Jak nastoletnia Florence z życia korzystała
Tylko na stronach INTERIA.PL możecie przeczytać fragment biografii Florence Welch, brytyjskiej wokalistki stojącej za projektem Florence And The Machine. 26-latka będzie największą gwiazdą zbliżającego się festiwalu Coke Live w Krakowie.
Biografia artystki zatytułowana "Florence + The Machine. Głos wszechmogący" autorstwa Zoe Howe ukaże się w sierpniu nakładem wydawnictwa In Rock. Zapraszamy do lektury wybranego przez nas fragmentu książki, opisującego burzliwy okres dojrzewania młodej Florence.
-----
Podczas gdy inni rodzice byli zaabsorbowani wyznaczaniem granic, rodzice Florence wręcz przeciwnie - pozwalali, by ich dzieci żyły pełnią życia już od najmłodszych lat. Większość rodziców porażał styl życia, jaki wiodła rodzina Welchów, ale Florence często wspomina "chaotyczne życie rodzinne", dzięki któremu mogła "uwolnić się spod kontroli" i poszaleć bez żadnego nadzoru.
Zanim skończyła 14 lat, zaczęła imprezować i pić, pozbyła się zahamowań, a młodzieńcze skrępowanie przepędziła na cztery wiatry. Nieśmiała Florence ustąpiła miejsca tej szalonej, żywiołowej, która, owszem, eksperymentowała z alkoholem już w młodym wieku i rzekomo próbowała ecstasy, gdy miała 16 lat, ale jednak upiera się, że "nigdy nic mocniejszego nie brała" i generalnie stara się trzymać od narkotyków z daleka.
Jednak zdarzyło jej się biegać nago po przyjemnie burżujskich ulicach Camberwell. Innym razem wspięła się, pijana, na dach pubu w poplamionym kostiumie Kapitana Ameryki. Raczej jej się nie nudziło...
"Miałam niespożytą energię" - przyznaje. "Chodziłam na odjechane imprezy, poznawałam dziwnych, inspirujących ludzi i robiłam zwariowane rzeczy, takie jak bieganie nago po pokrytych liśćmi polach Kornwalii".
Zobacz Florence w teledysku "No Light No Light":
Kolejna kostiumowa impreza, o której wspomina Florence, odbyła się na terenie starego szpitala. Florence przebrała się za bohaterkę singla Beatlesów - samotną Eleanor Rigby. Całość dopełniał słoik, do którego Florence wsadziła zmiętą kserokopię swojego portretu. A czego się spodziewaliście?
W weekendy młodzież czerpała na maksa z wolnej chaty w Camberwell. Ich imprezy przeszły do historii, ale zawsze dbali o to, aby do powrotu mamy i ojczyma nie było śladu po szaleństwach poprzedniej nocy. Kiedy rodzice wracali do domu, ogromne przedsięwzięcie pod tytułem "sprzątanie" było zawsze ukończone, a dzieci jak niewiniątka siedziały przed telewizorem.
"Pamiętam, jak udawałam mopa, czyszcząc podłogi ręcznikami za pomocą rąk i nóg" - mówi.
"Rano okazywało się zawsze, że ktoś śpi w ogrodzie, po pięć osób w każdej sypialni, a ktoś inny leży pod lodówką. Trzeba było wyganiać ludzi i zaczynało się heroiczne sprzątanie".
Ale imprezy odbywały się nie tylko w domu - nie zawsze dało radę wszystkich zmieścić. Florence i jej nowi znajomi z pobliskiej szkoły plastycznej, gdzie później sama się uczyła, mogli balować wszędzie: w pustych garażach Texaco, sklepach, zamkniętych fabrykach i magazynach. Było tam zawsze mnóstwo alkoholu, podobnie myślących ekscentryków i improwizowanych setów lokalnych zespołów, do których Florence spontanicznie podśpiewywała.
Jednak pewnej nocy coś jej strzeliło do głowy. Była wtedy w jakimś opuszczonym magazynie w dzielnicy Peckham. Owinęła się w złoto-zieloną połyskującą firanę i ktoś woził ją w samochodzie zabawce aż do świtu.
To właśnie na tych imprezach Florence dostawała świeżą porcję muzycznych bodźców. Nagle z zaprzysiężonego dziecka grunge'u z nutką popu stała się fanką Kate Bush, Davida Bowiego, Talking Heads, Joy Division i Northern Soul. Androgeniczność Bowiego, eteryczna natura Bush, odważny fatalizm Joy Division, rytmy Northern Soul, zespoły takie jak Martha Reeves & The Vandellas...
"Zamęczałyśmy DJ-a na imprezach, prosząc, żeby zagrał Joy Division i Marthe Reeves. Kiedyś moja koleżanka była tak pijana, że podeszła do niego i powiedziała: 'O Boże, czy możesz puścić Joy Division?'. A on na to: 'Yyy, właśnie leci'.
To było zderzenie dwóch czarodziejskich światów: nowej i starej muzyki, a Florence była w swoim żywiole. Oczywiście dla niektórych to właśnie ona była inspiracją. Chociażby wtedy, gdy na koniec imprezy dzieliła się swoją kolekcją osobliwych płyt.
"Jest taka jedna [płyta w mojej kolekcji], która nazywa się 'Trains And Troubles' i odtwarza dźwięki pociągów, które buczą na ciebie" - mówi. "Upijaliśmy się i potem o czwartej nad ranem wracaliśmy do domu, wyłączaliśmy światła, siadaliśmy u mnie w pokoju na podłodze i słuchaliśmy: 'To jest dźwięk pociągu b52, który ma problem z silnikiem', i ten pociąg był coraz bliżej i bliżej, a my leżeliśmy na tej podłodze. 'Aaaaaa!'".
Zobacz teledysk do przeboju "Dog Days Are Over":
Inną dziwaczną płytą, która należała do ulubionych, Florence był poradnik Joan Collins "Guide To Life And Health":
"Włączasz i słyszysz tylko Joan Collins, gdy mówi coś w stylu: 'Rozstępy są ohydne!', 'Kiedy byłam w ciąży, lubiłam jeść dwa jajka dziennie!'...
Na undergroundowej imprezie w Camberwell Florence poznała swoją pierwszą prawdziwą miłość. Zaczęły nią targać gwałtowne emocje i wpadała w gorączkowe obsesje. Nazywał się Matt Alchin. Miał potargane włosy, niebieskie oczy i dla Florence był totalnie olśniewającym gitarzystą prężnego punkowego zespołu Ludes, który często grał w okolicy.
Dzięki Mattowi doświadczyła wielu rzeczy, między innymi dowiedziała się, jak to jest podróżować z rockandrollowym cyrkiem objazdowym. "Wysadzali mnie ze swojego busu pod szkołą. To było takie podniecające! Ta mieszanka pierwszej miłości, pierwszego upicia się... To było coś w rodzaju: 'Tam jest życie poza szkołą!'".
O tej płomiennej miłości przypomina blizna na prawej stopie Florence. Była tak podniecona, gdy do niej pierwszy raz zadzwonił, że przeskakując przez łóżko, wylądowała na desce podłogowej i wbiła sobie drzazgę w bosą stopę.
-----