Impact Festival 2014 (dzień drugi): Relacja z koncertu Aerosmith w Atlas Arenie w Łodzi

Tego czwartkowego wieczoru szybko nie zapomni pewna fanka Aerosmith, wyciągnięta przez Stevena Tylera spod sceny. Wokalista razem z nią zatańczył, a na koniec dał jej buziaka w usta!

Steven Tyler (Aerosmith) w Atlas Arenie w Łodzi
Steven Tyler (Aerosmith) w Atlas Arenie w Łodzifot. Bartosz Nowicki

Koncert Aerosmith kończył drugi dzień i całą trzecią edycję Impact Festival w Łodzi. Tym razem Atlas Arena nie była aż tak szczelnie wypełniona, jak dzień wcześniej na Black Sabbath, ale nie można narzekać na frekwencję.

Zanim doszło do występu głównej gwiazdy wieczoru fani mieli okazję zobaczyć występy na scenie B przed Atlas Areną. Pomysł może słuszny (więcej zespołów, dłuższy dzień festiwalowy), ale efekt jednak nie powalił. Występy grup Hajva (zwycięzca Antyfestu - Srebrna Kosa), Alegorya i hardrockowych młodziaków z The Treatment oklaskiwało w porywach kilka setek ludzi - mocno przygrzewające słońce skutecznie wyganiało w kierunku parasoli przy stoiskach z jedzeniem i piwem.

W samej Atlas Arenie poza główną gwiazdą zaprezentowali się także Walking Papers i Alter Bridge. Ten pierwszy zespół przez niektórych nazywany jest supergrupą, bo w jej składzie znajdują się muzycy znani z innych formacji: Jeff Angell (wokal, gitara) i Benjamin Anderson (klawisze, wokal wspierający) z The Missionary Position, były perkusista m.in. Screaming Trees, Mad Season i Skin Yard Barrett Martin oraz najbardziej znany w tym gronie basista Duff McKagan (Velvet Revolver, niegdyś Guns N'Roses). To właśnie Duff wzbudzał najgorętsze reakcje, a pod sceną można było znaleźć sporo osób w koszulkach Guns N'Roses. Jeff Angell szczególnie w łagodniejszych fragmentach pokazał, że ma całkiem niezły głos, ale Walking Papers rock'n'rolla nie zbawi.

Znacznie lepszą pozycję na rockowej scenie ma Alter Bridge, który samodzielnie spokojnie zapełnia spore kluby, a w tym roku zagrał już m.in. na festiwalach Rock am Ring/Rock im Park czy Sweden Rock. Pamiętajmy, że ten kwartet tworzą trzej muzycy Creed plus śpiewający gitarzysta Myles Kennedy, niegdyś brany pod uwagę jako następca Roberta Planta w Led Zeppelin, obecnie wspierający wokalnie Slasha. Czasem (szczególnie na początku) głos Mylesa nieco ginął pod ścianą dźwięku gitar, ale możliwości to on ma ogromne. Wystarczyło, że Kennedy siadł do gitary akustycznej w zagranym na koniec "Watch Over You"...

Impact Festival 2014: Aerosmith w Łodzi - 12 czerwca 2014 r.

Zobacz zdjęcia z koncertu Aerosmith w Atlas Arenie w Łodzi! Przeczytaj naszą relację!

fot. Bartosz Nowicki
fot. Bartosz Nowicki
fot. Bartosz Nowicki
fot. Bartosz Nowicki
fot. Bartosz Nowicki
fot. Bartosz Nowicki
fot. Bartosz Nowicki
fot. Bartosz Nowicki
fot. Bartosz Nowicki
fot. Bartosz Nowicki
fot. Bartosz Nowicki
fot. Bartosz Nowicki
fot. Bartosz Nowicki
fot. Bartosz Nowicki
fot. Bartosz Nowicki
fot. Bartosz Nowicki
fot. Bartosz Nowicki
fot. Bartosz Nowicki
fot. Bartosz Nowicki
fot. Bartosz Nowicki
fot. Bartosz Nowicki
fot. Bartosz Nowicki
fot. Bartosz Nowicki
fot. Bartosz Nowicki

Aż ciężko uwierzyć, że na powrót Aerosmith czekaliśmy aż 20 lat. Niemal dokładnie dwie dekady wcześniej grupa wystąpiła na Stadionie Gwardii w Warszawie, promując wówczas przebojowy album "Get a Grip". Teraz po ten album Amerykanie sięgają równie chętnie, bo przecież to z niego pochodzą wykonane w Łodzi niemal na samym początku "Eat the Rich", "Cryin'" i "Livin' on the Edge" (ciary!).

Zanim doczekaliśmy się, by muzycy pojawili się na scenie Atlas Areny, na telebimie realizatorzy zaprezentowali wideo zza kulis. Szczególną wesołość wywołało ujęcie na kartkę przed wejściem na scenę: "You are in Lodz, Poland". Nie ma się jednak co dziwić, ten rock'n'rollowy cyrk objeżdża cały świat. Później operatorzy zaprezentowali zabawę w pokazywanie co ładniejszych dziewczyn wśród publiczności. Jedna z nich rozochocona czekaniem bez namysłu podniosła bluzkę, prezentując nagi biust, a za moment zobaczyliśmy inne fanki ze stanikami w rękach, gotowe do rzucania bielizny na scenę - to się nazywa rock'n'roll!

Kończąca się w lipcu trasa "Global Warming Tour" związana jest z promowaniem płyty "Music From Another Dimension!" z listopada 2012 r., jednak muzycy nie przesadzają z wprowadzaniem nowych utworów do setlisty. Spośród 15 premierowych piosenek miejsce zapewniły sobie "Oh Yeah" i zaśpiewany przez gitarzystę Joe Perry'ego (wybitnym wokalistą to on nie jest...) "Freedom Fighter". Dzięki temu szansę na oddech za sceną miał Steven Tyler. Obaj "Toxic Twins" to przykład, jak Aerosmith zawsze było blisko do The Rolling Stones - muzyczne korzenie w bluesie, wizualne podobieństwo (te charakterystyczne usta Tylera, chyba większe od Jaggera) i skomplikowana mieszanka miłości i nienawiści między liderami.

Grunt, że ten mechanizm działa jak należy, bo koncert w Łodzi to znakomity pokaz rock'n'rollowego show. Tyler to urodzony frontman, wyglądający niczym brat filmowego Jacka Sparrowa z "Piratów z Karaibów" (odtwarzany przecież przez Keitha Richardsa, gitarzystę Stonesów) - kapelusz, podkręcone wąsy, odjechane okulary, pomalowane paznokcie, fantazyjne ubrania... A rusza się tak, że pewnie zazdrościła mu połowa damskiej części publiczności. Większość koncertu Tyler spędził w bliskim kontakcie z fanami - na wybiegu, który rozciągał się do mniej więcej 1/3 płyty Atlas Areny.

W dodatku setlista była spełnieniem marzeń, bo poza utworami z "Get a Grip", grupa sypała przebojami jak z rękawa: od "Rag Doll", przez starocie z 1975 roku "Toys in the Attic" i "Walk This Way", po "Janie's Got a Gun", balladowe "I Don't Want to Miss a Thing" z "Armageddonu" i "Dude (Looks Like a Lady)".

Dla uczestników obu dni Impact Festival ciekawie wypadło porównanie wokalistów obu głównych gwiazd - Stevena Tylera i Ozzy'ego Osbourne'a łączy ten sam rok urodzenia (1948, w dodatku to wokalista Aerosmith jest o ponad osiem miesięcy starszy), ale przy całym szaleństwie Ozzy'ego, to Tyler okazał się lepiej zakonserwowany.

Tak było na koncercie Aerosmith:

TVN24/x-news

Wracając do Aerosmith: forma całego zespołu - "toksycznym bliźniakom" towarzyszą Brad Whitford (gitara), Tom Hamilton (bas) i Joey Kramer (perkusja), wspierani na klawiszach i w chórkach przez nieco schowanego Bucka Johnsona - wyśmienita. Do emerytury jeszcze droga daleka - trasa "Global Warming Tour" płynnie przechodzi w tournée "Let Rock Rule Tour". Na razie wiadomo o ponad 20 koncertach w Ameryce Północnej, ale w ciemno można obstawiać, że planowane są kolejne występy.

A ponieważ na zakończenie dwugodzinnego show Steven Tyler przypomniał, że jego dziadek Feliks Czarnyszewicz pochodził z Polski... Wierzę w to, że na powrót Aerosmith do kraju urodzenia jego przodka nie będę musiał czekać kolejnych 20 lat.

Setlista koncertu Aerosmith w Łodzi:

"Eat the Rich"
"Love in an Elevator"
"Cryin'"
"Oh Yeah"
"Jaded"
"Livin' on the Edge"
"Last Child"
"Rag Doll"
"Freedom Fighter"
"Same Old Song and Dance"
"Toys in the Attic"
"Janie's Got a Gun"
"I Don't Want to Miss a Thing"
"No More No More"
"Come Together" (cover The Beatles)
"Dude (Looks Like a Lady)"
"Walk This Way"
Bis:
"Dream On"
"Sweet Emotion".

Michał Boroń, Łódź

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas