Jak w Polsce zaczął się punk rock? "Chaos, bunt, indywidualizm"
Oprac.: Michał Boroń
"Zanim wykrystalizowało się coś w rodzaju punk rocka, przez kilka lat trwał okres wyłaniania się tego wszystkiego z chaosu, buntu i indywidualizmu" - opowiada Tomek Lipiński, współzałożyciel i lider zespołów Tilt i Brygada Kryzys. "Punkowcy byli mocno tępieni, zarówno przez władze, jak i społeczeństwo. Wyglądaliśmy inaczej, myśleliśmy inaczej" - dodaje Darek Dusza, gitarzysta Śmierci Klinicznej.
Punk rock jako zjawisko artystyczne i społeczne funkcjonuje od ok. 50 lat. Pierwsze zespoły nazywane punkowymi pojawiły się w Stanach Zjednoczonych na początku lat 70. W Europie ten nurt zdobył ogromną popularność za sprawą brytyjskiej grupy Sex Pistols. Grali tylko niecałe dwa i pół roku (1975 - 1978), nagrali tylko jedną płytę, ale stali się wzorcem muzycznym i stylistycznym punk rocka, filarem podtrzymującym tę historię do dziś. Po nich powstało wiele wybitnych zespołów, ale żaden nie dorównał legendzie Sex Pistols.
Pierwszy koncert punkowego zespołu z Zachodu odbył się w Polsce w kwietniu 1978 r., w warszawskim klubie studenckim Riviera-Remont. Zagrała wówczas brytyjska grupa The Raincoats. Zmarły w 2018 r. Robert Brylewski, założyciel zespołu Kryzys, w jednym z wywiadów, powiedział: "Ten zespół mnie powalił, bo pokazał jak zrobić prawdziwy czad nie umiejąc prawie grać".
Początki polskiego punk rocka to czas poszukiwań, eksperymentowania, często podążania w ślepe uliczki. Jest to jednak okres bardzo ważny, gdyż krystalizował się on w specyficznej formie tworzenia czegoś własnego, a nie bezkrytycznego naśladownictwa trendów z Zachodu. Tworzący się u nas w drugiej połowie lat 70. punk rock był konglomeratem różnych stylów muzycznych - reggae, ska, hard rocka, jazz rocka i kilku innych. Pionierzy tego nurtu w Polsce uważali to za siłę tego zjawiska artystycznego.
Także Tomek Lipiński, współzałożyciel zespołów Tilt i Brygada Kryzys (tam spotkał się z Brylewskim), dostrzegał w punk rocku możliwości, jakie otwierał. "Szczególnie pociągające w tym zjawisku było to, że było ono nieokreślone. Było to coś w rodzaju otwarcia i gotowości podążenia nowymi drogami. W szerokim spektrum rozumienia tego zjawiska, jako sztuki - muzyki, ubioru, poezji, wzornictwa, tekstów piosenek. Był to bardziej nurt kulturowy niż tylko styl muzyczny. Zanim wykrystalizowało się coś w rodzaju punk rocka, jako dość precyzyjnie zdefiniowanego nurtu w muzyce, ubiorze czy postawach, przez kilka lat trwał okres wyłaniania się tego wszystkiego z chaosu".
Tomek Lipiński o początkach punk rocka. "Siła i przekaz"
Jego zdaniem punk rock związany był z konkretną sytuacją historyczną i ekonomiczną na świecie. "Dawni buntownicy i kreatorzy w świecie muzycznym z końca lat 60. stawali się establishmentem, a obok zaczęło dorastać kolejne pokolenie. Nałożyła się na to sytuacja ekonomiczna na świecie, głównie kryzys paliwowy, dotkliwy po obu stronach geopolitycznej Żelaznej Kurtyny. To spowodowało powrót do prostoty i bezpośredniej komunikatywności, powrót do mówienia o sprawach społecznych. Na początku było to szalenie różnorodne i ta nowa stylistyka się dopiero krystalizowała. Ta różnorodność była bardzo kusząca - możliwość wejścia w to ze swoją propozycją, nawet jeżeli ta propozycja była technicznie niedoskonała, ale miała siłę i niosła przekaz. Pierwsze nagrania punkowe, które usłyszałem, pochodziły ze składankowej płyt, nagranej w londyńskim klubie Roxy. To była pierwsza mekka londyńskich zespołów, o których zaczęto mówić, że to są grupy punkowe. Te pierwsze zespoły, które dziś nazywamy punkowymi, często same nie widziały, że są punkowe. To określenie pojawiło się później".
"To była dla nas okazja - nie mając nawet specjalnych umiejętności muzycznych, można było założyć zespół. Ludzie wychodzili na scenę i okazywało się, że to, co mają do powiedzenia, w tej konkretnej sytuacji pokoleniowo - polityczno - gospodarczej, wywołuje silny rezonans. Ta fala zainicjowana na początku punk rocka, moim zdaniem działa do dziś w różnych formach. Najbardziej powszechna jest chyba moda, czyli dla przykładu skórzane kurtki czy podarte jeansy, które są dziś elementem globalnej mody. Nawet eleganckie panie w takich chodzą. Nikogo to nie dziwi, tak ja wtedy, kiedy to ludzi szokowało. Innym przykładem jest realizacja punkowej idei 'Do it yourself' (zrób to sam - PAP), czyli tworzenia, promowania i sprzedawania swojej sztuki własnym sumptem, bez wchodzenia głęboko w struktury biznesowo-korporacyjne. Eksplozja technologiczna, która nastąpiła po punkowej burzy, sprawiła, że jest to obecnie powszechnie realizowane. Produkcja i promocja muzyki, dzięki internetowi, stała się dostępna dla każdego twórcy" - mówił Lipiński.
Jego zdaniem trudno stwierdzić, kto jako pierwszy w Polsce grał muzykę punkową. Przypomniał, że na początku były dwa zespoły - gdański Deadlock i warszawski The Boors, czyli późniejszy Kryzys, założony przez licealistę Roberta Brylewskiego. W latach 1978 - 1979 zaczęły powstawać kolejne zespoły, np. Tilt czy Poland, zespół Kazika Staszewskiego, który później ewoluował w Kult.
"Wszystkie liczące się zespoły pojawiły się w latem 1980 roku na I Ogólnopolskim Przeglądzie Zespołów Rockowych 'Nowej Fali' w Kołobrzegu. To był dziwny festiwal, młodzi ludzie, stanowiący publiczność, przeważnie nie mieli pieniędzy na bilety więc większość z nich stała za ogrodzeniem słuchając kolejnych występów. W Kołobrzegu pojawiły się między innymi zespoły: KSU, Atak, Paelot z Wrocławia. Z Tiltem zacząłem grać w 1979 roku. Nie mieliśmy tzw. 'weryfikacji' ministerialnych, co było niezbędne, aby otrzymywać bardziej stosowne honoraria. Funkcjonowaliśmy na statusie amatorów" - wspominał Lipiński.
Jego zdaniem ważnym czynnikiem zmian w historii punk rocka w Polsce był rok 1980, zaś momentem cezury w tej historii był 13 grudnia 1981 roku, gdy ogłoszono stan wojenny. "Rozwój punk rocka po roku 1982 była to zupełnie inna stylistyka, z którą czułem coraz mniejsze związki. Mnie pociągało to, co było na początku - poszukiwanie w sztuce, wyprawa w nieznane, to co stanowiło kwintesencję twórczości. W tym działaniu oczywiście popełnia się błędy, czasami się błądzi, innym razem odnosi sukcesy, ale bez tych elementów sztuka staje się wyrobnictwem. Im bardziej sztuka wybiega w nieznane i penetruje nowe obszary, tym silniej później oddziałuje na odbiorcę" - podsumował Tomek Lipiński.
Punk rock z prowincji
Na przełomie lat 70. i 80. zespoły punkowe zaczęły powstawać w całej Polsce, najmocniej uaktywniło się to w Warszawie, Wrocławiu, Trójmieście i na Górnym Śląsku. Grupy powstawały też w małych prowincjonalnych miastach, czego najlepszym przykładem było KSU z Ustrzyk Dolnych, kapela zorganizowana w 1977 r. Z powodu braku kanałów komunikacji zespoły nie wiedziały o swoim istnieniu, gdy się spotykały na pierwszych festiwalach (np. Kołobrzeg, Jarocin) odkrywały, że w odległych częściach kraju tak samo rozumiały to, co niósł punk i w podobny sposób urzeczywistniali to w muzyce.
Dariusz Dusza, gitarzysta i współzałożyciel zespołu Śmierć Kliniczna, mieszkał na Śląsku i doskonale pamięta swój pierwszy kontakt z punk rockiem.
"Kolega dostał w paczce, od rodziny z Niemiec, kolorowe czasopismo dla młodzieży, nie pamiętam już tytułu, być może 'Bravo'. Tam po raz pierwszy przeczytałem duży artykuł o Sex Pistols. Był to rok 1976 lub początek 1977. Niedługo później usłyszałem ich z nagrania na kasecie. We wrześniu 1981 roku założyliśmy zespół Śmierć Kliniczna. Byliśmy grupą z tej samej fali, co SS20 czyli obecny Dezerter, Rejestracja, Kontrola W, Bikini, Corpus X, WC, ale muzycznie bardziej nawiązywaliśmy do początków punk rocka, łącząc nasze granie z reggae i ska. Cały czas szukaliśmy nowych dźwięków i nowej formy ekspresji, ale nie zakładaliśmy, że będziemy grali punk rocka. Poszukiwaliśmy stylu, który będzie nam najbardziej pasował. Wszystko powoli samo ewoluowało w kierunku punk rocka".
"Podobało nam się w nim 'brudne', niepokorne i zbuntowane granie, będące zupełną opozycją tego, co wtedy oficjalnie grano, czyli poprawnej propagandowo 'muzyki młodej generacji'. Nagle okazało się, że zadziorna muzyka punk rockowa z buntowniczymi tekstami, była w stanie oddać to, co w nas tkwiło. Punkowcy byli mocno tępieni, zarówno przez władze, jak i społeczeństwo. Wyglądaliśmy inaczej, myśleliśmy inaczej. Z piwnicy, w której odbywały się próby, do mojego domu było około dwóch kilometrów. Na tym odcinku mój rekord to 18 kontroli przez milicję. Pospolici żule też byli wrogo nastawieni do każdego, kto wyglądał na punka" - wspominał.
"Przeciwko punkowcom byli wówczas wszyscy"
"Faktem było, że przeciwko punkowcom byli wówczas wszyscy - osiedlowi chuligani, robotnicy, przeciętni obywatele, kościół, władze, milicja. Był to ruch nie mający sprzymierzeńców. Jednym z powodów takiego stanu był styl ubierania się punków - skórzane kurtki, podarte spodnie, kolorowe włosy, wiele kolczyków w różnych częściach ciała. To było wówczas nie do zaakceptowania. Paradoksem jest jednak fakt, że to co wówczas było buntem, dziś stało się głównym nutem skomercjalizowanej kultury - skórzane kurtki, spodnie z dziurami czy estetyka kolczyków w różnych częściach ciała. Punk rock był buntem, który w wielu ludziach zapoczątkował krytyczny stosunek do świata i otaczającej ich rzeczywistości. To było najlepiej widoczne w naszych tekstach. Był to typowy bunt przeciwko dorosłym, do którego dochodził sprzeciw przeciwko komunistycznej władzy. Trzeba jednak zdać sobie sprawę, że punk nie był nigdy typową opozycją polityczną. My protestowaliśmy przeciwko rzeczywistości, a że akurat ta rzeczywistość była kreowana przez partię, więc też nam przeszkadzała. Podejrzewam, że gdyby wtedy był inny ustrój punk też był protestował" - podsumował Dariusz Dusza, obecnie stojący na czele własnej grupy Darek Dusza i Demony. Gitarzysta po latach powrócił też do zespołu Shakin' Dudi.
Historia punk rocka w Polsce po 1982 r. to wyraźnie inna stylistyka i dynamika niż na samym początku, ale bez "poszukującego" początku nie byłoby kolejnych dokonań i nowych form.
Tomasz Szczerbicki (PAP)