedy Aviciiego, dzień przed śmiercią 28-latek płakał, nic nie mówił i nie jadł. Odebrał sobie życie 20 kwietnia 2018 roku.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jeśli potrzebujesz pomocy, porozmawiaj otwarcie o problemach z osobą, której ufasz, zadzwoń 116 123 lub 116 111 lub wejdź na stronę www.pokonackryzys.pl.