Janusz "Yanina" Iwański: Z potrzeby chwili
Janusz "Yanina" Iwański współpracował z Tomaszem Stańką, Zbigniewem Preisnerem i Stanisławem Soyką. Przy jego udziale powstało już ponad 30 płyt. Ostatnia, nagrana w 2001 r. z muzykami tworzącymi grupę Yanina & Kapela, "Searchers for Something", to porcja solidnego, nowoczesnego jazzu. Dużo mniej znane jest natomiast poetyckie oblicze artysty.
"To było tak. Od dzieciństwa, od czasów kiedy zacząłem grać, udawałem w warstwie tekstowej piosenki anglojęzyczne. Potem z tego powstawały proste piosenki ubierane w polskie słowa. Tak zaistniała potrzeba świadomego pisania tekstów" - tłumaczy Yanina w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej".
"Potem przerodziło się to w spontaniczne tworzenie tekstów, wierszy, nie wiem, jak to właściwie nazwać. Zapisuję to, co mi przychodzi do głowy, choć ostatnio znacznie mniej mi się w niej kołacze. Te teksty pojawiają się z znienacka, potem często stają się piosenkami. Też znienacka" - mówi gitarzysta.
Bardzo ważnym jest, żeby utwory powstawały spontanicznie, tak jak to było z największym chyba "hitem" Janusza Iwańskiego, czyli z piosenką "Wielkie podzielenie".
"Były dwie piosenki, które grywałem sobie na próbach akustycznych podczas tras ze Stasiem [Soyką]. Wpadły Soyce w ucho i nagraliśmy te kawałki. Płoniemy. Płoniemy otwiera album Radical, a późniejszy przebój, czyli Wielkie podzielenie, wypadł z rozpiski płyty" - opowiada muzyk.
"Obie te piosenki powstały spontanicznie. Był wieczór, byłem sam w domu, napisałem dwa teksty, włączyłem magnetofon, zaśpiewałem melodię. Nagrywałem szybką tzw. demówkę. Nie zdawałem sobie sprawy, że będą miały kiedyś publiczne życie o tak silnym oddziaływaniu. Do dzisiaj na koncertach ludzie przychodzą do mnie i o tych piosenkach rozmawiamy. Myślę, że ważne jest, że powstały z potrzeby chwili, a nie na zamówienie" - dodaje Yanina.