Janusz Panasewicz rzucił alkohol. "Zdecydowałem się na radykalne posunięcie"
W rozmowie z NaTemat Janusz Panasewicz ujawnił, że został całkowitym abstynentem. Wokalista wyznał, że ma to związek z wpływem alkoholu na jego formę.
Janusz Panasewicz na polskiej scenie obecny jest od prawie 40 lat. To niekwestionowana legenda, głos, którego słuchają kolejne pokolenia.
Lider Lady Pank (sprawdź!) wielu osobom kojarzy się nieodzownie z rock'n’'ollowym trybem życia.
"To były hipisowskie, wariackie czasy" - mówił w rozmowie z gazetą "To i Owo". "Ten zespół nigdy pokorny nie był i nie będzie, ale zadym nie robimy, bo już nam się nie chce. Swoje zrobiliśmy. Czekamy na godnych następców" - dodawał.
Sopot Top of the Top Festival: 35 lat Lady Pank i hołd dla Kory
Po przerwie pandemicznej Lady Pank ponownie ruszyli w trasę. Zagrali koncerty m.in. w Ostródzie, Ustroniu i Kołobrzegu. O powrocie Janusz Panasewicz porozmawiał z dziennikarzem NaTemat. W pewnym momencie rozmowa zeszła na alkohol.
Panasewicz zdradził, że całkowicie rzucił używkę.
"Jakiś czas temu poczułem, że alkohol wywołuje jakieś problemy z kondycją, śpiewaniem... Tak więc zdecydowałem się na radykalne posunięcie - zostałem stuprocentowym abstynentem. Czuję się z tym naprawdę świetnie, okazało się, że jednak można tak żyć. No i grać naprawdę dobrą muzykę, bez zadyszki" - stwierdził.
Wokalista przyznał też, że nigdy nie posiadał tajemnego sposobu na radzenie sobie z kacem poza snem. Dodał też, że również teraz regeneracja organizmu jest dla niego kluczowa.
"Po koncercie uciekam do pokoju hotelowego, coś tam jeszcze obejrzę albo przeczytam, po czym zasypiam. Przecież to najwspanialsza z metod regeneracji i umysłu, i ciała, włączając w to struny głosowe" - dodał.
W najbliższych tygodniach Lady Pank zagrają m.in. w Sopocie, Płocku i Opolu.